Martyna Jakubowicz wraca do radia i na półki sklepowe. Wraca także do współpracy z dawnym partnerem. Andrzej Jakubowicz napisał wszystkie teksty na okruchy życia, a Jakubowicz zadbała, by muzyka dopełniała słowo.

Płyta zaczyna się mocnym akcentem. Dylanowska przypowieść o Li Bai nawiązująca do filozofii Wschodu ubrana jest w fantastyczny aranż. Niepokojący i pulsujący rytm i mnóstwo aranżacyjnych smaczków to naprawdę zespołowa praca.

Po świetnym początku w dojrzałej artystce a raczej w artystycznym mariażu budzi się duch rebelii. Jakubowicz śpiewa "Niech płonie" i chce się wyrwać z Warszawy, z blota, kraju po katastrofie pod bronia masowego ściemniania. Dyskretnie z kulturą i energią krytykuje Polskę po 10 kwietnia 2010 roku. A cały zespół skłąda się na pełną energii aranżację.

Ale Jakubowicz wie, ze największa wartością jej muzyki jest umeijętność opowiadania i tworzenia nastroju. I nastrój pojawia się, kiedy deklaruje "Ten wieczór spędzę w domu". Tu Andrzej Jakubowicz kreuje sielski obrazek świata dojrzałych ludzi piórem jakby pożyczonym od Andrzeja Sikorowskiego - lidera zespołu Pod Budą. I nie jest to wada. A muzycy sięgają i po przeszkadzajki i akrodeon, a muzyka płynie w wieczorny spokój.

"Śpiewam, lecz brak mi słów" to piosenka, która mogłaby się pojawić na najnowszym krążku Ireny Santor. Chyba dobrze się stało, ze obydwie damy polskiej piosenki w tym samym czasie wydały krążki. Obydwie doświadczone weteranki estrad nadal oszalamiają witalnością i chęcią dzielenia się radością z muzyki ze słuchaczami.

Martyna Jakubowicz w piosence "mam dary boże" wchodzi w świat nowego funku i soulu. Aranżacja i pomysł na piosenkę mogą przywoływać płyty Jamiroquai, ale oczywiście Jakubowicz śpiewa po swojemu, a JK nigdy nie wpadnie na pomysł, że do funku pasują elektryczne skrzypce Jana Gałacha.

Andrzej Jakubowicz znów sięga do skarbnicy Boba Dylana i pisze tekst "Pan Kasa". Świetna, lekko nierealna muzyka, jakby w klimacie Angelo Badalamentiego przeradza się w ostre brzmienia elektrycznych klawiszy. Ileż smaczków jest w tym jednym utworze. No i jest tu kwartet smyczkowy. Smutny tekst, smutna pieśń, ale nikt nie mówił, że świat, jaki widzi Żona Lota jest radosny.

Na pewno Jakubowicz Andrzej jest erudytą i zna sonety Szekspira. Robi oko do sluchaczy pisząc slowa piosenki"Nie tylko ja jedna". Lekkie i pełne poezji. A sam utwór, to maleńka scenka opisana nie tylko słowami, ale i dźwiękami niezwykle wysmakowanej aranżacji. Jest tu i odrobina pogańskiego rytmu, smyczki, ale i folk i to raczej z bałkanów, choć może to raczej szaleństwo chasydów z Galicji?

"Anty-kolęda" to chyba lament kobiety samotnej, osobnej. Wokół bożonarodzeniowe uniesienie, a podmiot liryczny buntuje się przeciw temu wszystkiemu, bo ma... za dużo czasu. Bo samotność wydłuża chwile, uspokaja? Niezwykle piękna i skromna melodia i opowieść i poniekąd Jakubowiczów małe wadzenie się z Bogiem.

Widać, że słowa do płyty powstawały w 2010 roku, a nawet jeśli było inaczej, nie chce się w to wierzyć. Jakubowicze zawarli na krążku absolutny hymn zbuntowanych Polaków "Co znaczy osobno". Mieli odwagę napisać i zaśpiewać "osobno ten, co naród go wielbi, osobno mąż od rodziny,osobno naród od ziemi i my tę osobność odosobnimy". Mocne słowa, oparte na lekko folkowej melodii i zbuntowanym akordeonie. Czyżby szli na barykady Paryża, a może...

Niezwykły ładunek emocji niesie "Awram, ojciec twój". Ta opowieść pozbawiona jest czasu, choc nawiązuje do śmierci od kozackiej szabli. Do tego przejmujące cymbały rzeszowskie tworzą tak niesamowity klimat, że ciarki przechodzą po grzbiecie. Tak tez można rozliczać się z historią i poruszać najczulsze struny.

Dużo folku i brzmien etnicznych jest w Okruchach życia. jest też wspomnienie tragicznej ofiary poety Lorci, któy już jest tylko snem. Kwartet smyczkowy i trójkąt, a potem waltornia i hiszpańska gitara. Trzeba przyznać, że eklektyzm jest porażająco znakomicie wykorzystany na tym krążku.

"Handel słowami" to następna piosenka, która zadziwia melodyką, a jednocześnie doskonale pasuje do Jakubowicz. To po częsci etno, piosenka literacka i folk połączone niezwykle misternym szwem ii akordami niemal ze smooth jazzu.

Artystka zatrudniła naprawdę znakomitych muzyków. Nigdy nie była pieśniarką bluesową i po stokroć więcej bluesa jest na płycie Radio Retro. Ale Martyna Jakubowicz w Polsce jest jedyna, niepowtarzalna i wciaż wielka. No i nikt nie musi wierzyć w recenzje, bo jak pisze Andrzej Jakubowicz, a śpiewa Martyna Jakubowicz "nie wierz nigdy facetom, co słowa lubią najbardziej".
?