Małgorzata Werbińska z niejednym chórem na chleb zarabiała, Błażej Pawlina z powodzeniem gra kilkoma technikami na gitarach akustycznych i rezofonicznych, razem tworzą perfekcyjny duet autorski i artystyczny. Ich pierwsza wspólna płyta to Harmony.

"You Got To Be Good" to piosenka, którą duet bardzo często otwiera swoje publiczne występy. Zanim stali się bliżej znani, można było mieć wrażenie, że to jakiś cover z przełomu lat 60. i 70. Dopiero, kiedy zostali dostrzeżeni, okazało się, że to ich autorski song w klimacie, którego nie powsydziłaby się na przykład Carole King, ale nie tylko ona. W wersji studyjnej Werbińska, dograła samodzielnie zaspiewane chórki, a Pawlina odrobinę gitary elektrycznej. No i jest hit.

"Thankful" to delikatny ukłon w stronę gospelowych zainteresowań wokalistki. I znów nie jest to banalne śpiewanie smutnej dziewczyny przy gitarze. Z Werbińskiej emanuje radosć, słychać, ze świetnie czuła się nagrywając gospelowe chórki, a Pawlina gra dokładnie tyle ozdobników, ile trzeba. No i pomysł z klaskaniem podkręcającym utwór, jak w prawdziwych mszach gospel - prosty, a jakże efektowny.

"Summertime" Gershwina to jedyny cover na Harmony. Zagrany i zaspiewany z jazzowym pazurem. Werbińska spiewa swoim  głebokim, ciemnym głosem, bez zbędnych wokalnych szaleństw, za to Pawlina ma swój osobisty pomysł na gitarową aranżację tego przeboju kilku epok. Wokalistki mogą się od niej uczyć opanowania, kultury i słuchu do języka, gitarzyści pomysłowości, rytmicznej dyscypliny i oszczędności w popisach technicznych. A zakończenie to kolejny aranżacyjny smaczek.

"Music" to znów artystyczny powrót duetu jakby w lata 60. XX wieku. Dobrze czuliby się pewnie gdzieś w San Francisco albo na polach koło Stonehenge. Pawlina gra jak rasowy folkowiec, zaś Werbińska interpretuje swoją piosenkę w sposób całkowicie współczesny.

"I Don't Feel Tired" to wreszcie ich autorski ukłon w stronę jazzującego bluesa z lat 30. XX wieku. I znów nie obyło się bez świetnie zaaranżowanych i zaspiewanych chórków. Werbińska bawi się tu frazą, gitara niemal wyłącznie trzyma puls.

I wreszcie pojawia się gra slidem. Na koncertach Pawlina często szaleje używając tej ekspresyjnej techniki, tu duet korzysta z niej dopiero w piosence "Holdin' On To The Wind". Niemal bluesowa harmonia została zaburzona nieoczywistym refrenem, a później do głosu dochodzi sama gitara. Ale, o dziwo nie ma solówki slidem. Ależ oni umieją panować nad sobą.

Tytułowa "Harmony" to poniekąd popis technik wokalnych Werbińskiej. Wokalistka ma pomysł na siebie i wie w jakich rejestrach czuje się pewnie. Ma świetne poczucie rytmu, a w innych utworach dodatkowo umiejętności harmonii wokalnej. Pawlina pełni tu tylko pozornie rolę służebną, bo w istocie wygrywany przez niego rytm jest pełnoprawnym obywatelem tej harmonii.

"Soldout" to kolejny ukłon duetu w stronę bardziej folkowego grania, może przypominającego czasem pieśni Joni Mitchell, ale głos Werbińskiej każdej kompozycji nadaje indywiidualne piętno i tworzy rozpoznawalne brzmienie duetu. A Pawlina w kilku taktach pokazuje, że trzyma w rekach gitare nie od parady.

"Since You Came" to jeszcze trudniejsza do zdefiniowania piosenka. Po prostu - gitarowe granie, bliskie folk rockowi z oryginalną wokalistką. Pewnie dlatego duet odciął się od sceny bluesowej, powierzając opiekę nad płytą Jazz Forum.

"Tomorrow I'll Be Better" zaczyna się fragmentem rozmowy telefonicznej, pojawiają instrumenty perkusyjne i zaczyna kolejna opowieść Werbińskiej. I znów za serce łapią świetnie dograne oszczędne chórki, a i cały pomysł na aranżację pokazuje, że duet wcale nie musi muzyków ograniczać, jesli tylko są kreatywni i mają odrobinę więcej czasu w studiu nagrań.

"Lullaby" to tak rasowe, jazzujące nagranie, że właściwie mogłoby trafić do siesty Marcina Kydryńskiego. Zaśpiewane lekko i bynajmniej nie w wolnym tempie, jak mógłby sugerować tytuł. To raczej parafraza kasycznej bossa novy zaśpiewana na bardzo wysokim poziomie i zagrana przez dojrzałego gitarzystę posługującego się własnym jezykiem. Po prostu świetna. A na koniec Pawlina solo pokazuje na co go stać.s

Ostrzegamy - bluesa w tej płycie nie znajdziecie zbyt wiele - prawdziwej, osobistej muzyki - od pierwszego do ostaniego taktu można słuchać na Harmony z prawdziwa przyjemnością. W dodatku książeczka z tekstami może pomóc w bardziej swiadomym nuceniu sobie tych utworow nie tylko podczas porannego makijażu czy golenia.