Kiedy płyta zaczyna się od zdrowego zawodzenia harmonijki, nie może być źle. I nie jest. Jeśli od czegoś trzeba koniecznie zacząć - to najlepiej od... klasyka. A takim bez wątpienia w świecie bluesa jest Willie Dixon. I Mr. Bluesowa machina rusza z kopyta. Jest drive, piano elektryczne i ciekawe gitarowe solo, a właściwie dwie solówki. Sześciu facetów doskonale radzi sobie z różnymi odmianami bluesa. I przekonująco przedstawia swoją wizję tej muzyki.

Po gorącym początku płyta zaczyna pulsować rytmem miasta. I brzmieć po polsku. A o to przecież nam chodzi. Tu nawet słabiej brzmiący głos czuje się pewnie. Bo śpiewa o sobie, tym co widzi dookoła i w swoim języku. A utwór skrada się, jak nocny złodziej. A im więcej taktów mu przybywa, tym bardziej kradnie serce.

"Mam już dość" to kolejny standard zaadaptowany przez Pana Bluesa. I słusznie. Świetnie nagrane klawisze dodają kompozycji przestrzeni, kolejny trafiony tekst i stonowana interpretacja z "dogadującą" harmonijką składają się w niezłe puzzle. No i dostajemy harmonijkowe solo i zagraną w szybszym tempie partię gitary. Bardzo zajmujące siedem minut.

Blues karmi się opowieściami. Ta o emigracji kołysze się w rytmie funky. I żeby na krążku nie było nudno - Mr. Blues pokazuje, że kiedy trzeba, aranżuje wokalne chórki. A harmonijka znów nadaje ton. Mamy jeszcze jeden "blues emigranta". Ale nie posłuchamy tekstu. Zostajemy, zeby sprawdzić, co jeszcze czeka nas na "...is all right".

A tu... oczywista oczywistość - "Życie jest brutalne". Fajny tekst Bogdana Rumiaka i radosny blues. Śmiech przez łzy? I ciekawe, nieoczywiste solo gitary.

Mr. Blues lubi sobie pograć. Na płytę przemycił coś, co nazwał bossa novą. Z silnymi wpływami bluesa i nie bez wpływów Carlosa Santany - rozwija się i płynie dowodząc, ze historię muzyki gitarzyści grupy mają w małym palcu, a raczej palcach.

"Nie wierz nigdy kobiecie" zaczyna ostro zwodząca harmonijka. Właściwie przy takim tytule można już nie śpiewać. I tak wiadomo, jaki będzie finał. Trafiona aranżacja i jeszcze jeden życiowy tekst Rumiaka. Polski blues.

Były czasy, że zamiast zamykać się w autach kraj przemierzało się koleją. Pociągi jeździły jak chciały i nigdy nie było wiadomo z kim będziemy dzielić przedział. I czasem można się naciąć. Szczególnie, kiedy do przedziału wejdzie piękna kobieta... I wtedy, zamiast milczenia, powstaje "Kolejowy blues".

"Z tobą" to kolejny niezły i co ważne autorski motyw kapeli. Rumiak odchodzi od obserwacji socjologicznych na rzecz prostego tekstu o miłości. Zakochani nie tylko w bluesie powinni kupić ten numer od pierwszego słuchania. I kołysać się razem z zespołem "aż po miłości kres".

"Blues is All Right" to jeszcze jeden pomysł na zagranie bluesa. Fajny riff gitar podkręca świdrująca harmonijka. I co sympatyczne, Mr. Blues zdają sobie sprawę, że nie są wirtuozami, ale umieją wykorzystać swoj umiejętności w służbie bluesa. Kawałek Little Miltona w ich wersji udowadnia, że warto powtórzyć za chórkami w tym utworze - Mr. Blues is all right.