Keb' Mo' - The Reflection

Keb’ Mo’, czyli Kevin Moore to muzyk poważany nie tylko wśród fanów bluesa. Latem ukazał się album The Reflection, który potwierdza wyjątkową klasę artysty i stawia go wśród największych wykonawców nowoczesnego r’n’b.

„The Whole Enchilada” to niezwykle stonowane otwarcie krążka. Lekki rytm reggae zmieszany z funkowo brzęczącą w tle gitarą, świetnie ustawiony głos, który jest niezwykle szczery i przyjazne klasycznie popowemu radiu chórki – idealne otwarcie płyty, która bije się o Grammy.

 

„Inside Outside” może nieco przerażać. Syntetycznie brzmiący, klangujący bas, idealnie zaaranżowane chórki, troszkę elektronicznych efektów, plama syntezatora. Pewnie Amerykanie lubią takie przyjazne dźwięki, ale jeśli przetrwa się zwrotki, Keb’ Mo’ gra oryginalne solo.

 W „All The Way” znó powraca kołyszący rytm, jakby ze starych piosenek Steely Dan. Tak, to klasyka amerykańskiego radia, którą tak pięknie przedstawił Donald Fagen na krążku „The Nightfly”. Keb’ Mo’ wyraźnie płynie tym nurtem.

 I wreszcie tytułowe „The Reflection (I See Myself In You)”. I znów – absolutnie genialne brzmienie, akustyczne gitary, w tle jazzujące piano, jakby ze smooth jazzowej półki. I wymącona melodia. Bez wątpienia Keb’ Mo’ tym nagraniem celuje w zakochanych miłośników pseudointelektualnej papki.

 Cover „Crush On You” wita słuchacza ciepłym brzmieniem klawiszy w typie hammonda. I India Arie, która w tym duecie śpiewa na równych prawach, tyle, że bluesa w tym nie za wiele – r’n’b – jak najbardziej. Muzyka jest lekka i zwiewna i tak też śpiewają artyści.

 „One of These Nights” to znów umiarkowane tempo, odrobina pianina i Keb’ Mo’ snujący wieczorną opowieść. Właściwie to niezła piosenka do tańczenia w drogiej knajpie, przy przyciemnionych światłach. Bluesman ma znakomity głos i śpiewa naprawdę przekonująco. Do zakochanych. A że wspominaliśmy o Steely Dan – jest nawet solo na saksofonie. Tyle, że to cover The Eagles.

 „My Baby’s Tellin’ Lies” to jeszcze jedna piosenka, jakich w USA nagrywa się w tysiącach. Świetnie brzmiąca, z elektrycznym pianem w stylu lat 70. XX wieku – ciepła i na szczęście z interesującą solówką zagraną po części staccato. To duet z Vince Gilem. Ładny.

 „My Shadow” znów eksponuje elektryczny bas i do tego sopranowe dźwięki saksofonu. Akustyczne zagrywki w tle ożywiają nieco ten synth blues. Ale sam Keb’ Mo’ śpiewa zawodowo.

„We Don’t Need It” brzmi nie mniej pięknie. Od pierwszych dźwięków płyty słychać, że w produkcję włożono serce. Świetna opowieść, trochę w stylu pieśni jeszcze z lat 60.

„Just Lookin’” z syntetyczną sekcją dętą miało ożywić płytę. I ożywia, jeśli wsłuchamy się w drugi plan i zagrywki Keb’ Mo’ – gitarzysty. Pewnie na koncertach brzmi to dużo lepiej.

„Walk Through Fire” znów sprawia wrażenie, jakbyśmy przenieśli się w lata 70., w świat country The Eagles i łagodnego jazz-bluesa Steely Dan. Nawet perkusista wybija odpowiedni rytm. No i znów – wokal jest osobną klasą, a i gitara wreszcie ma głos, który warto usłyszeć.

„Something Within’” to przepiękne zakończenie krążka. Producent zsamplował głos dziadka artysty - Roosevelta Victora Wyatta. A sam Keb’ Mo’ współtworzył pieśń z artystką gospel.

The Reflection Keb’ Mo’ nie jest płytą pełna bluesa, ale jest płytą pełną znakomitej, amerykańskiej muzyki. Idealna na gwiazdkowy prezent, a jeszcze lepsza – na Walentynki.