Gerry Jablonski and the Electric Band – Live Trouble

Gerry Jablonski and the Electric Band to szkocka blues rockowa grupa z liderem o polskich korzeniach i świetnym harmonijkarzem, emigrantem z Warszawy, Piotrem Narojczykiem.

Niecałe dwa lata temu, 1 maja 2015 roku, zespół zagrał na żywo w studiu Polskiego Radia Rzeszów, przy okazji zapisując koncert w postaci cyfrowej. Zmasterowany w Perlazza Studio właśnie ujrzał światło dzienne.

Krążek otwiera hitowy, z świetnie brzmiącą harmonijką, „Slave to the Rhythm”. Od początku słychać, że to nagranie na żywo. Gerry Jablonski gra długą solówkę, a i perkusista – Lewis Fraser dostosowuje się do pomysłów lidera.

W 2015 roku zespół miał na koncie album „Trouble with the Blues” i właśnie kolejny hitowy utwór, z dużą domieszką funku, jako drugi zabrzmiał w studiu im. Tadeusza Nalepy.

„Down to the Ground” z tego samego krążka, to umiarkowany blues, z świetnie brzmiącą, ciemną i niską partią harmonijki, która wręcz kontrastuje z wysokim, i co tu ukrywać – przeciętnym głosem lidera. Instrumentalnie Gerry Jablonski and the Electric Band brzmią świetnie.


„Lady & I” to przykład bluesowego swingu. Zespół położył tu nacisk bardziej na rytm, niż melodię, szczęściem dośpiewywane przez perkusistę Lewisa Frasera chórki ożywiają nieco tę piosenkę zdecydowanie zdominowaną przez basistę Grigora Leslie i oczywiście Piotra Narojczyka.

Po części folkową balladę „Anybody” Gerry Jablonski zadedykował ich zmarłemu w 2014 roku perkusiście Davowi Innesowi. W southernowym zakończeniu przekomarzają się gitara elektryczna i oczywiście harmonijka.

Piosenkę „Skinny Blue Eyed Boy” Gerry nagrał na drugim krążku, wydanym w 2011 roku. Bliższa rockowi niż bluesowi, dostaje skrzydeł, kiedy z potężnym riffem harmonijki wchodzi Piotr Narojczyk. Tu w solówce szef stara się szybko zagrać na gitarze, niekoniecznie – finał grany unisono robi o wiele lepsze wrażenie.

Instrumentalny „Blues Power” z fajnymi dialogami gitary i harmonijki przy dynamicznym wsparciu perkusji mógłby być właściwie znakiem firmowym Gerry Jablonski and the Electric Band.

Kolejny utwór z „Trouble with the Blues” to „The Curse”. Tu osnową utworu jest motoryczny puls basu, ale kiedy do głosu dochodzi harmonijka, znów ten nieskomplikowany numer dostaje skrzydeł., choć ozdabiająca go gitarowa zagrywka jest naprawdę przekonująca. Finału z solówkami na bębnach i dialogami harmonijki z gitarą nie powstydziliby się pewnie i Led Zeppelin. Na słuchaczach w studiu ta instrumentalna część też zrobiła najlepsze wrażenie.

Wzorem Jimi Page, Gerry Jablonski utwór „Every Dog Has Its Day” zaczyna od gitarowej solówki. Rozochocona publiczność podchwytuje rytm, a klangujący bas i głucha stopa pozwalają jej nie wypaść z transu. Zadziwia klasycyzujący bridge i niemal rockowa kulminacja. Gerry Jablonski bawi się też swoim głosem, ale dopiero kiedy zaczyna grać solókę, słychać, że w ten sposób nawiązuje dialog z publicznością.

Kończący koncertowy zapis „Broken Heart” też rozpoczyna gitarowe solo i gitara dominuje podczas całej piosenki. Żeby publiczność zapamiętała, kto tu rządzi? Wokaliza w stylu Planta wypada na tyle przekonująco, że publiczność nie szczędzi braw.

Gerry Jablonski and the Electric Band występując w Polskim radiu Rzeszów sprawili sobie niezłą pamiątkę z Polski rodem. A że album jest dostępny na światowym Amazonie, praktycznie każdy może usłyszeć, że Polsce można zagrać blues rocka i się spodoba. Promocyjnie – bez pudła.