Campus HRP Pamela to warsztaty muzyczne organizowane przez Hard Rock Pub Pamela w Toruniu. W tegorocznym koncercie urodzinowym zagrali Mark Olbrich Blues Eternity oraz Nico'ZZ Band. Gościnnie zaśpiewały z nimi toruńskie wokalistki: Maja Lewicka i Sylwia Kwasiborska.
5 czerwca 2017 odbyły się koncertowe urodziny Campusu HRP Pamela - programu warsztatów muzycznych odbywających się od czterech lat w klubie Hard Rock Pub Pamela oraz szkołach. Wystąpiły dwa cenione zespoły muzyków o polskich korzeniach: Nico'ZZ Band oraz Mark Olbrich Blues Eternity. Gościnnie zaśpiewały z nimi toruńskie wokalistki: Maja Lewicka i Sylwia Kwasiborska. Koncert dla bluesonline.pl relacjonuje Mark Olbrich:
Kolejne (czwarte) urodziny Campusu HRP Pamela odbyły się w Hard Rock Pubie Pamela i miały bardzo silne polonijne akcenty. Oba zespoły, zarówno rozpoczynający wieczór Nicolas Zdankiewicz z Francji, a dokładnie z Alzacji, a także Mark Olbrich Blues Eternity z Londynu - mają polskie pochodzenie.
Nico otworzył zabawę ze swoim ‘power trio’. Polska sekcja rytmiczna z Poznania – na najwyższym poziomie. Basistka, Joanna Dudkowska, jakby prosto z 'American Central Casting', wie wszystko, czuje wszystko, trzyma cały repertuar w emocjonalnym napięciu własną dyscypliną i kreatywnością, wyzwalając tym samym energię perkusisty oraz dając szerokie pole do popisu frontmanowi.
Perkusista, Mariusz Bobek Bobkowski, głównie siedzi w muzyce heavy metalowej, ale jest mega techniczny i zawodowy – rewelacyjny bębniarz. Taki skład i typ sekcji rytmicznej przypomina mi koncert niezapomnianego Johnny’ego Wintera ( z repertuarem z płyty „Hey, Where’s Your Borther”), który odbył się w Londynie jakieś 15-20 lat temu. Hard rockowy perkusista, jazzowy basista oraz Johnny, co dało równanie 1+1+1 = 1,000,000.
Tu było podobnie. Wystarczyło posłuchać sekcji rytmicznej i już zwróciła się podróż do klubu.
Nico ma charyzmę, obycie sceniczne i entuzjazm, który od razu udziela się tłumowi. Widać, że pracuje nad sobą solidnie gdyż wyraźnie ten występ był lepszy niż jego koncert w listopadzie, który odbył się w ramach HRPP Festival.
Jego show zakończyła gościnnie Maja Lewicka. Bardzo fajnie i błyskawicznie opanowała scenę. Czuła utwór - nie tylko śpiewała, ale 'żyła' tym materiałem, co jest oznaką dużego profesjonalizmu. Nie jest to tak łatwe, gdy śpiewa się cudze kompozycje. Ja jestem szczególnie surowy w tym wypadku bo dokładnie ten numer przekonał mnie wiele lat temu do grania bluesa.
No i znowu przyszło mi opisać swój występ - przy tym japońskie tortury to raj.
Granie w Pameli to zawsze co najmniej przyjemne doświadczenie, a nasi fani tam będący są warci każdego wysiłku – w tym i tortur. Bicie we własny bęben zacznę od tego, że jestem super, super wdzięczny fanom, którzy jak sami mówili przyjechali i znad morza i z polskiego dalekiego południa. Szacun ponad wszystko!
Fani choć mili, przede wszystkim są też surowi, bo w Pameli chyba widzieli i słyszeli wszystko, co w obecnej dekadzie bluesa istnieje. I wdziałem parę razy w przeszłości jak ludzie wychodzili za wcześnie – no i to zawsze siedzi z tyłu głowy.
Zaczęliśmy od supportu dla Sylwii Kwasiborskiej - dwa utwory Etty James: „I'd Rather Go Blind” i „I Just Wanna Make Love To You.” Nie lubię, gdy się sięga po „świętości” tego typu, ale Sylwia przeszła przez nie jak burza. Potężny ładunek emocji, umiejętność kontrolowania napięcia! Brawo!
Potem zagraliśmy my: nasz obecny materiał zawiera bardzo mało utworów znanych publiczności. Docieramy bowiem nową, autorską płytę, (spółki Olbrich-Angel), która wprowadza nas w nurt tradycyjnego, ale wciąż żywego Blues Rocka. Ta kanwa służy nam do opowiedzenia niesłychanych historii i naszych przeżyć – zarówno tych faktycznych, jak i duchowych - z bycia w trasie w ostatnich 7-8 latach. Czyli mamy koło siebie utwory mówiące o miejscach i o emocjach, jak na przykład “Blues Everywhere” opisujący surowe piękno ‘Mississippi’, ale i „Volcano” opisujący skutki surowej natury (wybuch wulkanu w Islandii). Jest też tęsknota za odejściem od kolebki bluesa, która ma kontrapunkt w złości z powodu sprowadzenia bezsensownej, brutalnej komercjalizacji New Orleans po kataklizmie Katriny, itd. Jest też polski akcent “TORUŃ ROCKS” – nasze podziękowanie za wiele wspaniałych muzycznych spotkań w tym mieście (począwszy od 3 festiwali Harmonica Bridge, po cały ciąg spotkań w i około Pameli).
Muzycznie staramy się być uczciwi wobec naszych instynktów – czyli ciężki brytyjski blues – bez ukłonów w inne podstyle. Dużo grania opartego na charakterystycznych riffach i odejście od 12-taktów. Myślę, że mam do tego skład idealny: Eddie Angel, ja, Igor Nowicki (który wbrew swoim inklinacjom jazzowym, jest ewidentnie bluesmanem z krwi i kości) oraz Filippo Giangrande na perkusji, którego w poniedziałek w ostatniej chwili super-godnie zastąpił Mateusz Grucha Gruszkowski.
Czy to się podobało, czy graliśmy dobrze? – to jest granica, której nie mogę przekroczyć, oceniać samego siebie i swoich braci z zespołu. To by był skandal! Tak czy siak, Pamela była wypełniona do samego końca, pomimo bardzo późnej pory zakończenia imprezy.
Mark Olbrich
Zdjęcia: Agata Jankowska