Mike Zito to gitarzysta, który łączy w swojej muzyce kilka odmian bluesa i blues rocka. W dodatku ma mocny, nietuzinkowy głos i rekę do pisania hitów. W końcu to on zdobył Blues Music Award 2010 za piosenkę "Pearl River". W 2011 roku nagrał Greyhound.
Zito nie cacka się ze słuchaczami. Łoi mocno i stylowo. Od pierwszych nut "Roll On" wiadomo, że żartów i mizdrzenia się do słuchaczy raczej nie będzie. Mocny riff i solo zagrane ze slidem - jest nieźle.
Później bardziej southernowy i też oparty o brzmienie slide tytułowy "Greyhound". Zito znów napisał piosenkę, która śmiało może emitować każde radio ACR, nie tylko stacje rockowe i rockowi pokrewne. Nawet fani Bruce Springsteena byliby szczęśliwi.
"Judgement Day" to jeszcze bardziej stylowy blues rock. Gitarzystę świetnie wspomaga mocna sekcja rytmiczna. Świetny głos, umiarkowane tempo i niezwykła szczerość każą zapamiętać tę kompozycję na dłużej. No i solo wykorzystujące brzmienie wah wah też nie jest tuzinkowe.
W "Show Me The Way" Mike Zito zmienia swój wizerunek. Na pierwszy plan wysunięty jest głos i dopiero wtedy można usłyszeć ile w nim pasji ale i mrocznych nut. Do tego niezwykle brzmiący chórek i cała kompozycja wręcz zadziwia.
"The Hard Way" to podobnie mroczny utwór jak "Judgement Day". Tu z kolei Zito używa bardzo ciekawie brzmiącego efektu gitarowego, ale nie szaleje z solówką, chociaż wyznaje w autobiografii, że był fanem Eddiego Van Halena.
I kolejne pozytywne zaskoczenie. Muzyk chwyta za gitarę akustyczną i śpiewa "Motel Blues". W jakiś sposób klimatem kojarzy się z naszym "Hotelowym bluesem", choć tu mamy pięknie pływające akordy zagrane slidem i brzęczenie dobro. Świetna ballada i kolejny dowód wrażliwości tego oddanego muzyce faceta.
"Stay" też oparty jest o akustycznie brzmiąca gitarę, ale z Zito gra cały zespół. To następna nostalgiczna opowieśc ukazująca dwoistą naturę potrafiącego ogniście wycinać muzyka.
Słowo się rzekło. "Until The Day I Die" to świetny kawałek teksaskiego grania ze znakomitym wokalem, odpowiednim do charakteru muzyki. No i znów Zito pokazuje, ża ma pomysł na stylową, bluesową solówkę.
W "Hello Midnight" cały zespoł jakby podkrada się do słuchacza, a może do słuchaczki. Tak czy inaczej, jest w tej muzyce miejsce na oddech i mnóstwo duszy. I następne solo wykorzystujące i technikę slide i pudełka z efektami.
Juz sam tytuł "The Southern Side" przesądza o charakterze muzycznym piosenki. Do tego ten deszcz siąpiący w Nowym Jorku i wspomnienia Słońca w ramionach ukochanej po słonecznej stronie ulicy. Aż chce się wziąć gitarę i grać razem z zespołem.
I wreszcie piękne, molowe zakończenie albumu pieśnią "Please Please Please". Zito momentami zawodzi i skowycze i chociaż nie zawsze to wokalistyka najwyższych lotów - jakoś wierzy mu się bez zastrzeżeń. No i popisowe solo z wszystkimi fantastycznymi blues licks zagrane niemal naturalnym brzmieniem gitary elektrycznej.
Mike Zito to zdecydowanie utalentowany gość. Obdarzony ciekawym głosem umie poruszać się sprawnie w wielu gatunkach a i nie wstydzi się tworzyć kompozycji, które śmiało mogą pojawiac się w radiu. A skoro nie trafiają - pozostają sklepy z płytami w sieci.