Billy Thopmson sam musiał wydać sobie płytę. Czy to oznacza, że biały blues nawet w USA to już tylko ciekawostka?
Otwierający płytę numer”Burn It Down, Bernadette” to pyszna funkująca mikstura z partią gitary slide Billy Thomposna, a przy tym z iście radiową, okraszoną dęciakami, aranżacją.
Energetyczny shuffle „Phoine” to solówka Mike Finnigana na organach i świetna, punktualna sekcja James “Hutch” Hutchinson na basie i Tony Braunagel przy bębnach.
Billy Thompson sięgnął w piosence „Black Rain” po harmonijkę, a na basie zatrudnił samego Darryla Johnsona. Sekcja gra niezwykle gęsto funkującego bluesa, a lider śpiewa i dokłada ciekawe zagrywki i skomplikowane pasaże współtworzące aranżację. Gitara rządzi.
„Silent Warrior” nieco odchodzi od bluesa, płynąc melodią w kierunku jaki pewnie spodobałby się Jimi Hendrixowi. Po początkowej zmyłce, zaczyna się świetna piosenka, zachowująca jednak ten niepokojący klimat z wstępu. Silny głos Thompsona to jeszcze jeden atut następnego hitu do radia dla dojrzałych słuchaczy.
Zaskoczeń na „BT” jest znaczne więcej. Choćby aranżacja i energia bijące z „Mud Island Woman”. To krzyżówka shuffle z silnymi wpływami Delty, a przy tym ozdobiona harmonijką i gitarą wykorzystującą starożytny reverb i właściwie czyste brzmienie.
Mike Finnigan czaruje organami w slow bluesie „Stranger”. Może tekst nie jest zbyt odkrywczy, ale cały numer idealnie włącza się w program i brzmienie płyty.
Nieco odchodzi od bluesa w stronę pełnego powietrza rockowego grania utwór „That Devil”. Wsparty hammondami i solidną, momentami kojarzącą się z The Rolling Stones sekcją, numer dzięki zagrywkom Thompsona ma w sobie jednak sporo bluesa.
Southernowo-gospelowa ballada „In The Back Of Beyond” nie dość, że zaśpiewana z dużą swobodą, to jeszcze wsparta została chórkami. Idealny „wolny” na potańcówki nie tylko w pubach. Solo slidem to wisienka na torciku.
Bliższe classic rockowi są akordy „Children of the Sun”, ale to tylko urozmaica program krążka „BT”. Partia elektrycznego fortepianu przypomina nawet jakieś… Toto.
Leniwa ballada „Hourglass” ukazuje jeszcze jedną twarz Billy Thompsona, odległa od bluesa, za to przyjazną wielbicielom muzycznej melancholii. Niemal świąteczne hammondy w tle tworzą niemal gospelowy klimat.
Bardzo ciekawie brzmi interpretacja „Long Train Running”, a to za sprawą ekstatycznej niemal sekcji rytmicznej. Gitara ze slidem dopełnia reszty.
Zamykający „BT” „Reason For Goin’ Fishin’” to swingujący blues z honky tonk piano, jakby stworzony na długo przed atakiem Japonii na Peral Harbour. Zakończenie równi estylowe, co oczywiste.
Billy Thompson swoim „BT” obłaskawia bluesa nieprzekonanym. Tylko czy tacy w ogóle zadadzą sobie trud, by posłuchać nieznanego im muzyka?