Ana Popovic urodziła się w Belgradzie, ale w świat bluesa wchodziła już w Holandii. W 2009 roku nagrała krążek Blind For Love. Gitara elektryczna w jej dłoniach nie ma chwili wytchnienia i mieni się wszystkimi barwami.
Krążek otwiera "Nothing Personal", szybki, blues-rockowy numer, z niezłą solówką i pianem w tle. I jest w nim na pewno sporo bluesowych fraz. Ale dalej nie jest już tak różowo."Wrong Woman" to typowy rockowy killer, a i sama Ana śpiewa nieco niższym głosem. Realizacja jest wręcz idealna, świetne chórki i hammondy w tle wspomagają siłę wyrazu. I gdyby nie solówka, trudno byłoby dotrwać do końca. Chociaż w kabrioletach pewnie brzmi inaczej.
"Steal Me Away" rozpoczyna się od metalicznie brzmiącej gitary akustycznej i to już zapowiada ucztę. Realizatorzy umieścili w nagraniu dyskretne chórki wchodzące w dialog z wokalistką. Do tego śladowa perkusja trącana miotełkami i mamy rasową pieśń ze slidem.
Tytułowa "Blind For Love" została nagrana w manierze pierwszej połowy lat 70. XX wieku. Jak prawdziwa miłosna piosenka, lekko unosząc się nad słuchaczami. Anie w interpretacji uroczo załamuje się głos, a harmonia piosenki koi uszy. Nie na darmo została wybrana na tytułową kompozycję krążka. Stylowa, old schoolowa już aranżacja przenosi słuchaczy w czasy spódnic do ziemi i wielkich kołnierzyków przy męskich koszulach. A sama Ana gra solo na gitarze akustycznej. Perełka.
"More Real" zaczyna się od nut zagranych slidem i oszczędnej perkusji, znów muskanej miotełkami. Do tego perfekcyjnie zaaranżowane, gospelowe chórki i prawdziwe piano elektryczne. Niesamowicie buja ten utwór. I daje oddech.
Za to w "Puting Out the APB" Ana z chórkami wydziera się jak The Temptations w dobrych nagraniach soulowych z lat 60. XX wieku. No i wreszcie dziewczyna gra świetne, bluesowe solo. Wprost rozmawia ze słuchaczami zszokowanymi jej soulowymi inklinacjami. I od razu wszystko się jej wybacza.
A ona idzie za ciosem. Funkującym "Get Back Home To You" wali wprost po oczach. Bluesowa harmonia z doskonałymi dęciakami pokazuje, że Ana doskonale czuje się w każdej okołobluesowej estetyce. No i niezwykle stylowo, z wyczuciem rytmu, gra na gitarze.
"The Only Reason" oparty został o lekko swingujący rytm, fantastycznie akcentowany i oczywiście zas[iewany z chórkami. Do tego cudnie gadające dęciaki i czysto brzmiąca gitara grająca w solówce jazzujące frazy z oszałamiającą szybkością. Ana zadziwia i nei nudzi nawet przez moment.
"Part Of Me (Lullaby For Luuk)" to kolejny ukłon w stronę amerykańskiej tradycji soulowej. Ana świetnie frazuje i bawi się swoim głosem. Nawet jeśli słowa o miłości sa nieco banalne jakoś jej można uwierzyć. A i aranżacja znów każe zadać pytanie - dlaczego takie fajne piosenki nie trafiają do radia!?
"Lives That Don't Exist" to kolejna wycieczka w stronę funkowej zabawy tanecznej. Popovic śpiewa z pasją i troszkę udaje czarnoskóre wokalistki. No i slychać, że jest pilną uczennicą, a z zespołem War wręcz za pan brat. A barytonowy sax kończący frazy i pulsujące konga tylko wzmacniają efekt. Na szczęście tu wraca do swojej przesterowanej gitary elektrycznej i wchodzi w dialog z dęciakami.
"Need Your Love" to kolejny rocker na tej płycie. Ana śpiewa z lekką chrypką, wali ostro brzmiące akordy, a i chórki śpiewają bardzo drapieżnie. No, bluesa w tym nie za wiele.
"Blues For M" to już za to stuprocentowy blues. Z szeroką frazą, umiarkowanym tempem, hammondami i jasną gitarą. I takim właśnie brzmieniem Ana gra solo. I chyba właśnie w tej piosnece można dosłuchać się najwięcej elementów jej osobistego stylu. No i pozostawia po albumie znakomite ostatnie wrażenie.
Ortodoksi bluesa powinni omijać ten krążek z daleka, ale jeśli ktoś ceni sobie w muzyce różnorodność, lubi bogate i zaskakująco odmienne aranżacje oraz świetne melodie - to płyta właśnie dla niego.