Slash po raz drugi przyjechał do Polski dzięki Metal Mind Productions. Tym razem z The Conspirators promował swój nowy album „World on Fire”.
Jak blisko miałeś do Slasha? – spytała siostra. Hmm.. jakieś dwa metry, może mniej- odpowiedziałem. To całkiem blisko – skonstatowała z niejakim wyrzutem. I jak to jest, jakie to uczucie? – pytała dalej. Nie wiem, nie zastanawiałem się, próbowałem robić zdjęcia, coś tam nawet wyszło.- broniłem się nieporadnie. Wyraźnie takie użytkowe podejście jej się nie spodobało i przeszła do ofensywy. Na pewno nie wziąłeś stoperów, a tyle razy ci mówiłam. Ty sobie lepiej chodź na swoje bluesowe koncerty, tam jest ciszej i mniej ci szkodzi. – chyba tak powiedziała, bo czytanie z ruchu warg dłuższych wypowiedzi sprawia mi trudność. Nie chciałem być dłużny i odparowałem. A ty miałaś pilnować mojego syna, żeby się nie spocił, a na pewno skakaliście bez opamiętania. I lubię nie tylko koncerty bluesowe. Lubię też, kiedy śpiewasz. Wymiana poglądów rodzeństwa trwała jeszcze chwilkę i zakończyła się zgodą. (Mniej więcej).
A wszystko było na kanwie jedynego w tym roku w Polsce koncertu pewnej ikony popkultury. Pan Slash z Panem Kennedy Milesem i Konspiratorami przyjechali do Kraków Arena. Nareszcie takie miejsce w Krakowie jest i może ze Spodkiem i innymi arenami konkurować. Muzycy zupełnie rockowi promowali swój świeży album „World on Fire”. Mając w zanadrzu utwory z nowej płyty i cały zapas numerów „ Guns n’ Roses” i „Velvet Revolver” mogli dać „każdemu po trochu”. I tworzą absolutnie profesjonalne widowisko. Są profesjonalni w każdym calu. Też dla fotografów.
Mój kolega fotografujący „Pe”, definiuje to, tak, że przez pierwsze piętnaście minut, kiedy można ich zdjąć, robią pełny show. W przeciwieństwie do wielu naszych lokalnych gwiazd, które wówczas tyłem do obiektywu jeszcze się rozgrzewają i nastrajają do wyjścia twarzą do publiczności. I się sprawdza. Od początku wszystko jest na wysokich obrotach. Prezentuje się pięknie i Pan Slash i Kennedy i ujmujący jest perkusista Brent Fitz i malowniczo występują Todd Kerns, który gra na basie i dobrze śpiewa a także Frank Sidoris z gitarą.
Może to wzór dla naszych muzyków bluesowych, może wręcz przeciwnie, bo chcą zachować swoją szlachetną niszowość? Czytam z pewnym trudem nową krajową publikację o „bluesie i popkulturze” i miesza mi się w głowie o co chodzi. Jak przeczytam do końca to się chętnie uwagami podzielę.
A moja siostra i tak znakomicie śpiewa. Kolędy też.
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Slash in Poland, Kraków Arena, 2014
Koncert Slasha oglądał i fotografował: Antoni Szczepanik