Julian Sas jako dzieciak zakochał się w Jimi Hendrixie. Holenderski gitarzysta zagrał w 2011 podczas Suwałki Blues Festival, a w 2012 wydał ósmy album - "Bound To Roll".
Julian podczas pobytu w Suwałkach znalazł czas przed koncertem na krótką rozmowę o swoich korzeniach.
Radio bluesonline.pl: Robisz wszystko, żeby być najlepszym na scenie, rozumiem to...
Julian Sas: Staram się jak mogę!
Julian, dlaczego akurat Jimi Hendrix?
- Kiedy miałem 12-13 lat to był pierwszy gitarzysta, jakiego usłyszałem, długo przed Rory Gallagher`em, Alvinem Lee, Johnnym Winterem i wieloma innymi bluesmanami. Ale Hendrix to był ten dźwięk, to były emocje, to było wszystko! Do dziś jestem wielkim fanem Jimiego Hendrixa! To jest wpływ, którego się nigdy nie pozbyłem i nawet nie staram się go pozbyć! Mam nadzieję, że dzisiejszego wieczoru zagramy "Hey Joe" i będzie to jedno wielkie jam session! Jimi Hendrix to stanowczo muzyka kultowa.
Jesteś także kompozytorem i grasz również swoją muzykę...
- Tak, nagrywam bardzo wiele własnych kompozycji, właściwie mógłbym je grać bez przerwy na scenie, ale jest to swego rodzaju hołd złożony tym, od których nauczyłem się grać. Bo ja nigdy nie miałem takiego nauczyciela z prawdziwego zdarzenia , dlatego musiałem słuchać płyt i grać później te utwory na gitarze. Jimi i Rory Gallagher byli dla mnie zawsze wzorem ....
Bo to było przed erą internetu i wszystko musiałeś robić sam...
- Tak! Jestem 41-letnim facetem, kiedy byłem młodszy oglądałem zawsze taki niemiecki program Rock Palast, nagrywałem to na wideo, a następnie odtwarzałem bardzo powoli . Tak właśnie nauczyłem się grać na gitarze!