Corey Hariis - blu.black

Corey Harris równie swobodnie gra bluesa z delty Mississippi jak i posługuje się estetyką reggae. Co więcej - nieobce mu są soul i gtunki pokrewne. A do tego frazuje jak rasowy toaster.

Album blu.black ukazał się w 2009 roku i z powodzeniem może znaleźć się w każdym współczesnym radiu. Już otwierająca go kompozycja "Black" to jakby credo artysty. Teoretycznie brzmiąca jak nowoczesny gospel, przeradza się w niemal rockowy hymn z wyraźnie przebojową melodią.

Corey Harris nie przesadzał przy realizacji krążka z produkcją. Southernowo brzmiąca "My Song" to riff gitary z delikatnymi klawiszami i dodanymi gospelowymi żeńskimi chórkami. I zamiast instrumentalnych popisów mamy swietnie śpiewający zespół.

- Nagrania na tej płycie reprezentują to wszystko co kryje się między słowami - "czarna muzyka" i "blues" - mówił Harris przy wydaniu krążka. I miał rację. W utworze "Find A Way"pojawia się tęskny saksofon, a bluesowa harmonia pulsuje w rytm lovers rocka. Świetna piosenka łącząca gatunki.

"Conquering Lion" to już prawdziwe, słoneczne reggae. No i sam tytuł - wszak zwycięski lew Judy był już symbolem rasta wysławianym w pieśniach Marleya. A polityki historycznej w tej pieśni też nie brakuje. Zadziwiający mix.

Podobnie "Babtyon Walls" - ta sama tematyka, mistyka i pulsacja. No i frazowanie wprost z jamajskiego getta. Nieprawdopodobny słuch.

Ale nie obawiajcie się - "King and Queen" to powrót do soulowych ballad opartych o bluesa w najlepszym gatunku. Taki Prince musi się naprodukować i nagimnastykować, kiedy Harris robi to absolutnie naturalnie. A ciepłe gitarowe tony i Davina Jackson chórek pieszczą uszy.

Bo Harris to także świetny i wszechstronny gitarzysta. Nawet jeśli w swoich kompozycjach ociera się o dancing - patrz "So Good To Me" robi to po swojemu i bez nadęcia, za to z dęciakiem w aranżu.

Z nostalgią równą Marleyowi śpiewa "Columbus" - pieśń o odkrywcy utrzymaną w estetyce sławnej "Redemption Song" a napisaną przez Burning Spear. Za to "Pimps and Thieves" to powrót do rasowego rhythm and bluesa z wyraźną linią basu, riffami dęciaków i mocną frazą w zwrotce. A całość znakomicie zagrana.

Rastafariańskie ziarno zasiane jest również w "Blessed Seed". Rażą może plastikowe syntezatory, ale sam Harris przyznał, że nie chciał skupiać się na przeprodukowaniu krążka - ważniejsze było przesłanie. A jego głos nabiera niezwykłej chrapliwości, kiedy śpiewa tę niemal biblijno-polityczną historię.

Tak zwane słoneczne reggae to domena "Run Around Girl" - w sam raz na deszczowe wakacje w Polsce. "Backlash" to już utwór łączący frazeologię rasta z bardziej współczesnymi rytmami i odrobiną latino. Za to "Every Time I Look At You" to fantastyczny kawałek soulu w stylu co najmniej Marvina Gaye. Zaskakujący, mocny, ciekawie zaaranżowany i z bluesową solówką gitary.

I wreszcie "Blues". Zakończenie płyty to już klasyczna Delta. I tu słychać, że Harris umie wyzwolić się z jamajskiego slangu i zaspiewać niezwykle stylowo. A cały utwór przeradza się w rasowego bluesa z wyeksponowanym raczej nowoorleańskim pianinem.

"blu.black" to kolejny dowód, że nie trzeb agrać wyłącznie bluesa, by być artystą ze wszech miar bluesowym, akceptowanym i co ważne - szczerym. I że trzeba go zobaczyć na żywo.