ProjectA to zespół złożony z muzyków związanych z wielkopolską i lubuską scena muzyczną. Sami układają bluesy, sami piszą teksty i debiutują w wytwórni Flower Records.
A swoją płytę rozpoczynają na wpół akustycznym bluesem – owym tytułowym „Life Is Good!” zaśpiewanym przez Darię Jackiewicz, wcześniej także wokalistkę Cygańskiego Teatru Muzycznego Terno. Zespół rozpoczyna swingująco, a główną partię solową brawurowo na Hammondach gra Wojciech Pruszyński. Co niecodzienne – na harmonijce diatonicznej gra Agnieszka Senk. Od czasów Beaty Kossowskiej to chyba jedna z pierwszych pań występujących z tym instrumentem.
„Johny Comes Home” to kolejny swingujący utwór, jak tytułowy, wzbogacony o dęciaki nagrane przez Zbigniewa Adamczaka. I tu znów zdecydowanie wyróżnia się klawiszowiec i aranżer. Trzeba też przyznać, że podpisany jako autor nut Robert Zaleśny nie ogranicza się do trzech akordów, a aranżacja jest mocną stroną zespołu.
ProjectA nie ogranicza się do jednego stylu. Fantastycznie kołysze „Closer” przypominający nieco harmonią i rytmiką sławne „Oye Como Va” – słychać, że muzycy z niejednego pieca chleb jedli, a i harmonijka wreszcie ma szansę pojawić się na pierwszym planie. Można podejrzewać, że w wersjach koncertowych „Closer” może przybierać dowolną długość. Bo też i wspomniany Pruszyński nie pozwala zapomnieć o swoich Hammondach.
„A Man on the Train” to nieco bliższa chicagowskiemu graniu odmiana bluesa, gdzie harmonijka gra jeszcze bardziej wyraziście, jakby z utworu na utwór Agnieszka Senk odkrywała kolejne karty swego talentu. I znów rewelacyjna aranżacja powoduje, że teoretycznie standardowy blues może zaciekawić, choćby partią solową kontrabasisty. Tylko te bębny… Ale może to subiektywne wrażenie, że jest w nich coś sztywnego.
„He Left Me” bliższe jest estetyce country. I tak też gra tu na harmonijce Senk. Zespół bawi się nieźle, jak zwykle ProjectA ma pomysł na aranżację, ale czy ten utwór jest potrzebny na tej płycie? Może jako przerywnik.
Od niemal rockowego riffu rozpoczyna się blues „I’m In Love”. Dysponująca wysokim głosem Daria Jackiewicz po raz kolejny śpiewa fragmenty scatem unisono z instrumentami – zdecydowanie to dobry zabieg aranżacyjny, podobnie jak solowe partie kontrabasu – nagrane w poznańskim Studiu Giełda brzmią niezwykle naturalnie.
Kolejnym faworytem z tego krążka może być „So Naive”. Ostinato kontrabasu, ciepłe brzmienia gitar i instrumentów klawiszowych, stonowany śpiew bliższy melorecytacji stapiają się w porywający konglomerat ubogacany ingrediencjami harmonijki. Zastanawia nieco obecność niemal rockowej solówki gitary elektrycznej, ale to przecież zespołowa licentia poetica.
„Wybacz mi” to pierwsza piosenka zaśpiewana po polsku i pierwsza wybrana do promocji płyty. Niemal bluesowe boogie, z ostrą harmonijką, wyśpiewanym unisono riffem o tak zwanym idealnym czasie singla – 3’39”. Miejmy nadzieję, że trafi przynajmniej do prezenterów nie stroniących od bluesa i okolic.
Wydaje się, że „Moje ja” ma większe szanse na sukces antenowy. Bliższe formule blues rocka – świetnie brzmiące, a i Daria Jackiewicz śpiewa niżej, jakby bliżej cokolwiek mrocznej aranżacji. Wyeksponowana harmonijka przykuwa uwagę, wyraźnie zaznaczając bluesowe korzenie utworu. Wydaje się, że ten utwór sporo też zawdzięcza realizatorowi nagrania – Joachimowi Krukowskiemu. Brawo.
Zespół kończy spotkanie ze słuchaczami jump bluesem „My Lord”. Jasna harmonijka, dograne partie dęciaków, niesztampowa aranżacja – wszystko jest na swoim miejscu.
ProjectA bardzo wyróżnia się na tle polskiej sceny bluesowej. W pewien sposób przypomina big bandowe granie Irka Dudka, dysponując o wiele skromniejszymi środkami. Bardzo udany debiut – ciekawe, jakie będą dalsze losy tej ekipy?