Ścigani z zespołu ze Śląska stają się powoli dobrem narodowym. Grają tradycyjnego rocka z dużą dozą bluesa. A Maciek Lipina ma w sobie wszystko, czego potrzebuje frontman.
Krążek otwiera piosenka "W pustej głowie". W głosie Maćka jest trochę nut w klima cie Paula Rodgersa z czasów Free. Czy może być lepsza rekomendacja? Niekoniecznie w świecie bluesa z Delty, ale na pewno porządne radio nie może takiej piosenki przegapić. A i kilku riffów nie powstydziłby się Keith Richards. Świetne otwarcie, a i aranżacja nie pozwala znudzić sie piosenką do samego końca.
"Uczę się doceniać chwile" śpiewa Lipina i to kolejny kandydat do playlisty w rockowym radiu. Ale bluesa tu raczej nie znajdziecie. Za to jest pasja, świetnie zaaranżowane partie gitary i klimat, jaki najszybciej zaakceptują fani Dżemu. A to wcale nie takie proste.
"Chyba wiem co mi jest" zrealizowano w nietypowy sposób. Głos z efektem i pierwszy riff zwiastują jakby echa Led Zeppelin, ale później Lipina śpiewa naprawdę szeroko. Chociaż... Coverdale z Pagem grali podobnie. Porównania? Trudno ich uniknać, ale Ścigani wychodzą z nich obronną ręką, a raczej riffem.
Był kiedyś taki zespół IRA. W "Mało wiary" jest coś z klimatu wielkich przebojów z początku lat 90. XX wieku, ale jednak Lipina śpiewa na tyle oryginalnie, że znów porównanie okazuje się niezbyt trafione. A gitary akustyczne i elektryczne dźwięczą aż miło.
"Ełyła" rozpoczyna się mocnym riffem. Gitary nerwowo pracują, a Lipina za wszelką cenę stara się nie śpiewac melodyjnie. Tym razem kompozycja oparta jest na unisonach. I mimo, ze została wybrana na singla, nie przekonuje. Banalny tekst o pijackiej balandze dołożony do niby czadowego kawałka. Może na koncertach będzie inaczej.
"Już nie zabłądzę" tytułem obiecuje refleksyjny utwór. I faktycznie kompozycja ma w jakiś sposób charakterystyczny dla Ściganych klimat i umiarkowane tempo. Zespół dba o jak najciekawsze wykorzystanie gitar, a Lipina stara się nie szarżować, ale daje siebie w każdej frazie. Może tylko słowa są nie do końca przemyślane, za to solo gitary brzmi pysznie.
"Żaden cud" rozpoczyna kilka riffów, a potem na pierwszy plan wychodzi głos lidera. I chociaż tekst nie należy do optymistycznych - utwór wpisuje się w tradycję rockowego grania opartego o bluesowe korzenie. I co ważne - Ścigani zawsze starają się wykorzystywać w utwoorach niebanalne harmonie. To także odróżnia ich od wielu innych grup.
"Możesz wejść" to kolejny nie do końca jasny tekst, ale muzycznie bez zastrzeżeń. To zestaw może niekoniecznie bardzo melodyjnych, ale na pewno niebanalnych riffów. I kawał solidnego grania.
Układ płyty także nie budzi zastrzeżeń. Po piosence trudniejszej w odbiorze z miejsca pojawia się ballada. I jak zwykle - są niespodzianki w harmonii, a zespół pokazuje, że umie uciec od rockowej sztampy. No i interpretacja Lipiny - na tej płycie młody wokalista potwierdza swoją klasę.
Ścigani To sprawna machina. Słuchając piosenki "Australia" można mieć pewność, ze cały zespół pracuje na swoją nazwę. Nikt nie walczy o palmę pierwszeństwa. Lipina jest natuuralnym liderem i porywa za sobą innych muzyków. I wtedy nawet stosunkowo banalna melodia dostaje skrzydeł. I na tym polega dobry, klasyczny rock.
I oto kompozycja tytułowa. "Spiritus Movens" zaczyna się niepokojącym rytmem wygrywanym na werblu, w tle dźwięczą gitary akustyczne, solówki zarejestrowane z pogłosem i zagrane rockowo, ale ze slidem. Bas mruczy wyjątkowo motorycznie. Tak się grało 30, 40 lat temu. Tak zawodowo i bezkompromisowo. I tylko jakby na siłę umelodyjniony refren psuje nastrój.
"Wolny zapamiętam" zaczyna głos brzmiący z pogłosem na tle oszczędnie wybijanego rytmu na półkociołku, rzadko urozmaiconego akordami. I nagle wybucha melodia. Niezwykle prosta zaczyna się zapętlać. I chcociaż trudno zrozumieć, o co chodzi Lipinie, to piosenka która na koncertach ma szanse wzbudzać zachwyt. Gitara ma tu miejsce na długie solo, harmonia jest bardzo tradycyjna - tak jakby zespół zostawiał ją sobie na bis, kiedy każdy z instrumentalistów będzie mógł się wygrać do woli. Bardzo urokliwe zakończenie.
Spiritus Movens to nie jest płyta dla ortodoksyjnych fanów bluesa. Ale jeśli ktoś lubi tradycyjnego rocka i wyjątkowy głos Maćka Lipiny - dostanie w pełni dojrzałe dzieło. Takiej płyty wiele gwiazd rocka może ściganym pozazdrościć.