IncarNations mimo światowej nazwy są zespołem na wskroś polskim. I nie dlatego, że wywodzą się z Kapeli ze Wsi Warszawa, ale dlatego, że sięgnęli po najlepsze polskie wzorce i w dwa dni nagrali płytę, która stawia w kącie większośc bluesowych wydawnictw w Polsce. Bogdan Loebl jako tekściarz i Maja Kleszcz w roli, jaką ćwierć wieku temu zajmowała Elżbieta Mielczarek, przywracają wiarę w polskiego bluesa.

Płytę otwiera mocne uderzenie. "Wielkie jest czekanie" to klasyk w stylu Bogdana Loebla. Takie teksty wyśpiewywała przed laty Mira Kubasińska, a teraz z cudowną nonszalancją śpiewa o miłości Maja Kleszcz. Ale przecież wyrastała w atmosferze bluesa, a jej ojciec Włodzimierz nie raz gościł na Jesieni z Bluesem. Formacja znakomicie swinguje i daje ognia, a Wojtek Krzak nie tylko świetnie gran agitarze akustycznej ale i tnie na skrzypcach.

I dalej jesteśmy w klimacie, w jakim przed laty śpiewała Bessie Smith, a kilkadziesiąt lat póxniej odkryła Polakom Mielczarek. "Zabrakło łez" to następny pysznie zaaranżowany numer. W podobnej estetyce powstala wyjątkowo mocna płyta Raz, dwa trzy i na podobnych falach nadaje incarNations. No i niepowtarzalne, krwiste teksty Loebla. A wszystko kołysze się, jak w prawdziwej bluesowej knajpie. Jest nawet jazzujące pianino.

"Wiarę przywróć mi" rozpoczyna prościutka melodia grana na gitarze, ale Kleszcz nie oszczędza się. Śpiewa jak prawdziwa bluesowa shouterka, a za chwilę zmienia się w przepłnioną miłością kobietę. Bo przecież wiara jest siostrą miłości, a kobieta bez mężczyzny jest jakas niepełna... Jak klasycznie brzmią organy Jana Smoczyńskiego. Sam Krzysztof Sadowski nie powstydziłby się takich nut, a w trasy zabiera Smoczyńskiego przecież sama Urszula Dudziak. Znakomite.

"Sniłeś" rozpoczynają frazy znane jakby z innych tekstów największych polskich autorów, muzyka to niemal bluesowe flamenco, ale wszystko spaja głos Kleszcz. A cały zespół unika łatwego wchodzenia w schematy gatunku. Potrafi grać całkowicie po swojemu, jakby na pprzekór obowiązującym kanonom. Sznuje tradycję, ale nie naśladuje w bałwochwalczy sposób. Za to Jan Smoczyński improwizuje na całego.

"Daj mi tę noc" to jeden z najgłupszych utworów wszech czasów w Polsce. A jednak incarNations jakby nawiązując do klimatu Radia Retro obronili się grając tę bzdurę. Pokazali, ze może być w tym inteligentny pastisz, urok knajpy z przedmieścia jeszcze z czasów II RP i odpowiednia w wykonastwie nonszalancja. I nie wiadomo, czy szansonistka kpi, czy na dnie serca czai się autentyczny smutek po utracie kochanka zaklęty w banalne frazy.

"Mów do mnie jeszcze" odkrył Polakom Czesław Niemen na płycie Enigmatic. Wydrzycki zafascynowany był amerykańskim soulem śpiewanym na najwyższych emocjach, incarNations przenicowali jego pomysł na zgoła akustyczny blues, celowo wplatając jak najwięcej stylowych fraz. Do tego swingująca perkusja i Kleszcz, która kołysze się na powierzchni piosenki, nie dbając o wielkiego poprzednika wcale.

"Miłość tobie dam" to niemal minimallistyczny utwór lekko kojarzacy się z pomysłami na bluesa i rocka w klimacie Dżemu. Ale zespół nie idzie na łatwiznę Radio Retro odgrzewa dużo starsze brzmienia i kołysze jak zespół Boba Marleya. W końcu reggae w domu Mai także nigdy chyba nie brakowało, a poezję towarzyszącą jamajskim rytmom jej ojciec odkrywal przed słuchaczami Polskiego Radia z prawdziwą misją w głosie. I jakże pasuje tu prościutkie solo na saksofonie, nagrane bez żadnych zbędnych pogłosów i kombinacji z dźwiękiem. A że Kapela ze Wsi Warszawa eksperymentowała z dubem następny w kolejce jest krótki dub inspirowany tym nagraniem. I też pasuje!

"Liczenie gwiazd" to następny pełen emocji blues. Maja skowycze i skamle słowami Loebla do wyimaginowanego kochanka, wręcz można poczuć jak wije się na wycieraczce ściskając klamkę zamkniętych drzwi. Grzmi rozeźlona, ale i rozkochana, zdradzająca i powracająca jak wierny pies. A zespól swietnie operując dynamiką buduje niebywały dramatyzm kompozycji. I wcale nie sa potrzebne przesterowane gitary, zeby szaleć. To raczej solo saksu jak na krążku supergrupy Polanie podkreśla atmosferę i szaleństwo zaklęte w tego bluesa.

"Nie wierz tym" skomponował i słowa napisał Wojtek Krzak. Niemniej doskonale uchwycił klimat starych bluesów, a jego słowa mogłyby być następnym hymnem w stylu "Domu Wschodzącego Słońca". To tylko głos i gitara, ale pamiętaj. Nie wierz tym, którzy szczerzą ci się w twarz...

Jedyne wspomnienie folkowych klimatów na tym krążku to psychodeliczny folk-blues "Uśnij mi uśnij". Wiele się tu dzieje i słychać, że przed nagraniem wszystko zostało doskonale rozplanowane, choć może bluesowych purystów lekko znuży.

Radio Retro nie tylko dzięki współpracy z Bogdanem Loeblem jest jedną z najważniejszych bluesowych płyt 2010 roku. Prawdopodobnie jest tez jedną z najlepszych. I co z tego, że nie słychać tu po tysiąc razy wcześniej powtarzanych zagrywek, pasaży i riffów. Jest niesamowity głos Mai Kleszcz, która śpiewa z większym ogniem niż kilka innych bluesowych wokalistek w Polsce. Jej wizja bluesa, śpiewu w ogóle, wydaje sie szczera i chwyta za gardło. I nie szukajcie w niej Amy Winehouse, bo chyba naszą Kleszcz to zwyczajnie obraża.