Mud Morganfield, czyli Larry Williams idzie w ślady slawnego ojca - samego Muddy Watersa. Śpiewa silnym głosem, a w jego ekipie sa starzy wyjadacze chicagowskiego bluesa, a na harmonijce gra Harmonica Hinds.

Krążek otwiera "What's That You Got" i te nagranie definiuje całą płytę. Jest pełne energii, Mud śpiewa mocnym głosem, a Tom Holland i Rick Kreher na gitarach grają super zagrywki charakterystyczne dla Chicago.

"Mean Old Woman" zaczyna partia piana z solówką harmonijki Hindsa. Tempo jest tu umiarkowane, a rytm przypomina coś na kształt bluesowej rumby. A sam Mud Morganfield świetnie frazuje. Stylowa piosenka i brzmiąca i będąca w stylu lat 50.

Tytułowe "Fall Waters Fall" to już bluesowy majstersztyk. Zaczyna się od mrocznej melodeklamacji sygnującej utwór rodzicom muzyka, a potem zaczynają sie frazy, które wytrawni fani blues rocka skojarzą choćby z "Tea For One" Led Zeppelin. Ależ to wszystko gada ze sobą. Takich emocji w głosie iw samym sposobie gry ze świeca szukac na wielu brzmiących współcześnie płytach blues rockowych gitarzystów -wymiataczy. Majstersztyk.

"Easy Lover" to kolejny klasyczny numer kojarzący się z najwiekszymi hitami chicagowskiego bluesa. Tu Mud śpiewa nieco wyższym głosem i zdecydowanie brakuje mu charyzmy, jaką ujawnia, kiedy schodzi oktawę niżej. Za to sama kompozycja - z zatrzymaniami i dobrą dynamiką - jest następną ozdobą krążka.

"Sugar Baby" to następna piosenka w rytmie rumby przypominająca setki innych, nawet z repertuaru Muddy Watersa, ale w tym zestawie sprawdza się znakomicie. A Mud twierdzi, że to jego autorska kompozycja.

I wreszcie czas na "Satisfied". To nieco przetworzona wersja wielkiego koncertowego killera Muddy Watersa "(I Can't Be) Satisfied". Wolny blues, zaspiewany w niższym rejestrze brzmi niezwykle przekonująco, a gitarzyści wybornie podciągają struny, niekoniecznie precyzjnie trafiając w tonację, ale to właśnie jest prawdziwy blues. A frazy punktuje harmonijką wspomniany już Harmonica Hinds.

Następny na krążku jest shuffle "I Love What I Love". Basowe ostinato napędza piosenkę, a gitarzyści do społki z pianistą wypełniają przestrzeń bluesem. Nad całością góruja zaś frazy harmonijki. No i znów Mud Morganfield śpiewa z niezwykłą moca i pasją.

"Cigarettes" to piosenka - a jakżeby inaczej - o przyjaźni z papierosami. Męskiej i szorstkiej, bo zakończonej rzuceniem nałogu. W dodatku w rytmie funky. Pieśń goraca jak żar papierosa w ciemną noc. I naprawdę pełna dobrej energii. Chyba rzucenie palenia pomogło.

"You're Gonna Miss Me" zaczyna się od świetnych, wręcz klasycznych chicagowskich zagrywek gitarowych. Bez nadmiernej wirtuozerii - po prostu świetne bluesowe granie. Niestety Mud śpiewa w nieco wyższym rejestrze i całość wydaje się dzięki temu... zbyt nowoczesna.

"Same Old Thing" to kolejny wielki utwór na płycie. Wolne tempo utworu przypisanego Willie Dixonowi konweniuje z niskim głosem wokalisty i świetnymi partiami slide. Mud Morganfield wyciska z tej kompozycji wszystko, co najlepsze, a jego głos grzmi jak gromy podczas letniej burzy. No i te klasyczne, nieprzekombinowane zagrywki gitarzystów to prawdziwy miód na uszy bardziej tradycyjnego bluesfana. A ze slidem zlewa się momentami ciągnąca długie, wibrujące nuty harmonijka Hindsa. Świetne, wbijające w ziemię zakończenie płyty i drugi z killerów tego krążka.

 

 

Mud Morganfield od lat wystepuje nie tylko na scenach Chicago i każda okazja usłyszenia go na żywo dopiero jest prawdziwym bluesowym świętem. ale trzeba pamiętać, że muszą mu towarzyszyć doobrzy i wrażliwi muzycy. No i znający tradycję chicagowskiego bluesa bez rockowych naleciałości. Wtedy jest świetnie.