Elvin Bishop to jedna z legend amerykańskiej muzyki. W 2010 roku ruszył w rejs słynnym Rhythm & Blues Cruise. Wraz z nim na pokład wsiedli Finis Tasby, John Nemeth, Terry Hanck, Kid Andersen i wielu innych. A Delta Groove Records przytomnie zarejestrowała ich wspólne popisy.

Ten krążek zaczyna radosne "Callin' All Cows" z fanatastycznymi chóralnymi śpiewami, akordeonem nadającym pieśni klimatu zydeco i aż dwiema gitarami grającymi slide. Ciekawe, lekko surowe ale i bardzo żywe brzmienie. To nagranie pojawiło się przeciez na krążku "Raisin' Hell" jeszcze w latach 70. XX wieku. Nic dziwnego, że cieszy i ucho i zaokrętowaną publiczność.

"Whole Lotta Lovin'" to nie tylko popis wokalny Finisa Tasby, ale i saksofon tenorowy Hancka i gitarowe pogaduchy Bishopa z Andersenem. Prwadziwy blues na żywo.

"Fooled Around And Fell In Love" to najbardziej znany przebój Elvina Bishopa - z "Struttin' My Stuff". Tym razem śpiewa go John Nemeth, któremu towarzyszą świetne chórki i mocno brzmiąca gitara kompozytora i lidera zespołu.

 

 

"What the Hell is Going On" śpiewa sam Bishop, możliwe że ze względu na ważny społecznie tekst. Blues poraża surowością, w odróżnieniu od hitowego "Fooled...". I znów do porozmawiania ze sobą sześcioma strunami mają Bishop i Andersen. I to wyjątkowo dobre gitarowe gadanie.

"The Night Time is the Right Time" śpiewali i Ray Charles i James Brown. Umiarkowany, rozkołysany blues zyskuje wraz z mruczącym riffami tenorem i lekko knajpianymi chórkami. Słychać, że wszyscy świetnie się bawili.

W "Down in Virginia" John Nemeth gra solo na harmonijce, a śpiewa Finis Tasby. I znów kompozycja Jimmy Reeda kołysze jak przed kilkudziesięciu laty, a bluesowy okręt płynie dalej.

Ten utwór płynnie przechodzi w niemal rockowy "Rock My Soul" Bishopa. To także stary utwór z połowy lat 70., który dziś brzmi z pewnego rodzaju patyną czasu. A fantastyczne chórki nadają mu gospelowego sznytu. Całość świetnie rozkręca się i nabiera energii pod koniec numeru. Tak się kiedyś po prostu grało.

"Cryin’ Fool" to kompozycja Terry Hancka, którą wokalista i saksofonista wykonuje osobiście. Kołyszący rytm przypomina o radiowych hitach z początku lat 50. Ale żeby nie było zbyt słodko, szczyptę pieprzu dokłada swoim slidem sam Bishop.

"River’s Invitation" to kompozycja Percy Mayfielda. Tu śpiewa ją Finis Tasby, a gitarzyści, pianista i saksofonista dodają riffy i ozdobniki. Fajne, kolektywne granie, gdzie jeden muzyk ustępuje pola innemu.

Być może najciekawszym fragmentem krążka jest "Dyin’ Flu". To właściwie monolog Bishopa, w którym wspomina on czasy o jeżdżeniu po pijanemu z Albertem Collinsem z koncertu na koncert. Dostaje rzęsiste brawa.

"Tore Up Over You" to klasyczne, chicagowskie granie. W tle sekunduje Johnowi Nemethowi tenor, a solo tym razem gra Bob Welsh.

Wolny, szeroki blues to standard Melvina Londona "It Hurts Me Too". Tu gitara Bishopa sekunduje Finisowi Tasby. Klasyk, którego nie można zepsuć.

Koncert na Rhythm & Blues Cruise kończy - a jakże - "Bye Bye Baby". Na gitarach grają Kid Andersen i Elvin Bishop a na pianinie sekunduje im Steve Willis. Piosenkę kończy chóralnie wyśpiewywany przez publiczność refren.

I teraz już wiemy, że być na takim rejsie po Karaibach - bezcenne. Dzięki "Raisin’ Hell Revue" można przynajmniej w jednej setnej poczuć atmosferę takich chwil. Bo blues koncertowy to najlepszy blues.