Lublin Blues Session 2011

Lublin Blues Session 2011 to płyta wyprodukowana przy okazji Chatka Blues Festiwal 2011. I bicie bluesowego serca miasta.

Jest festiwal i jest płyta. To znakomity pomysł na promocję środowiska i dodatkowy prezent dla fanów. A na krążku kilka kompozycji pomysłodawcy imprezy Adama Bartosia. 

„2/3” to akustyczny blues zagrany w trio. I wystarczy. Fajny głos, bluesowo-podróżniczy tekst i dobrze brzmiąca harmonijka. Cóż więcej trzeba dla poprawienia nastroju. Ciekawe, jak to brzmi na żywo. 

Łukasz Jemioła stawia z kolei na humor w tekście. Idzie chyba w ślady Jaromiego, a nie każdy taki humor akceptuje. Za to na harmonijce gra inny wyśmienity lubelski muzyk – Sławek Nowodworski. I już wiadomo, że to wartościowa pamiątka. 

Zbyszek Kowalczyk stawia po prostu na „Lublin blues”. Trochę ciężko mu idzie, a i brzmienie wydaje się jakby nie z tej epoki, za to producent nagrania postarał się, żeby rozjaśnić brzmienie chórkami. No i mamy tu gitarę slide, której warto się przysłuchać. 

„Częstochowa” to kolejna propozycja Adam Blues Band. To bardziej folk niż blues, ale trzeba przyznać, że takiego grania nigdy nie za wiele. Może słowa znów oscylują wokół stałych bluesowych tematów, ale słychać, że gitarzyści mają pomysł na bardziej skomplikowane aranżacje, choć momentami granie to przypomina Dżem unplugged. 

„To twoje życie” Deluxe przypomina bardziej amerykańską formułę rockowego grania. Pełny skład zespołu z klawiszami uzupełnia obraz ciekawego lokalnego zespołu, który może robić furorę na zlotach motocyklistów. 

Alchemia Blues Rock Jam Band to bardzo ciekawy pomysł na granie. Jest funk, ciekawa harmonia i bogate, ale przejrzyste brzmienie. Adrian Czyżewski ciekawie śpiewa, a i praca gitar jest po funkowemu stylowa. W nagraniu dzieje się naprawdę sporo i warto na tych muzyków zwracać uwagę. Nie zmarnowali w studiu ani sekundy.

 Na płycie jest też piekielny blues The River. Zespół przez pewien czas brał udział w konkursach, teraz mniej o nim słychać – dobrze, że przypomina o sobie na Lublin Blues Session. Niestety – pozbawiony charyzmatycznego wokalisty z pewnością lepiej sprawdza się na żywo. 

„Spektakl Wodnika” to druga odsłona kompozytorskich pomysłów Zbyszka Kowalczyka. Trochę tu ze starego Klanu czy SBB, ale ma się wrażenie, że Marek Ałaszewski 40 lat temu brzmiał jednak bardziej świeżo. 

Krążek kończy Adam Bartoś solo, ale „Z gitarą w ręku”. To już klasyczna ballada, odchodząca od bluesa, ale jakby nawiązująca do tradycji studenckiego śpiewania przy ognisku – jeśli ktoś to jeszcze w ogóle pamięta. 

Tak czy inaczej – Lublin dorobił się prężnie działającej sceny bluesowej, nawet jeśli odchodzi od klasycznego bluesa. Wypada pogratulować.