Beth Hart & Joe Bonamassa - Don't Explain

To miała być najgorętsza płyta jesieni. I Beth Hart i Joe Bonamassa koncertowali w Polsce i wiemy, na co ich stać. Czy razem są lepsi? Przezornie wybrali do nagrania covery, ale czy takim krokiem zdobędą masową publiczność?

Don’t Explain rozpoczyna nagrana w 1957 roku przez Raya Charlesa „Sinner’s Prayer”. Beth z miejsca nie żałuje gardła, za to Bonamassa ogranicza się do grania lidem. Jest trochę piana i jeszcze więcej hałasu.

Za to pod nr 2 – niespodzianka. Wśród soulowych piosenek Ameryki Beth Hart umieściła piosenkę Toma Waitsa – „Chocolate Jesus”. Posunięcie nieco kontrowersyjne, ale efekt naprawdę doskonały. Zespół Bonamassy tworzy klimat, jest też prawdziwy akordeon. I udało się zachować ten demoniczny klimat, jakim charakteryzuje się muzyka Waitsa.

Po flircie z muzyką ulicy Beth zagląda do świata jazzu, by go nieco zdekomponować. „Your Hart Is As Black As Night” Melody Gardot zaśpiewała z jazzowym big bandem, Beth stara się tej dramatycznej pieśni nadać bardziej kameralny klimat. Pojawia się jednak The Bovland Orchestra, a Hart pod koniec piosenki stara się jakby naśladować głosem trąbkę.

„For My Friends” brzmi jak Black Country Communion, chociaż autorem piosenki jest Bill Withers. Potężny riff, przesterowane solo i mnóstwo pogłosu. No hałasuje ten Bonamassa – ma chłop zdrowie.

I wreszcie „Don’t Explain” – piosenka – znak firmowy Billie Holliday. Z miejsca odzywa się orkiestra, która łagodzi przejmujące frazy. I tu zaskakujący Bonamassa, który używa efektu nadającego gitarze brzmienia jazzowego dęciaka. Bez przesady, ale z klasą.

Artyści idą za ciosem i jako następny wypuszczają przebój wszech czasów – „I’d Rather Go Blind” Etty James. Przy tej piosence z miejsca dreszcz przechodzi po plecach i tylko się czeka ile z siebie w każdą frazę włoży Beth Hart. I tak jest. Odzywa się w niej duch Janis Joplin, ale to było do przewidzenia. Za to solo Bonamassy będzie z tych, które trafią do tabulatur – bez dwóch zdań.

„Something’s Got A Hold On Me” to następny cover Etty James. Tu aranżacja najbardziej przypomina lata sześćdziesiąte i prawdziwą soulową radość muzykowania popartą świetnymi kompozycjami. A i Joe Bonamassa używa zdecydowanie old schoolowej gitary.

I znów wracają wyciągnięte z trzewi emocje. W „I’ll Take Care Of You” Hart śpiewa jakby bardziej mrocznym głosem, a Bonamassa wtóruje jej niezwykle oszczędną gitarą z pogłosem a smyczki łagodzą wybuchy emocji. Sama Hart przyznaje, że znalezienie klucza do interpretacji tej pieśni Bronka Bentona zajęło jej nieco czasu, ale chyba efekt jest przepiękny.

„Well, Well” promująca krążek w sieci to jedyny duet wokalny, gdzie Bonamassa śpiewa gardło w gardło z Hart. Piosenka poprawna, pełna energii, ale chyba nie oddająca w pełni ilości emocji ukrytych w płycie.

Beth Hart przyznaje się, że kiedy po raz pierwszy, gdzieś w pożyczonym samochodzie usłyszała z kasety jak Aretha Franklin śpiewa „Ain’t No Way” rozpłakała się. Teraz w studiu Hart przyznaje, że bardzo obniżyła tonację, żeby w ogóle zaśpiewać tę piosenkę, a smyczki, które – niestety musiały się pojawić – są chyba najładniej zaaranżowane. Bonamssa cichutko łka w tle i trzeba przyznać, że na całej płycie nie zagrał ani o nutę za dużo.

 

Beth Hart nagrała bardzo dobrą płytę, która może pomóc jej jako wokalistce zdobyć kilku nowych słuchaczy. Ci oddani i tak każdą jej płytę kupią w ciemno. Przy okazji niektórzy może zainteresują się dlaczego równie wielkimi literami wybite jest nazwisko Joe Bonamassy. Idealny prezent gwiazdkowy dla wszystkich, którzy lubią naturalne granie z nutą elegancji. Ach, ta orkiestra.