Innes Sibun był w Polsce kilka razy. Na Suwałki Blues Festival 2011 przyznał się, że był muzykiem-alkoholikiem. Spocony, ale szczęśliwy ze znakomitego przyjęcia, znalazł czas na kilka minut rozmowy. Nie tylko o muzyce.
Radio bluesonline.pl: Jak wiele razy byłeś w Polsce?Innes Sibun: Myślę, że to mój trzeci, albo czwarty raz.
Na festiwalu?
Nie, występowałem w Warszawie i w innych miejscach, ale jest to mój pierwszy raz, kiedy nie piję, na pewno wszystko będę dobrze pamiętał.
Co myślisz o Suwałkach - to nasze Zielone Płuca...
Piękne, bardzo mi się podobało! Przyjechaliśmy z Anglii wczoraj, na Litwę i jechaliśmy przez lasy właśnie tutaj.
Czy to część jakiegoś większego tournee?
Nie, gramy tylko tutaj i w poniedziałek wracamy do Anglii. Będziemy grać podczas różnych festiwali w Anglii, a w następnym miesiącu we Francji. Gramy podczas trzech festiwali we Francji.
To bardzo pracowite lato...
Tak! Następnie wracamy do Anglii, a w listopadzie jedziemy do Niemiec i Holandii. Ale być może wrócimy też do Polski.
Ale wróćmy do muzyki, Twoje pierwsze inspiracje jako gitarzysty...
Pierwsze to na pewno BB King, Albert King, Freddie King - królowie bluesa, Jimi Hendrix, właściwie wszyscy, których słuchałem - Buddy Guy, Otis Rush, blues chicagowski, blues teksański, poza tym wszyscy gitarzyści rockowi, stanowczo Jimi Hendrix. Słucham także bardzo wielu wokalistów soulowych, w ogóle soulu.
A co powiesz o takim szybkim gitarzyście, jak Rory Gallagher?
Oczywiście! Rory to jeden z moich największych wzorców! Grałem sporo jego kompozycji w Ameryce, podczas różnych festiwali. No, oczywiście nie zapominajmy o Peterze Greenie - to również jeden z największych muzyków.
Sprawiasz wrażenie, że bardzo lubisz występować przed publicznością...
Tak! Myślę, że bez publiczności nie ma występu, koncertu. Kiedy występujemy przed publicznością, mam nadzieję, że słuchający nas ludzie czują to samo, co ja, co moi muzycy, kiedy gramy dla nich, to jest wspaniały rodzaj komunikacji...
Ludzie to kochają i myślę, że Ty też to kochasz.
O tak, to jest właśnie to, co kocham! Uwielbiam grać i nie ma dla mnie znaczenia, czy na widowni znajduje się dwóch ludzi, czy też dwa tysiące, i tak gram tak samo.
Muzyka, muzycy, alkohol i narkotyki - dlaczego tak często to wszystko łaczy się ze sobą?
Przede wszystkim jeśli jesteś muzykiem, to alkohol jest ciągle obecny wokół ciebie i jest za darmo, nie musisz za niego płacić. Tak samo jest z narkotykami. W moim przypadku zajęło mi sporo czasu, żeby dorosnąć i zmądrzeć. Tak szczerze mówiąc, pomógł mi w tym mój basista Steve, który powiedział, że ma dosyć pilnowania mnie po koncertach, bo na koncertach byłem O.K., ale po koncercie to on musiał mnie zabierać do hotelu i pilnować, bo ciągle byłem na haju. W końcu zdałem sobie sprawę, jakim byłem dupkiem... Życie jest dużo ciekawsze bez tego!
- Ile masz lat?
43. I nie piję, to najlepsza rzecz, jaką zrobiłem