Al Basile przez lata był członkiem Roomful Of Blues, współpracował i współpracuje z Duke Robillardem, inni bluesmani nagrywają jego utwory, teraz po raz kolejny prezentuje swój talent na płycie The Goods.

Już otwierający album "The Price (I Got to Pay)" pokazuje niezwykły kunszt w komponawaniu i aranżowaniu piosenek. Świetny rytm, przebojowa melodia, miękko i melodyjnie brzmiące dęciaki - to stuprocentowy hit do radia. I taka jest cała płyta. "Along Come the Kid" jest jeszcze żwawszy, a gitara z lekkim przesterem i funkwym zacięciem dodaje energii Alowi. A dęciaki grają jak anielskie trąbki, zaś Duke Robillard nie żałuje potu w solówce.

Fani Blind Boys Of Alabama zachwycą się cudownym “Lie Down In Darkness (Raise Up In Light)”. Fortepian prowadzi niemal gospelową melodię w stylu hymnów w klimacie "People Get Ready". A sam Al nie dość, że stworzył przepiękną opowieść to jeszcze ozdabia ją grą na trąbce, a Robillard gra solo na czystej elektrycznej gitarze.

Takich kompozycji jak "1.843 Million" mógłby mu pozazdrościć Joe Cocker, tyle że Anglik nigdy nie dysponował aż tak utalentowanym trębaczem.

"Time Can Wait" nieco kojarzy się z "I'd rather Go Blind". Basile opowiada głosem fantastyczne historie i nie sposób nie skupić się na jego pełnym pasji śpiewie, a wspomniana sekcja dęta ukołysze najbardziej nerwowego słuchacza.

“I Want to Put It There” i “The Itch” z fortepianem w stylu honky tonk zabierają słuchaczy w świat nieskrępowanego nowoorleańskiego karnawału, ale wciaż na utworach to Basile odciska wyraźne piętno. Z każdą piosenką ta płyta podoba się coraz bardziej.

“Mr. Graham Bell” to zabawny ale udający mroczny i smutny blues o prześladowaniu ludzi przez wynalazek wspomnianego pana Bella. Ileż w nim dynamiki, przestrzeni, a sekcja dęta - nie warto się powtarzać - jest wspaniała.

"She's A Taker" to typowa soulowa piosenka z rozbudowaną harmonią, która oczywiście może tez trafić na playlisty porządnych stacji radiowych. A opowieść tylko podgrzeje atmosferę wakacyjnego relaksu. No i znów świtnie brzmią hammondy na których solo gra Bruce Bears, a sam Basile zasuwa smakowite solo na trąbce.

Basile nie ogranicza się w swojej twórczości wyłącznie do typowych bluesowych tematów. Obserwuje rzeczywistość bardzo uważnie, a w "RealityShow" wyśmiewa dziewczyny, które na wizji sprzedają swoją prywatność.

"Pealing Bells" zaczyna się od akordów gitary z pogłosem i pełnego ekspresji głosu lidera. W tle Mark Teixeira z rzadka uderza w bębny pozwalając kompozycji zachować surowość i wydobyć ekspresję wokalną lidera. Świetny, przejmujący song, w którym pod koniec pojawiają się nowoorleańsko brzmiące instrumenty i obowiązkowa trąbka z tłumikiem.

“Don’t Sleep On Santa” to piosenka bożonardzeniowa w latynoskim rytmie i z partiami fletu, które komentują partie wokalne, a resztę dopowiada elektryczna gitara Robillarda. Tom Jones marzyłby, żeby mieć taki utwór w swoim repertuarze.

Płytę kończy "Distant Ships". Nostalgiczna melodia i słowa o kołyszących się na horyzoncie okrętach znów przypomina największe standardy soulu. Jak slodko brzmi gitara, perkusista gra miotełkami, a Basile śpiewa wprost do serca każdego wrażliwego słuchacza i dobija go partią trąbki.

Świetny, przebojowy krążek nagrany przez znakomitych muzyków. Płyta idealna na prezent dla każdego wrażliwego słuchacza, świetnie zrealizowana z kompozycjami z najwyższej półki.