Dick Farrelly spotkał Mata Walklate w barze w Amsterdamie. Gitarzysta razem z harmonijkarzem zaczęłi grać wspólnie bluesa, w końcu zrodził się pomysł nagrania płyty. Za 9 1 godziny w małym irlandzkim studiu płyta „Keep It Clean” była gotowa.
Dick Farrelly, jak każdy gitarzysta, miał przez lata odkładane w zanadrzu najróżniejsze kompozycje. Spotkanie z harmonijkarzem wspieranym przez firmę Seydel wydało obfity, akustyczny plon. Większość kompozycji to wspólne dzieła.
Tytułowe „Keep It Clean” to jasno brzmiąca harmonijka i kojarząca się z country bluesowa melodia zaśpiewana po męsku, bez udawania Afroamerykanina. W dodatku słowa nie są pozbawione humoru. W pewien sposób, choć nagrana w studiu na zielonej wyspie, oddaje ducha holenderskiego baru.
„Good As I Been To You” to nieco wolniejsza i bardziej kołysząca melodia. Słychać, że Farrelly w aranżację wplata znów countrowe smaczki w postaci slide naśladującego gitarę hawajską. A Mat gra czystym brzmieniem, nie siląc się na sztuczki.
„Bag’s Groove” rozpoczyna podająca temat harmonijka. Dopiero teraz można usłyszeć prawdziwie bluesowe nuty wydobywające się z płuc Mata. Firma Seydel wiedziała, komu zaufać. A instrumentalny utwór prezentuje nie tylko spore możliwości instrumentalistów ale i ich wyobraźnię.
W „Nothin’ But Love” ponownie mamy do czynienia z bluesową piosenką w klimacie chicagowskiego shuffle. I znów harmonijka Mata gada do słuchaczy jak najęta. To już jest bluesowe granie najwyższej próby, ze wszystkimi klasycznymi elementami ułożonymi w spójną budowlę.
Dick Farrelly komponując bluesy, pisze stylowe, klasyczne teksty. Tak jest choćby w „24 Hours”. Sam zrealizował tę piosenkę dokładając partię slide, nagraną tak, że słychać każde poruszenie rurki na owijce strun. A potem włącza się Walklate, prezentując świetne brzmienie i techniczną precyzję.
Kolejną instrumentalną propozycją duetu jest „C Jam Blues”. Fani harmonijki będą wniebowzięci. Podstawowa tonacja jest pretekstem do wirtuozerskich popisów, wykorzystania dłoni do kształtowania czary głosowej. Przydało się też studio, gdzie gitarzysta nie oparł się przed dograniem partii gitary solowej. Oczywiście także akustycznej. Dzięki tym prostym zabiegom płyta ma pełne brzmienie i nie nudzi ani przez chwilę.
Niemal rock and rollowe zacięcie ma kolejny chicagowski i barowy utwór „Bottle Up and Go”. Duet gra z prawdziwą werwą, ale dopiero usłyszenie piosenki w jej naturalnym, czyli barowym środowisku, musi dawać prawdziwą radość. I niekoniecznie trzeba przy tym wychylać szkło. Nagraną w szalonym tempie piosenkę kończą fajne unisona solistów.
Jedną z najbardziej przebojowych kompozycji na płycie jest instrumentalna „Sunday Rhumba”. Właściwie z powodzeniem mogłaby się znaleźć na antenie niejednej stacji radiowej. A sama harmonia kompozycji, jak i partie solowe poprowadzone są perfekcyjnie i z wykorzystaniem przestrzeni jaką dają akustyczne instrumenty.
Zdecydowanie najciekawiej zaśpiewaną piosenką jest umieszczony pod koniec krążka „Black Cat Bone”. Tu i sama harmonijka brzmi bardziej ciężko i mrocznie. A tekst, choć oparty o budowę przynależną bluesowi, podany jest z tą nieuchwytną barową nonszalancją, jaką mają doświadczeni życiem prawdziwi faceci, włóczący się po świecie z gitarą.
Album kończy „If It’s Love”. Nieco smutna ballada oprócz nie do końca bluesowych harmonii wykorzystuje oprócz brzmienia harmonijki także kazoo. I zostawia słuchaczy w zdecydowanie refleksyjnym nastroju.
„Keep It Clean” to jeden z dowodów na żywotność i uniwersalność bluesa. Dwóch muzyków spotyka się gdzieś poza ojczyzną, czują, że nadają na tych samych falach, wchodzą do studia i dają nam świeżą i prawdziwą płytę. Dlatego blues wciąż fascynuje i popycha do grania setki muzyków na całym świecie. Bo może być wielką przygodą.