Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Mark Bestia Olbrich:  dla mnie najważniejszym wydarzeniem  było granie w samym sercu bluesa – Clarksdale Mississippi w legendarnym Ground Zero

Wywiad bluesonlne.pl  Mark Bestia Olbrich od wielu lat mieszka w Wielkiej Brytanii, ale chętnie koncertuje w Polsce z najlepszymi brytyjskimi i  amerykańskimi bluesmanami. Nagrany w Polsce koncertowy album Mark Olbrich Blues Eternity  Internauci bluesonline.pl wybrali płytą roku 2014.

bluesonline.pl: Marku, każesz nazywać siebie „Bestia” – dlaczego?

Mark Bestia Olbrich: Tak mnie nazwali moi koledzy z zespołu -  około 1968/69. To był wynik zachowania na scenie i poza sceną. Na scenie nigdy nie mogłem stać  spokojnie i patrzeć donikąd,  lub na własne buty,  jak to był zwyczaj w tych czasach. Poza sceną –  byłem soul of the party z reguły. Lepiej nie wchodzić w szczegóły...

Masz trudny charakter?

Nie nie nie!  To, co  mówię,  to się liczy,  ale musi być kontekst wiarygodności. Połapałem się też, że ludzie chcą ze mną być,  wiec chyba im nie dogryzam za bardzo, ale wiem czego chcę i co trzeba zrobić w moim świecie.

Widziałem na koncertach, że zaprowadzasz porządek w zespole.

To jest rola basu, no  i jakby jestem  leaderem bandu,  więc na moje wychodzi. Bas jest ważny. Łączy rytm z muzyką w jedno i wskutek tego,  mamy nadzieję,  powstaje większa całość.  Szczególnie ważne w Blues Eternity,  gdzie jest prawie pełna swoboda artystyczna  – czyli gitary, harmonijki, etc. Ale ja im muszę z jednej strony dać kanwę do przetworzenia  ich duszy w nuty, a z drugiej pilnować spokoju  i takich przyziemnych rzeczy,  jak upływający czas koncertu/ utworu, etc./.

Dlaczego wyjechałeś z Polski?

Musze  przyznać , że oprócz sytuacji związanej  z komunizmem,  ciągnęło mnie do przygód na świecie,  bardziej niż nad Wisłą.

A rok 1968 i nagonka na Żydów miały na to jakiś wpływ?

Pośrednio. Idiotyczne przemówienie Gomułki nas śmieszyło,  kosmiczna głupota,  ale potem się okazało,  co on tam zgotowywał.. Masa, masa naszej klasy (10-tej  klasa u mnie) znikła w jeden dzień. To samo w innych klasach, i znajomi i przyjaciele spoza szkoły. W tym wieku to boli. Potem wypłynęli w Szwecji, Kanadzie, USA i to też był kolejny impuls,  aby zwiedzać. Zresztą w marcu na Ochocie zrobiliśmy barykadę na Placu Narutowicza i waliliśmy w policję kamieniami, aż nas nie rozpier…..lili.

Kiedy zacząłeś grać bluesa na basie?

W 1966. Nie wiedziałem,  co to blues,  ale grałem już wtedy. Najpierw na gitarze – może parę tygodni,  ale potem mama basisty go wzięła za pysk do domu i stało się  (parę lat wcześniej gitara basowa mi się najbardziej podobała,  bo była największa ze wszystkich gitar…).  Co to blues? Zapytał mnie  kolega,  jak mu zgrałem parę rzeczy,  które usłyszałem na koncercie Dzikusów w szkole obok domu, na który wlazłem przez okno w piwnicy i stałem za sceną.

To chyba nie jest formalnie skomplikowane?

I w tym jest trudność  (skomplikowane jest może nie tak jak jazz,  ale trochę jest). Trzeba nie tylko wykonywać  dźwięki założone kompozycją,  ale słuchać  śpiewanej historii (tekst nie jest właściwym określeniem co do bluesa) i ją popierać, a to się może zmieniać za każdym razem,  bądź w czasie utworu,  jeśli śpiewa  to prawdziwy bluesman. W tym jest też fundamentalna różnica między bluesem oryginalnym,  który przyszedł z Mississippi,  a tym co robią  z tym w Europie.

Żyłeś przez te wszystkie lata tylko z grania na basie?

Mógłbym , ale miałem większe ambicje co do standardu życiowego. Realia finansowe,  jak się nie jest Claptonem, są surowe. Np. stawka za granie z kimś takim,  jak on jest to 250 funtów. Stawka normalna GBP 105-150 na poziomie międzynarodowym. Chcesz mieć duży dom, dzieci w dobrych szkołach prywatnych – nie ma mowy.  Dzieje się lepiej jak komponujesz, płyty się sprzedają pod Twoim nazwiskiem. Mi zaczęło dobrze iść od mniej więcej od 2003 roku,  ale to też nie jest do końca luksus.

Anglicy akceptują muzyków z innych krajów?

Tak. Ale diabeł tkwi  w tym,  co i jak grasz. Najlepszy  basista studyjny nazywa się Dino Paladino. Generalizując - muzycy z kontynentu z reguły przyjeżdżają z bardzo dobrym wykształceniem muzycznym, techniką, etc.  Problem jest w tym,  co i ile grają w danej sytuacji. Z tym mają olbrzymi problem. Jak powiedział jeden z naszych bogów bluesa - they try to play every note they know in every bar’ (każdą nutę,  którą znają w każdym takcie).

A co a to ich związki zawodowe?

Nie można nic zakazać formalnie obywatelom Unii Europejskiej. Z USA przyjeżdżają  głównie w trasy, na co jest pozwolenie.

Z jakimi muzykami przez te lata udało Ci się zagrać wspólne koncerty?

Ze znanych: Larry Garner, Phil Guy, Charlie Love, Lesley Alexander, Paul Lamb – ale moi są  równie sławni, jak niektórzy powyżej.

Chcę dodać, że  dla mnie najważniejszym wydarzeniem  było granie w samym sercu bluesa – Clarksdale Mississippi w legendarnym Ground Zero z miejscowymi muzykami, którzy są bluesmanami  na poziomie DNA.

Kiedy pojawił się pomysł na Blues Eternity?

Około 2001 roku. Tuz przedtem – parę lat – założyłem zespół,  aby grać dla pewnej wokalistki. Poszło bardzo dobrze, festiwale, rezydencje w najlepszych klubach, wiec pomyślałem - dlaczego nie?

Jak udało się namówić niezłych brytyjskich muzyków do grania z Polakiem?

Wtedy już byłem w pełni "w środowisku". Jak w Twoim pierwszym pytaniu - miałem lubianą osobowość,  no i się  łapałem muzycznie. To dlatego, że w Anglii postanowiłem się wyedukować kompletnie od nowa, od dołu. Więc  byłem gotowy na wysokie poziomy. Dużo samych najlepszych było z nami: Matt Scofield potem (obecnie jeden  z najlepszych w USA), Paddy Milner – potem z Jack Bruce Band, Peter Miles – pierwszy Angielski perkusista bluesowy (z Alexis Korner), Laurie Garman (Yardbirds, Freddy King, nagrania z Bob Marley), Paul Lamb, Earl Green (6-krotny Blues Singer of the Year Great Britain), Jimmy Thomas (Ike Turner Blues Review, potem  Ike & Tina Turner Band) – absolutna legenda Amerykańskiego bluesa.

A chętnie jeżdżą do Polski na koncerty?

Bardzo  chętnie mimo, że to wali po kieszeniach w porównaniu z innymi miejscami.

Naprawdę jest u nas tak dobrze, że zdecydowaliście się nagrać płytę w klubie o dość nie bluesowej nazwie, zamiast w jakimś klubie w Londynie, w którym grywał John Mayall?

Planowaliśmy nagrać płytę w tej trasie. Proces jest taki, że koncert jest łapany przez podłączone urządzenia i to się  miksuje i masteruje w topowym studiu w Londynie. Musi być koncert w miejscu,  gdzie jest super silna energia widowni i zespołu. Blues jednym słowem -  to emocja i zawartość  Twojej duszy przekazywana w tej formie muzycznej. Z poprzednich tras i festiwali wiem, że to jest w Polsce bardzo dobre.

Jaka atmosfera panowała podczas nagrania płyty w klubie?

Jak bluesowym niebie. My byliśmy tym klubie przedtem po graniu na festiwalu Harmonica Bridge w2011 roku.  Jak zaczęliśmy, poszła fala emocji od nas, a widownia oddała nam to  z nawiązką. To bezcenne.

 

Zdecydowaliście się wydać materiał w wersji mp3, CD i na winylu – co najlepiej się sprzedaje?

CD w USA, winyle W Anglii. Kompakty także w Polsce,  winyle dopiero są w polskich sklepach od paru dni co wskazuje , ze nakład CD’s się wyczerpał lub tak będzie  za chwilę.

Wrócicie do Polski na koncerty?

Nawet jutro,  ale ktoś musi nas  zaprosić.

Spodziewałeś się, że Internauci bluesonline.pl będą głosowali na niemal nieznany w Polsce zespół?

Nie aż  tak nieznany. Wiemy, że mamy sporo fanów,  bo były sytuacje  w dwóch ostatnich trasach, że ludzie widzieli  nas w jednym mieście i jechali za nami do następnego i następnego. Więc myślałem, że może kilka głosów  będzie. Ale aż  tak??? Łzy  w oczach – dosłownie.

Tu przeczytasz recenzję płyty Marka Bestii Olbricha: Mark Olbrich Blues Eternity - Live At Pamela Blues

Co teraz planuje Bestia?

Pracujemy nad nowym repertuarem, przed koncertami od maja. Duży koncert będzie  w Londynie 20 czerwca -  zapraszam!