Javier Vargas, gitarzysta Carlosa Santany, i jego zespół Vargas Blues Band zagrali w Hard Rock Pub Pamela w Toruniu. Wcześniej swój nowy krążek "Bida z nędzą" promował Jacek Dewódzki, czyli zespół Revolucja.
Javier Vargas, gitarzysta Carlosa Santany, i jego zespół Vargas Blues Band zagrali w Hard Rock Pub Pamela w Toruniu. Koncert w poniedziąłkowy wieczór 29 sierpnia, przyciągnął do klubu mnóstwo fanów gitarowego grania.
Vargas Blues Band fot. Agata Jankowska
- W 2012 roku grałem w Warszawie z Devonem Allmanem - wspominał tuż po koncercie Javier Vargas. - Teraz wróciłem do Polski z Vargas Blues Band na dwa koncerty. Zaczęliśmy od koncertu w renomowanym toruńskim klubie Hard Rock Pub Pamela. Zostaliśmy zaproszeni przez Darka Kowalskiego. Tak, nie mogłem doczekać się grania w Polsce. Ludzie, miejsce i oczywiście świetna atmosfera. Darek wszystko świetnie zorganizował. Jestem pewien że wrócę do tego miejsca. Darek to miłośnik muzyki i jedna z najwspanialszych osób jaką spotkałem. Sprawił, że muzycy czuli się świetnie. Na pewno wrócę do Pameli w maju 2017 roku. Przed występem Javier Vargas udzielił gitarzystom kilka cennych rad.
Wcześniej na scenie Hard Rock Pub Pamela swój nowy krążek "Bida z nędzą" zaprezentował zespół Revolucja, formacja na której czele stoi Jacek Dewódzki, jeden z wcześniejszych wokalistów zespołu Dżem.
- Dnia 29 sierpnia, był to poniedziałek, miał miejsce koncert promocyjny zespołu Revolucja w nowej odsłonie płytowej pt. "Bida z Nędzą" - tuż po zejściu ze sceny mówił Jacek Dewódzki. - Na pytanie jak było do końca nie mogę szczerze odpowiedzieć, ponieważ byłem zajęty graniem na basie i śpiewaniem. W przerwach między numerami łapałem oddech i usiłowałem wypaść na mądrzejszego niż jestem. Jednakże sądząc po minach publiczności wspólnym śpiewaniu refrenów, właściwie to skąd oni je znają, no i oklaskach, to chyba spoko. Co prawda trzy razy paskudnie walnąłem się na gitarze, ale dwa miesiące temu paskudnie złamałem palec u lewej ręki to czasem mi się wykoślawia. Po nas, a właściwie, to my przed nimi wystąpił hiszpański zespół Vargas Blues Band, z tego co wiem, to kumple Carlosa Santany, słynnego meksykańskiego nożownika. Grali czadowego bluesa z zakrętem w rockową stronę. Pięknie było! A w ogóle Pub Pamela w Toruniu to kultowe miejsce, jakiego w całej Rzeczypospolitej nie znajdziecie.
Revolucja fot. Agata Jankowska
- Klimat rzeczywiście dał o sobie znać... wykrzesaliśmy z siebie wszystko - dodaje Bartek "Bratek" Wójcik, gitarzysta Revolucji. - Ze sceny szła potężna dawka adrenaliny i energii. Kiedy dobrze czujesz się na scenie oraz gdy do publiczności trafia twój przekaz - koncert musi się udać. Śmiem więc twierdzić, że tak było i wczoraj. Możliwość grania w tych już chyba legendarnych murach oraz dla tej konkretnej toruńskiej publiczności sprawia mi niesamowitą satysfakcję. To był na pewno jeden z najlepszych koncertów, które zagrałem.
- Jest jeszcze jeden powód, dla którego ten dzień będę długo pamiętać - koncert Javiera Vargasa i jego Vargas Blues Band - przyznaje "Bratek". - Band - oczywiście bezbłędnie. Jeżeli chodzi o samego Vargasa - to bluesman pełną gębą. Zwróciłem uwagę na jego specyficzny styl gry na gitarze, mający bezsprzecznie swoje korzenie w bluesowym podejściu do gry. Mam na myśli grę trzema palcami lewej ręki (stara szkoła bluesowa), w dodatku z "załączonym" sliderem na palcu czwartym. Dla koneserów gatunku to rarytas, rzadko spotykana technika, dlatego też tak unikatowa. Melodia jest obok rytmu najważniejszym czynnikiem, bez którego muzyka w ogóle by nie istniała. Właśnie doświadczyliśmy muzyki.
- Sam lokal jest niepozorny, ale po krótkiej chwili okazuje się, że akustyka jest super, sprzęt audio równieżoraz wszyscy z ekipy zza baru, właściciel, technicy itd to mega otwarci i mili ludzie! Zero bucówy - ocenia Krzysztof "Junior" Żurek, perkusista Revolucji. - Reasumując muszę szczerze powiedzieć, że gdybym byłMagdą Gessler polskich klubów, dałbym Pameli swąnajwyższąrekomendację.