Nasz patronat

39. Jesień z Bluesem

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Dominik Durlik (Sepsis) i Leszek Winder (Krzak) fot. Metal Mind Productions

Wywiad bluesonline.pl Nasze brzmienia dobrze połączyły się ze sobą – mówi o współpracy z zespołem Sepsis legenda blues rockowej gitary Leszek Winder. Właśnie wyszła płyta Krzak Experience – owoc współpracy metalowców z zespołem Krzak.

bluesonline.pl: Leszku, na scenie Krzak brzmi jak mocarna rockowa machina, dlaczego zdecydowaliście się zabrzmieć jeszcze mocniej?

Leszek Winder, Krzak: To całkowicie pomysł Janka Błędowskiego. Uczciwie muszę powiedzieć, że byłem sceptyczny i nieufny wobec tego projektu. Janek od bardzo dawna mówił o potężnym brzmieniu, o ścianie dźwięku, o specyficznym innym podejściu do dźwięków. To on zainspirował sytuacje naszego spotkania z muzykami metalowymi. Pierwsze próby pokazały, że miał rację i z dużą przyjemnością znalazłem się w tym potężnym brzmieniu.

Kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z muzyką określana jako metal?

Bardzo dawno temu ciężką muzykę rockową zaczęto nazywać metalem. Zauważyłem to i rozumiałem jako potrzebę oderwania się tych muzyków i zespołów od korzeni oraz chęć pokazania odrębności i niezależności.

Będąc szefem festiwalu w Jarocinie zaprosiłeś do konkursu wiele takich grup?

Wtedy zaprosiłem do współpracy Tomka Dziubińskiego. To on jako wielki orędownik tego gatunku tak wpłynął na tę edycję festiwalu.

Wydaje się, że przez lata na Śląsku kwitł metal, jako bluesman nie zazdrościłeś popularności muzykom tego gatunku?

Nikomu nigdy niczego nie zazdrościłem. Trudno tutaj mówić o popularności. Obecnie i od dawna muzyka metalowa została, podobnie jak inne gatunki, zepchnięta do głębokiej niszy. Jest totalnie nieobecna w mediach, mimo że jest tu wiele świetnych zespołów i zdolnych muzyków. Ja czuję się wyłącznie gościem w muzyce metalowej. Jestem zdecydowanie muzykiem blues rockowym i tam są moje korzenie.

Tu przeczytasz: recenzję płyty Krzak - Experience

Nowe kompozycje, które nagrywaliście na „Experience” przede wszystkim podpisali gitarzysta Sepsis i Jan Błędowski, jaka była Twoja rola w tworzeniu muzyki na płytę?

Muzykę tworzyliśmy wspólnie na próbach. Jednak wkład Janka a szczególnie Dominka był zdecydowanie znaczący, więc tak to zostało opisane.

Co znakomitemu bluesmanowi daje flirt z mocnym rockiem, dodawanie orientalizmów?

To było bardzo interesujące muzyczne spotkanie. Zobaczyłem z bliska inny muzyczny świat. Ja nic nie zmieniałem w swoim podejściu do gitary.  Mam swoje brzmienie i określony sposób grania. Używam wzmacniacza Marshall i gitary Fender Stratocaster a jedynym efektem jest Wah–Wah firmy VOX. Tak gram od bardzo wielu lat. Nasze brzmienia dobrze połączyły się ze sobą. Okazało się, że spotkanie muzyków z tak odległych od siebie gatunków jak blues i metal jest całkowicie możliwe i daje ciekawy efekt

Kiedy zaczynałeś grać na poważnie, co myślałeś o Black Sabbath?

Wkurzał mnie wokalista i uwielbiałem gitarzystę.

A wielkie szaleństwo związane z Metalliką – wytłumacz fanom bluesa, dlaczego właśnie ta ekipa osiągnęła wszechświatowy sukces

Myślę że fani bluesa tak jak ja lubią Metallikę. Miałem okazję poprzebywać w ich pobliżu, kiedy Tomek Dziubiński sprowadził ich do Katowic. Z Iron Maiden przed ich koncertem graliśmy mecz w piłkę (przegraliśmy, Angole, nawet cywile, grają lepiej). Widziałem, że wszyscy ci muzycy wyrośli na tej samej muzyce co my i słychać to w ich twórczości. Ich kariera to tylko dowód, że miliony ludzi na świecie czuje podobnie.

W „Blue Thunder” słychać bluesowe harmonie i frazy, a jaka jest Twoja rola w tym utworze?

Gram tematy i solówkę.

Jak się czułeś, kiedy słyszałeś jak Sepsis odczytuje waszą kompozycję „Extrim”?

Niektóre nasze stare numery zastaliśmy już przygotowane przez naszych młodszych kolegów na pierwszej wspólnej próbie. Brzmiały zaskakująco świeżo i inaczej. O ile obaj z Jankiem byliśmy raczej sceptycznie do ich grania nastawieni, to reszta zespołu podchodziła do nich entuzjastycznie.

Dlaczego właśnie w tej piosence pozwoliliście zagrać Igorowi Gwaderze?

Sam wybierałem te utwory. Chciałem żeby dawały zaproszonym gitarzystom w miarę swobodną możliwość wypowiedzi. Uważam, że obaj bardzo fajnie zagrali.

Czy nagrywając takie wersje chcesz w sobie odnaleźć jakiegoś innego Windera, czy po prostu przedstawić go słuchaczom, bo on był od zawsze?

Jestem tutaj całkowicie sobą. Gram jak od wielu, wielu lat, na tej samej gitarze, na tym samym wzmacniaczu i swoim typowym brzmieniem.

A może to powrót do młodości odziany w sztafaż 21-wiecznej techniki nagraniowej?

Raczej uważam, że mimo upływu wielu lat nie oderwałem się ciągle od mojej młodzieńczej pasji i miłości do potężnie brzmiącej gitary.

Nie korciło was by do tych mocnych dźwięków dołożyć jeszcze więcej elektroniki?

Jako gitarzysta jestem zdecydowanym tradycjonalistą. W przeciwieństwie do prawie wszystkich moich kolegów gitarzystów, którzy pod nogami mają walizy z dziesiątkami efektów i urządzeń elektronicznych, ja używam skromnego zestawu. Tak grałem zawsze. Uważam, że sama gitara ma jeszcze wiele nieodkrytych i inspirujących możliwości.

W „Rumble-Tumble” po raz drugi oddaliście zagranie solówki gitarzyście spoza waszego klanu. Dlaczego to miał być właśnie Popcorn?

Zaproszenie gości okazało się bardzo ciekawe bo poszerzyło klimat utworów. No cóż - dwu gości naszej płyty to dojrzałość i młodość.

Tę muzykę można było na żywo już usłyszeć podczas organizowanego przy Twoim udziale festiwalu gitary, czy jest szansa, na jakieś koncerty promujące płytę właśnie wspólnie z Sepsis?

Planujemy koncerty Krzak Experience głównie poza Polską. Naszymi zagranicznymi sprawami zajął się management z siedzibą w Koloni. Wiem, że trwają rozmowy dotyczące naszego udziału w paru dużych festiwalach. W Polsce zagramy 29 czerwca na Dniach Tychów i w październiku na Festiwalu Gitary Elektrycznej w Katowicach. Ten drugi koncert planuję z udziałem zaproszonym gości.

Jak opowiedziałbyś o płycie komuś, kto jeszcze nigdy nie słyszał Krzaka i zwyczajnie może nie wiedzieć kim są Winder i Błędowski w historii polskiej muzyki?

No cóż nie lubię opowiadać o sobie, a po przeszło 40 latach naszego grania można napisać grubą książkę o tym, co przeżyliśmy. Raczej więc nic bym nie mówił i zaprosił do posłuchania naszej muzyki.