Sławek Wierzcholski, Krzysztof Wałecki i białostocki zespół Cynamonowa Kaczka pojawili się n apożegnalnym koncercie legendy polskiego blues rocka - zespołu Kasa Chorych. To już chyba naprawdę koniec.
Kasa Chorych po szalonych latach 70.i upadku w latach 80. od 1992 roku przeżywała lepsze lub gorsze lata. Ostatnio wydana płyta "Orla" to zdecydowanie najlepszy od wielu lat materiał w polskim blues rocku. Jednak w połowie 2016 roku Jarek Tioskow, współżałożyciel zespołu ogłosił na facebooku zakończenie działalności zespołu. 4 marca po raz ostatni Kasa Chorych zagrała w Białymstoku w kinie Forum.
Koncert rozpoczął akustyczny set z Krzysztofem Wałeckim. Wokalista Vintage i Oddziału Zamkniętego wraz z Tioskowem najbardziej porwali ludzi grając ... karaibskiego bluesa, czyli "No Woman No Cry" Boba Marleya. Spragniona świętowania publiczność natychmiast wstała z foteli i zaczęła się kołysać. Takich fragmentów na koncercie było jednak bardzo mało.
Ukłonem w stronę Jacka Kaczyńskiego można nazwać zaproszenie do wspólnego występu Cynamonowej Kaczki. Wszak to Jacek Kaczyński na początku lat 90. niemal siłą zmusił Jarka Tioskowa do reaktywacji Kasy Chorych, a przy okazji spełnił swoje marzenie o graniu w tym zespole. Drogi muzyków po kilkunastu latach wspólnego grania rozeszły się. Dziś Jacek Kaczyński wraz z Tomkiem Cynamonem Kamińskim stoją na czele wielosobowego bandu, kóry na scenie kina Forum zabrzmiał jak rasowy zespół blues rockowy. Z fortepianem, chórkami, rozbudowanymi perkusjonaliami. Zaprezentowali kilka dynamicznych piosenek, które z powodzeniem mogłyby trafić do radia, ale to co było możliwe w latach 90. XX wieku dziś jest niemal niemożliwe.
Dobrą energię podtrzymał na scenie Sławek Wierzcholski. Choć śpiewał stare hity z "Johnem Lee Hookerem" i "Chorym na bluesa" na czele umiał zarazić swoją energią całą Kasę Chorych. Wspólnie zabrzmieli niezwykle dynamicznie, a może to sprawdzone hity nie zmuszały do wsłuchiwania się w grę instrumentalistów.
Kidy na scenie została sama Kasa Chorych, już tylko z Michałem Kielakiem na harmonijce, wszystko zaczęło się psuć. Trzeba pamiętać, że od czasu ogłoszenia decyzji o rozwiązaniu grupy, harmonijkarz szuka szczęścia w kilku innych formacjach. Wydawało się, że zespół nie do końca jest przekonany do grania tego dnia, mimo wyprzedanych znacznie wcześniej biletów.
W znanym jeszcze z czasów z Ryszardem Skibą Skibińskim molowym "Bluesie bez pieniędzy" melodię na saksofonie poprowadził białostocki jazzman Piotr Zielik.
Podstawowy program koncertu zakończyła piosenka o prorocym tytule "Przed nami znowu drzwi zamknięte". KIedy na bis wyszli wszyscy uczestnicy koncertu, łza zakręciła się w oku, ale zdaje się, że Jarek Tioskow świadomie wiedział, kiedy zejść ze sceny. Płyta "Orla" od czasu wydania na razie nie doczekała się konkurencji.
Zobacz zdjęcia: