63-letni Bob Margolin od początku lat 70. gra chicagowskiego bluesa. Album „Blues Around The World” nagrał z zespołem swojego włoskiego fana – Mike Sponzy po serii koncertów, jakie wspólnie dali w Europie.
Płyta rusza z kopyta od znakomitego „Lost Again”. Margolin śpiewa naprawdę mocnym głosem, uważnie obserwuje świat i widzi jak zanurza się w otchłani destrukcji. A jednocześnie swoim slidem przypomina, że siedem lat spędził u boku samego Muddy Watersa.
Najważniejsza chyba piosenka na krążku to „Blues Lover”. Opowiada o dziewczynie, której nie kręcą hip hop ani żadne nowinki muzyczne, tylko woli starego bluesa. Koleżanki jej nie rozumieją, więc sama rusza do barów, gdzie grają bluesmani, a kiedy jakiś facet ją zaczepi, zamiast słodko się uśmiechać, mówi: „cicho, staram się słuchać muzyki”. Do tego akustyczne, kołyszące gitary i jazzujący klimat – idealna piosenka nie tylko do popołudniowego i wieczornego radia.
Za to klasyk “Down In The Alley” brzmi dokłądnie tak, jak powinien u muzyka ze stażem u Muddy Watersa. Głos Margolina jest wyjątkowo surowy i dojrzały, a gitarzyści grają dokładnie tyle nut, ile potrzeba.
„Rather Than Being Free” może rytmem przypominać sławny „Raw Hide”, ale jest zagrany właściwie na instrumentach elektroakustycznych i tak też brzmią solówki. Słychać, ze w studiu i Spoza i Margolin myśleli o brzmieniu krążka, chcieli zróżnicować materiał i stworzyć coś więcej niż hołd dla chicagowskiego bluesa.
„While You're Down There” to z kolei typowy swingujący chicagowski blues. Gitary brzmią jakby wypożyczone z jazzbandu, a solówka nawiązuje do radosnych lat 50. Doskonała porcja old schoolowej muzyki tanecznej zagranej z biglem godnym nastolatków.
Następny jazzujący blues to „Ice On Fire”. Lekko funkowy rytm stanowi kanwę do rewelacyjnie interpretowanej opowieści snutej przez Margolina. Do tego ciekawie zbudowana solówka i mamy świetnego bluesa.
Bardzo wspomnieniowo brzmi akustyczny “Crazy ‘Bout You Baby”. Margolin opowiada o dziewczynie, którą poznał jeszcze w szkole i kiedy miała ochotę na flirt, on tego nie docenił, a teraz może już tylko patrzeć jak pakuje walizki. No i przede wszystkim to znów porcja akustycznych gitar, bez krzty przesteru.
Kolejny standard, jaki zdecydowała się nagrać ta amerykańsko-włoska kooperatywa to rewelacyjnie wykonany “Rollin’ and Tumblin’”. Mnóstwo tu grania slide, cały zespół uważnie słucha Margolina – ma się nieodparte wrażenie, że kompozycję zarejestrowano na tzw. setkę.
“It’s Hard To Be On The Road” napisał i zaśpiewał na płycie Mike Sponza. Utrzymana w klimacie rockabilly nie należy do najmocniejszych elementów krążka.
Ciekawiej brzmi już “Hard Feelings”, z linią basu przypominającą nieco rozsławiony przez Blues Brothers temat z serialu „Peter Gunn”. I znów solo slidem jest ozdobą utworu.
Raz jeszcze muzycy sięgają po estetykę rockabilly w piosence “The Door Was Open”. Na szczęście stylistyczną niejasność rozjaśnia zabawny tekst, o kobiecie, która umiała wykorzystać otwarte drzwi od hotelowego pokoju artysty.
Album kończy akustyczna wersja „Love In Kain” Roberta Johnsona. Tu naszą kooperatywę wspomaga perfekcyjną grą na harmonijce “Rosy” Rosenblatt.
Bob Margolin nagrał świetną płytę, może nieco zbyt rozległą stylistycznie. Tak, czy inaczej – to dowód, że muzycy po obu stronach Atlantyku mogą wspólnie tworzyć znakomitego i różnorodnego bluesa. I być tak samo wiarygodni.