Kraków Street Band ze wsparciem fanów, studia w Orli i w Montrealu nagrali i wydali płytę „Going Away”. Edytorski i muzyczny majstersztyk.
Krążek rusza z kopyta wraz z tytułową piosenką „Going Away”. Może sama melodia nie jest szczególnie oryginalna, ale za to aranżacje dęciaków, solówka harmonijki, krótkie odzywki trąbki, saksofonu i puzonu – po prostu zwalają z nóg.
Nie do wiary, ale coś się zdaje, że tak będzie do końca. Pierwsze riffy dęciaków w „The Wheels are Spinning” potwierdzają, że coś jest na rzeczy. A jaka aranżacja. Chórki w refrenie i te rozgadane dęciaki – no pycha. Tym razem odzywa się też gitara Tomka Kruka, także autora słów piosenek. Tu już mamy hit godny porządnego radia kierowców, którzy nie stronią i od… smooth jazzu. Co za saksofon – Tomasz Drabik gra po prostu w punkt. A Łukasz Wiśniewski? Tak, to najlepszy wokalista w bluesowym grajdołku od lat. Piszemy o tym od dawna i zdania nie zmienimy. W tym głosie jest moc, a co ciekawe, aż dwie osoby udzielały konsultacji językowych, by wszystko zabrzmiało poprawnie. Tak trzymać.
Tymczasem „Fluke” to genialne połączenie dixielandu z country. Dęciaki wręcz podrywają do tańca, ale oczywiście tu jest też miejsce na solo gitary akustycznej Marcina Hilarowicza – tak przynajmniej się wydaje ze słyszenia.
Pierwsza z ballad na „Going Away” to „Sniffin’ For Love”. Muzykę sygnuje cały Kraków Street Band, ale podejrzewamy, że większość linii melodycznej i progresji akordów ułożył Tomasz Kruk. To też pierwsza z piosenek, które wokalnie lepiej wypadają… na koncertach. Tu jednak studio odrobinę ogranicza ekspresję Łukasza Wiśniewskiego – na żywo dopiero daje upust swoim emocjom. Przepiękna partia sekcji dętej wzmacnia klimat melancholii, szczególnie w połączeniu ze słowami o palcach dziewczyny, które dotykają jak igły.
„Photograph” to klasyczna americana. Gdyby tylko płyta trafiła za ocean, kto wie, co by się stało. Na razie wiadomo, że masterował ją Richard Addison w Montrealu. To kolejna pieśń drogi, z pięknie wyeksponowanym banjo i uwodzicielskimi riffami dęciaków. Tomasz Drabik kolejny raz udowadnia, że tylko przez przypadek to nie on zagrał w „Baker Street”. Po prostu hit.
Uliczne reggae? Oczywiście połączone z folkiem i amerykańskimi przestrzeniami to roztańczona piosenka „Delicate Matter”. Zdecydowanie ten krążek robi sekcja dęta. A Łukasz Wiśniewski opowiada tu jak sterany życiem bluesman – kto nie zna – uwierzy na 200 procent!
I nagle – choć tekst jest pełen melancholii – głos Wiśni rozjaśnia się i intonuje tylko z gitarą „Underneath Yor Smile”. Tu jakieś echa Earth, Wind and Fire spotykają się z kowbojskim country i po prostu – wszechstronnym muzycznym myśleniem. Wreszcie na pierwszym planie może sobie pograć Piotr Grząślewicz na banjo. I już wiemy, że w wersjach koncertowych z jego skórzanego rezonatora tryska ogień. A do tego te wirtuozerskie riffy dęciaków. Iluż polskich piosenkarzy i piosenkarek aspirujących do wykonywania soulu chciałoby mieć tych muzyków. Ale oni wybrali granie na stricie, a przynajmniej w Kraków Street Band.
Adam Partyka nabija tempo w piosence „Happy Without You”. To następny paradoks tekstowy Tomka Kruka. Siedem lat samotności przekuwa w jumpową melodię, przy której trudno usiedzieć. Tu wreszcie słychać solo trąbki Wojciecha Szeli, który i tak udziela się w każdej piosence wespół z puzonem i saksofonem.
Niemal rockowy „The Catch” to popis wokalnej interpretacji Łukasza Wiśniewskiego. Z takim głosem może śpiewać a capella książkę telefoniczną. Tymczasem z szybkością automatu wydobywa z gardła perfekcyjne angielskie frazy. Trochę ten utwór jest podobny do starych hitów Johna Portera, ale aranżacja wynosi go kilka pięter wyżej. Tak – dęta. Ale i Marcin Hilarowicz niejednego gitarzystę rzuci na kolana.
Folkowa „Sweet Certainty” to doskonałą okazja do pokazania akustycznego oblicza bandu. Tu rytm trzymają kontrabas i banjo, ale prędzej czy później dęciaki wystrzelą słuchaczy w kosmos idealnych dźwięków, z lekką iberyjską nutą.
Nie do wiary – to poranek zwiastuje koniec płyty. A może właśnie tak trzeba – słuchać tych pełnych melancholii tekstów przez noc, do rana, kiedy żal nie pozwala zasnąć. Wtedy Łukasz Wiśniewski perfekcyjną solówką harmonijki ukoi ból i będziemy mogli sobie wyobrazić jeśli nie „jej portret” to przynajmniej zapach. Albo jego – zależy od preferencji słuchaczy.
„Going Away” podtrzymuje rewelacyjną pasję zespołu. Kraków Street Band to muzycy, którym po prostu się chce. Tworzyć piosenki na najwyższym poziomie, a jednocześnie być wiernym korzeniom muzyki, z której wyrastają. I nie są to krakowskie korzenie.