Paweł Szymański od lat idzie swoją drogą. Kiedyś częsty gość niezapomnianego festiwalu Olsztyńskie Noce Bluesowe, ostatnio zaszył się w przysiółku Dąbrowo w gminie Grunwald. Nie dołączył bynajmniej do rekonstruktorów historycznych bitew, tylko postawił na autorskie spojrzenie na bluesowe dziedzictwo świata z własnymi tekstami.
„On kochał ją, podobno tak się zdarza, miał zmienić się, ciągle to powtarzał” rozpoczyna opowieści Paweł Szymański. Wcześniej są tony klasycznej harmonijki Hohnera Marine Band Classic. Paweł Szymański multiplikuje w studiu grę gitary dodając nieco slide z gitary rezofonicznej z brzmieniem gitar akustycznych.
Folkowa piosenka „To już za nami” byłaby ozdobą setek płyt muzyków zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pełen pogodnej rezygnacji refren „nie wydarzy się tu żaden cud, chodźmy nikt nie czeka tu”. I jak przystało na utwory, które kryją w sobie potencjał przeboju, z miejsca chce się ów refren podchwycić i nucić razem z Szymańskim. A że to nie blues? A musi być?
Archaiczne nuty bluesowo-ragtime’owe z delikatnie wzmocnionym harmonijką rytmem i fragmenty slide towarzyszą frazom w klimacie „1 Maja święto pracy - dzień karkówki i kiełbasy”. I oto ów refleksyjny Paweł Szymański w tekście „Piotrek, nie przyniosłeś gryla” jawi się jako pełen humoru obserwator otoczenia. Galeria postaci, wśród których jest i „Dżesika dziewczyna ratownika” rozbawi największego ponuraka, chyba że… jest owym zapominalskim Piotrkiem.
Bliższa country i archaicznym bluesom niż tradycji Chicago jest piosenka „Wysiadam”. A jakież to wciągające nuty – praktycznie po kilkudziesięciu taktach wręcz chce się zobaczyć Pawła Szymańskiego na występie, czy, jak to kiedyś bywało, w roli ulicznego grajka właśnie w Olsztynie na starówce.
Bliższa folkowej psychodelii jest piosenka „Gdy zamykam oczy”. Paweł Szymański wirtuozersko trąca struny, swoją gitarę zamieniając w żywą towarzyszkę nagrania, śpiewającą i pulsującą razem z autorem.
Pięknie nagrane gitary budują pełne brzmienie piosenki „Umyka”. „Są miejsca, których nie poznamy, są ludzie, których nie spotkamy” rozpoczyna swoją balladę Szymański. A dograne w studiu dźwięki drugiej gitary akustycznej przepięknie uzupełniają się z gitarą trzymającą rytm. Gdybyśmy nie znali muzyka, jako rasowego wykonawcy o bluesowych korzeniach, można byłoby z powodzeniem zakwalifikować go do gildii umiejących grać twórców tzw. krainy łagodności. Bo jego przemyśleniom towarzyszą fantastyczne aranżacje oparte wyłącznie na gitarach, z rzadka wsparte kilkoma riffami harmonijki. A „Umyka” ma po prostu świetny flow.
Zdecydowanie „Pan Mariusz”, który „trzecie piętro, dwa pokoje” i „kiedy trzeźwiał, szczerze kochał”, a „ona zołza” i „chrzciny, święta, urodziny, po imprezach rękoczyny” „czarujący słodki brutal co to się zalewał w trupa” – Paweł Szymański z czułym humorem pisze teksty, które osadzone w melodii i aranżacji przypominającej największe hity w stylu określanym jako americana wybornie uwodzi słuchaczy. I ma coś do opowiedzenia.
Co ciekawe – w jakiś sposób każda melodia jest osadzona w bluesowo-folkowej tradycji. Słysząc dosłownie dwa, trzy takty – można przewidzieć, co będzie dalej, a jednocześnie nie ma tu mowy o plagiatach – to raczej kwestia osłuchania w tradycji muzycznej lat 60. i 70. XX wieku. Czy dziś, jak kiedyś piosenki Boba Dylana, ktoś „Rzekę marzeń” zaśpiewa przy ognisku? Oczywiście w uproszczonej wersji, bo w dogranej partii gitary Szymański perfekcyjnie przebiera palcami.
Tytułowy „Męski świat” to „krew i łzy”, bo „ludzie jak się rozochocą, to zajmują się przemocą”. I proszę się nie obawiać – to nie piosenka o wojnie, tylko przywarach pewnych ludzi, którzy lubią załatwiać sprawy „po męsku”. I nie , żeby to była jakaś staroświecka piosenka z archaiczną gitarą rezofoniczną traktowaną techniką slide, bo autor zna i „wirtualne pranie po pyskach”.
Folkowym klimatem przesiąknięta jest też piosenka „Śpij spokojnie”. I znów powraca chęć ruszenia gdzieś przed siebie, na wędrówkę z gitarą, tęsknota do ognisk po świt, gdzie śpiewało się mądre teksty, które skłaniały do refleksji. Świetne zakończenie płyty z obowiązkową partią slide. A klimat? Dla mniej wtajemniczonych – te „amerikany” przypominają rytmicznie i progresją akordów np. „One Day” Asaf Avidan.
I jeszcze nawiązująca do blue grassu „Ach tak bym chciał” – odświeżona piosenka z 2009 roku o pogodzie ducha i marzeniu o byciu docenianym artystą niezależnym.
Paweł Szymański w swojej twórczości łączy znakomite teksty z gitarową wirtuozerią. Zdecydowanie łączy światy jeśli nie poezji śpiewanej, to szeroko pojętej tzw. krainy łagodności. Bo nie rzuca słów na wiatr, choć to gitarowe frazy niosą jego pełne humoru i życiowych przemyśleń frazy. Jeśli zobaczycie, że gdzieś gra – warto znaleźć czas, podobnie jak na przesłuchanie płyty „Męski świat”.