Pierwszy dzień 24. Toruń Blues Meeting to niespodziewany występ Romka Puchowskiego z Martyną Jakubowicz i jak zawsze bezbłędny show, jaki mógł dać tylko Eric Sardinas.
Już po raz dwudziesty czwarty fani bluesa z niemal całej Polski tłumnie przybyli do toruńskiego klubu "Od Nowa". Jak zwykle, na Toruń Blues Meeting każdy, niezależnie od wieku, mógł znaleźć coś dla siebie.
Na rozgrzewkę otrzymaliśmy wrocławski HooDoo Band z niezwykle energetyczną porcją funk’n’bluesa – muzyki wręcz wymuszającej od coraz liczniejszej widowni podrygiwanie w rytmie kolejnych utworów. Alicja Janosz i kompania zaczynali swój występ przed niemal pustą salą, kiedy kończyli, pełna już widownia nawet nie brała pod uwagę wypuszczenie HooDoo Band ze sceny. To było naprawdę dobre rozpoczęcie tegorocznego Meetingu.
Magda Piskorczyk, następna w kolejności artystka, wraz z towarzyszącym zespołem, zaserwowała nam solidny kawał bluesa, bez kompromisów, bez niepotrzebnych dźwięków – tylko najwyższa, muzyczna jakość.
Pierwszy dzień Toruń Blues Meeting to przede wszystkim światowe gwiazdy, Eric Sardinas i The Int. Soul Catchers International bez wątpienia przyciągnęli największą rzeszę fanów bluesa, nie sposób jednak w tym miejscu nie wspomnieć o jeszcze jednej gwieździe, dla odmiany z Polski. Kiedy scenę przejęła Martyna Jakubowicz w towarzystwie niestety niewymienionego na plakacie Romka Puchowskiego, ta kooperacja z pewnością wszystkim zapadła w pamięć, i to nie z powodu okazji do wysłuchania absolutnego klasyka ”W domach z betonu”, ale z powodu niesamowitego klimatu, który zaserwował nam właśnie Romek i jego gitara dobro.
Międzynarodowy skład The Soul Cathers i chyba największe nazwisko tego festiwalu Eric Sardinas – w recenzjach na gorąco nieustanie powtarzały się słowa: super, mega, klasa, mistrzostwo - nie pozostaje nic innego, jak tylko zgodzić się z tymi opiniami. Występy wieńczące pierwszy dzień festiwalu to faktycznie światowa klasa, mega profesjonalizm, super kontakt z publicznością i mistrzostwo kompozycji. Walory wizualne również zyskały spory aplauz publiczności – zwłaszcza jej żeńskiej części. Po koncercie impreza przeniosła się tradycyjnie na małą scenę, gdzie gospodarzem wieczoru był skład Blues Drawers – jak długo trwał jam? Nie wiem. Na pewno skończył się długo po drugiej w nocy… mam wrażenie, że jamowa muzyka jeszcze brzmiała, kiedy drugiego dnia Meetingu mijaliśmy małą scenę.
Kamil Hejnowski
Zobacz zdjęcia, jakie zrobiła Małgorzata Małkiewicz: 24. Toruń Blues Meeting 2013 – 22 XI 2013