„Chce się śpiewać” ma w podtytule: artyści niepełnosprawni śpiewają piosenki Sławka Wierzcholskiego”. Zupełnie niepotrzebnie.
Najważniejsza była tu pomysłowość i wyobraźnia muzyczna Bartosza Staszkiewicza. To zespół pod jego kierownictwem opracował 17 piosenek Sławka Wierzcholskiego, a zaproszeni wokaliści po prostu dodali im skrzydeł. Wydaje się, że wyzwalając się z nieco zbyt formalnych bluesowych ram można odkryć urodę i słów i barwy opartej na dobrze znanych sekwencjach akordów muzyki.
Kiedy Przemek Cackowski śpiewa w „Zawsze pod prąd” „pełen bólu każdy dzień, lecz ja nigdy się nie poddam” brzmi o wiele bardziej przekonująco, niż kiedy śpiewa to osoba z dyplomem uniwersyteckim, wybierająca bluesa miast kariery w palestrze. Soulowo-jazzowa aranżacja wraz z pełną emocji interpretacją to bardzo obiecujący początek krążka.
„Przejściowy stan” w wersji Natalii Smoguleckiej, obdarzonej piękną barwą głosu, wzbogaconą trąbką Ignacego Wendta i saksofonem Wendta Adama ze słowami „życie zawsze będzie trwać” brzmi zupełnie inaczej niż na płycie Nocnej Zmiany Bluesa. I o to chodzi - „Chce się śpiewać” to dowód, że blues może być właśnie korzeniami, a owoce? Wystarczy posłuchać w jej wersji „Nadzieja to Ty”.
Jasny głos Michała Wiśniewskiego ożywia prosty rytm „Świętego”, ale wokalista daj się dopiero poznać, kiedy kołysząca „matematyka serc” w aranżacji Staszkiewicza zamieniła się w fortepianową balladę.
Aneta Szynol dostała w prezencie swingującą wersję „Chodź chodź” i wywiązuje się z zadania kuszącej kobiety wzorowo. Na luzie śpiewa piosenkę „On! On! On!” a jeśli komuś nie spodoba się zbyt prosty tekst, może cieszyć się brzmieniem elektrycznego fortepianu i zróżnicowaniem rytmicznym tego utworu.
Dixielandowy „Swingowy bal” przypadł w udziale Przemkowi Rogalskiemu. Aranżacja drugiej śpiewanej przez niego piosenki „Miłość najważniejsza” przypomina radosny pop z lat 80. XX wieku.
Niezbyt szczęśliwy tytuł „Imperatyw podróży” znakomicie broni się w opowieści Moniki Młot. Dzięki delikatnym smaczkom aranżacyjnym, wzbogaconej harmonii, wokalistka unosi się na nutach piosenki, a chórki w tle dodają jej jeszcze więcej uroku. Ta sama wokalistka wybrała dla siebie przebojowy „polski blues”. I nie udaje wokalistki bluesowej – pozostaje w konwencji balladowej. Bo czemu nie?
Daria Barszczyk ekscytującym głosem śpiewa erotyk „Nie pytaj która godzina”. Piosenka zaaranżowana jak dla Etty James rozwija się, podobnie jak pełna soulowych emocji interpretacja wokalistki. Jeszcze trudniejsze zadanie stanęło przed nią w piosence „Przegranych nikt nie lubi”. Tym razem Bartosz Staszkiewicz w tym utworze odkrył aranżacyjny potencjał jazz rocka, a Barszczyk z sukcesem przebija się przez gęstą fakturę dźwiękową choć ma konkurenta w osobie trębacza Ignacego Wendta.
I jeśli ktoś myśli, że nic go już nie zaskoczy – Joanna Przyborowska oczaruje go piosenką „Moja zielona tęsknota”, kompozycją w klimacie bossa novy autorstwa Roberta Obcowskiego. A że kobieta bywa zmienną – zupełnie inaczej brzmi w „Galaktyce marzeń”.
Płytę kończy Sławek Wierzcholski, z gitarą i harmonijką oraz ekipą biorącą udział w nagraniu płyty kompozycją „Chce się grać”. O żadnej niepełnosprawności - przynajmniej muzycznej - nie ma mowy.
To nie jest zwykła płyta i nie można jej zdobyć w klasyczny sposób. Ale jeśli poszuka się kontaktu do Centrum Rehabilitacji im. Ks. Biskupa Jana Chrapka w Grudziądzu można ją kupić. A że w tym wypadku owoce Nocnej Zmiany Bluesa okazały się bardzo dorodne – to decyzja i przyjemna, i pożyteczna.