Eric Lindell to muzyk, który oscyluje na pograniczu bluesa i americany. W prostych utworach można odnaleźć świeżość, pasję i radość muzykowania z wielce utalentowanymi zaproszonymi do udziału w nagraniach gośćmi.
Nieśpieszny „The Good Times”, z wieloma akustycznymi instrumentami w tle, krótką partią harmonijki, solówką pianina i szemrzącymi przeszkadzajkami wprowadza słuchaczy w błogi nastrój leniwego wiosenno-letniego popołudnia.
W przebojowych riffach dęciaków „Since June” znów tkwi ta sama leniwa nieśpieszność, a może coś z klimatu południa USA, jakie odnajdziemy u Neville Brothers? Pięknie to kołysze.
„She Thinks I Still Care” na pierwszym planie ma świetne responsy gitary elektrycznej, ale ileż dzieje się też w tle. Mocne nuty gra ukryty nieco saksofon tenorowy, a i klawiszowiec też musi się nieźle napracować.
Mocnym funkującym riffem rozpoczyna się przepięknie nagrane „Indian Summer”. W zwrotkach jest mnóstwo przestrzeni, a pogłos i interpretacja przypominają najlepsze czasy rhythm and bluesa z lat 60. XX wieku. Dialog klawiszy z gitarą w zakończeniu piosenki to esencja wspólnego muzykowania podczas sesji nagraniowej.
Lekko gospelowy „Here in Frisco” kojarzyć się też może z southernową balladą. Specyficzne proporcje instrumentów ustalone podczas nagrania, wytwarzają klimat jakby sprzed pół wieku. Riffy tenoru, chórki – długo by się rozwodzić nad wycyzelowaniem tej pozornie nieskomplikowanej ballady.
Bardzo blisko country, szczególnie słysząc lap steel guitar, plasuje się piosenka „California”.
Za to „I Lost You” może kojarzyć się nieco z J.J. Cale’m. Ale sposób interpretacji wokalnej bliższy jest radosnemu rhythm and bluesowi. Trzyminutowa perełka z świetnie brzmiącą gitarą.
Jeszcze krócej trwa country rockowo jump bluesowy „Couldn’t Leave You If I Tried”.
Podobnie „Wrong Too Long” Deweya Oldhama. Stare piosenki idealnie wpasowują się nie tylko w brzmienie, ale też chyba ideę, jaka przyświecała tworzeniu tego krążka.
Takie „The Sun and the Sea” z przyśpiewką „doo-wop” t wcale nie pastisz tylko inteligentny łącznik między tradycją amerykańskiej muzyki i swego rodzaju stanem umysłu nagrywających płytę „Matters of the Heart” muzyków. Po prostu – to ich dziedzictwo.
Stara ballada „You Look So Good in Love” Glenna Ballarda w niczym nie odstaje od piosenek, które powstały specjalnie z myślą o tej płycie, no może odrobinę więcej w niej szlachetnej przebojowości.
Surowo brzmiąca gitara i czysty głos otwierają pyszną piosenkę „Sweet Beautiful Thing”. Aż kipi od emocji, bo szybko zamienia się w nostalgicznego rhythm and bluesa z łkającą harmonijką. I trochę w nastroju i brzmieniu… Lenny Kravitza.
„Take Me Back” to trzyminutowa funkowa perełka z odrobiną scratchu. Zupełnie inny rodzaj energii i rytm, który wręcz podrywa do tańca. Choć pewnie elementy hip hopu grają w tym odczuciu niepoślednią rolę.
Zarejestrowany na koncercie „Bayou Country” dowodzi, że na scenie Eric Lindell brzmi tak samo przekonująco, a cała ekipa muzyków idealnie współbrzmi ku chwale rhythm and bluesa.
Umiejętność połączenia ducha przeszłości z współczesnością, niestrojenie się w cudze piórka, lecz autentyczne poszanowanie własnej tradycji muzycznej dało mieszankę, która chyba nigdzie indziej nie zabrzmiałaby tak szczerze jak tylko w USA. Ale to uniwersalna muzyka dla każdego.