Sean McMahon w Chicago, a Tomek Kamiński w białostockiej piwnicy wspólnie nagrali covery ikony bluesa. Robert Johnson w 2011 roku obchodziłby 100 urodziny i właśnie wtedy muzycy zarejestrowali materiał, który ukazuje się na początku 2012 roku.
Sean McMahon pojawił się w Białymstoku jeszcze w XX wieku i szybko zaczął śpiewać z zespołem Formacja FRU. Jednocześnie jej lider i harmonijkarz Tomek Kamiński właśnie z Seanem nagrał akustyczny i minimalistyczny krążek "Where Will You Go?". Po niemal dekadzie muzycy spotkali się w internecie, by zrealizować swój hołd Robertowi Johnsonowi.Hołd to klasyczny, a jednocześnie niezwykle żywy i żwawy. Sean McMahon gra na gitarze i śpiewa Johnsonowe bluesy. Na pierwszy krążek trafiło 14 pieśni. Wśród nich odświeżone ostatnio przez duet Przytuła & Kruk "Dust My Broom" albo klasyk nad klasyki "If I Had Possession Over Judgement Day".
Na przykład w "Malted Milk" McMahon śpiewa spokojnym, stonowanym głosem, a we frazach harmonijki słychać niemal tętnienie żył w gardle Kamińskiego. Żaden z muzyków nie stara się przebić drugiego, a blues płynie w świat.
Inaczej został skonstruowany "Milkcow's Calf Blues". Tu harmonijka wyraźnie podbija rytm, a Sean nagrał swój głos na granicy przesteru. To dodaje wersji jeszcze więcej surowości, a jednocześnie utwór nie traci pulsu i rozkręca się z sekundy na sekundę. Duet mimo, ze po obu stronach Atlantyku. potrafił zbudować napięcie.
Sean wyraźnie bawi się interpretując "Ramblin' On My Mind". Momentami wydaje się, że lekko parodiuje tak zwane wykonania, ale nie przekracza granicy dobrego smaku. Kiedy wchodzi w niższe rejestry, brzmi pysznie. A Kamiński ze swojej harmonijki robi prawdziwą sekcję dętą pulsującą jak zloto, a potem wygrywa pozbawione nadmiaru nut solo. Znów słychać każdy jego oddech.
Kiedy wsłuchac się w interpretację "Stones In My Passway", można czasem mieć wrażenie, że na płycie śpiewa i Romek Puchowski. A Tomek Kamiński zaczyna utwór od świetnych, przejmujących i rozwibrowanych nut. To jedna z najbardziej osobistych interpretacji Roberta Johnsona w wydaniu polsko-amerykańskiego duetu.
I wreszcie kończący krążek "Travelling Riverside Blues". Jest w nim takie pierwotne brzmienie bluesa z lat 30. ubieglego wieku. A jednocześnie Kamiński jakby od niechcenia, świetnie akompaniuje i współbrzmi z duchem utworu.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że harmonijka to esencja bluesa, a kompozycje Roberta Johnsona to absolutny fundament muzykowania. Sean McMahon i Tomek Kamiński odwalili niesamowity kawałek solidnej roboty i nie przeszkodziły im fale atalantyku. W końcu na dnie oceanu mamy swiatłowód, a dzięki internetowi nie takie rzeczy są możliwe.