Jeden człowiek, jedna gitara, jedno nagranie. Bez postprodukcji. Tego wyzwania podjął się Michael van Merwyk, a efekt zarejestrował na krążku „ Fight the Darkness”.
Wszystko zaczyna się dość tradycyjnym graniem na gitarze akustycznej przypominającym boogie i pełnym nostalgii śpiewem. Gdyby nie bluesujące wyraźnie nuty, ktoś mało osłuchany mógłby pomyśleć, że to zaginione nagranie… Marka Knopflera. Nie ze względu na brzmienie, tylko klimat!
Mnóstwo energii wypływa z traktowanego momentami ze slide dobro wraz z piosenką „Tell It Like It Is”. - Chcę żeby ludzie posłuchali historii i poczuli piosenkę – tłumaczy gitarzysta i wokalista. I śpiewa - „Are You ready for this?”.
Przyjęło się, że bluesmani to nieustraszeni podróżnicy. Nawiązującym do muzyki z Delty bluesem van Merwyk z mocą wyśpiewuje „Fuck You, Mr Trouble”.
Piękna folkowa ballada „Heavy Load” opowiada o upadkach i wzlotach i ciągłych wyborach, jakie stoją przed każdym człowiekiem, nawet kiedy sytuacja wydaje się pozornie beznadziejna.
Tytułowy „Fight The Darkness” wykorzystuje dźwięki grane slide na gitarze akustycznej. Pełna pocieszających fraz, namawiająca do stawienia czoła trudnościom, z frazami wzmocnionymi grającą unisono gitarą. Biały, mocny blues.
„Just One Lie” to jeszcze szybsze akustyczne boogie. To już szósta piosenka, a Michael van Merwyk wciąż potrafi przykuć uwagę, mim ograniczonego do niezbędnego minimum instrumentarium.
Dobre dobro dobrze brzmi w piosence „Coffee”przypominającej jazzujące bluesy z lat 20. XX wieku.
Jak poderwać dziewczynę, opowiedzieć jej o przeogromnej miłości? Zagrać żywą piosenkę, mieszającą country z bluesem i rocka and rolem, przyprawić odrobiną slide i kłamać w żywe oczy, ze jest „najseksowniejszą dziewczyną na świecie”. Jak w „Motormouth Baby”. Ciekawe czy działa w realu?
Jeśli chce się zagrać utwór zatytułowany „Diddley Boogie” wystarczy i jednostrunowy cigar box. Można? Jak się ma w sobie siłę i chce coś opowiedzieć – można. I to jak.
I znów powrót do stylu z amerykańskiego południa, ale bardziej hodowców bydła niż mieszkańców mokradeł, czyli utwór „Count You Blessings”. Michael van Merwyk przypomina o swojej wrażliwej stronie.
Blues i boogie łączą się w niepokojącym „The Way You Cook”. Instrumentalny bridge swoją melodyjnością nieco uspokaja rozedrgany utwór.
Za to „So Endless The Night” to niemal przebój, który mógłby pojawić się w repertuarze niejednego barda po obu stronach byłej żelazne j kurtyny. Dlaczego taka perełka, w dodatku w bardzo przyjaznym tempie ukryta została tak głęboko???
Nieco nostalgiczna „Every Once in a While” też zaśpiewana jest jak solidny folk, bliski „Freewheelin’” Dylana, tyle że jakby dużo silniejszym i precyzyjniejszym głosem.
„If I Die Tomorrow” to niemal pogrzebowy walc, ale w pogodnym klimacie. „Don’t cry for me” śpiewa Michael van Merwyk. Kiedyś każdego to czeka, tyle, że po muzykach zostaną płyty.
Na słoneczne popołudnia, zimne wiosenne noce, letnie posiadówy na tarasie i na życie w spokoju, ale z werwą - „ Fight The Darkness” powinna zadziałać w każdej z wymienionych sytuacji.