Tam, gdzie inni sięgają po język obcy, Kasa Chorych realizuje się instrumentalnie. Muzyczna Owczarnia w Jaworkach nad potokiem Biała Woda gościła formację Jarka Tioskowa.
Właściwie to wszystko wiadomo. Kasa Chorych i Muzyczna Owczarnia, albo Muzyczna Owczarnia i Kasa Chorych, tyle by wystarczyło, i data jeszcze może. Tylko, że umieszczenie dwóch symbolicznych istot obok siebie daje pole dla wyobraźni, ale nie zawsze wyczerpuje opis zjawiska.
Niewiele jest takich kameralnych miejsc, jak to w Jaworkach nad potokiem Biała Woda, które gościły tak wielu dobrych lub genialnych muzyków. Na palcach policzyć można samochody z rejestracją białostocką, które tutaj docierają. A jednak tak się złożyło. Jarek Tioskow, Michał Kielak et consortes ku radości zebranych dotarli.
Nikt tutaj nie oczekuje grania na pienińską nutę i blues przyjmowany jest równie radośnie. Zespół w dobrej formie, czyste powietrze dobrze mu służyło. Po krótkim wprowadzeniu przez PT Gospodarza popłynęły nuty bluesowe.
Kasa ma wieloletni dorobek, ma swój styl i brzmienie. Mimo, że składy zmieniają się płynnie, to jest to brzmienie rozpoznawalne. Bardzo dobre gitary, znakomita (w większości) harmonijka i agresywnie zagrane riffy odróżniają ich od lat od innych, też dobrych zespołów na scenie bluesowej. Oczywiście największe zgranie mają najbardziej zasłużeni, ale to nie dziwne.
Nie ma tu coverów bo jest z czego czerpać, wszystko po polsku. I podczas tego koncertu utwór z płyty „Orla” był tylko jeden. Reszta z dorobku. Tam, gdzie inni sięgają po język obcy, Kasa Chorych realizuje się instrumentalnie. Warto zwrócić uwagę na obecnie jeszcze nastolatka w składzie zespołu, Kubę Andrzejewskiego.
Druga gitara w takiej kapeli to już nobilitacja, a co będzie dalej czas pokaże. I tak trzy sety, między drugim a trzecim poczęstunek z kociołka podgrzewanego na ognisku. Było pięknie. A przełom Dunajca bulgotał.
Napełniony wiatrem pienińskim relację zdałem. Hej.
Antoni Szczepanik