Ida Zalewska znana jest fanom bluesa z tria Terraplane, w którym na harmonijce grał współtwórca Harmonijkowego Ataku Bartek Łęczycki. W ubiegłym roku za namową Arka Skolika nagrała z jego zespołem osiem miłosnych piosenek Billie Holiday. Płyta ukazała się jesienią 2012 roku.
Płyta zaczyna się od fantastycznie zaaranżowanego tematu „Lover Man”. Trąbka i puzon podają melodię, a wspomagają je saksofony tenorowe. Gdzieś w tle na pianie fendera gra Kuba Płużek i w pewnym momencie z niemal nowoorleańskiego radosnego muzykowania wypływa zmysłowy głos Idy Zalewskiej. I już nic nie jest takie samo. Zdumione dęciaki cichną, a z głośników płyną słowa o zimnej nocy i samotności.
Zespół lekko przyśpiesza tempo, Skolik nadaje delikatnego pulsu trącając blachy, a Ida tym razem nie każe na siebie czekać. Zaczyna snuć opowieść pod tytułem „Foolin’ Myself”. Klasyczna historię zakochanej kobiety, którą punktują kolejno trąbka i puzon z tłumikiem, a wreszcie klarnet basowy i saksofon tenorowy. Czy ci wspaniali mężczyźni przypadkiem nie wyśmiewają się dźwiękami z naiwności kobiecego serca? Na pewno robią to z niezwykłą kulturą i taktem dopasowanym do ery swingu. Studio Nagrań HH w Gliwicach zapisało wszystko w ciepłych tonach, które rozgrzewają serce.
Piosenkę „You Go To My Head” rozpoczynają niebiańskie dźwięki wibrafonu. Bartek Pieszka sam gra kilkanaście taktów nadając całej kompozycji świątecznego klimatu, wtedy pojawia się delikatny puls Skolika i sekundującego mu Maxa Muchy na kontrabasie. Zalewska jest jeszcze bardziej stonowana, jakby niepewna, czy o uczuciach wolno śpiewać pełnym głosem. Z czasem jej słowa nabierają mocy, bo przecież zakochana kobieta nie zna ograniczeń, a temperatura rośnie. Trzeba przyznać, że starzy mistrzowie pisali piękne słowa, a Ida umie je przekazać.
„Lady Sings The Blues” to jakby ikoniczna pieśń Billie Holiday. Tu przekornie oddana we władanie wibrafonu. Dopiero, kiedy puls przyśpiesza, na pierwszy plan wychodzi fortepianowe solo Kuby Płużka. Muzycy wręcz improwizują w studiu w najlepszym stylu i nawet jeśli zagrali z nut, ma się wrażenie, ze przez kilkadziesiąt taktów zabrali nas do jakiegoś podziemnego klubu jazzowego, gdzie dziewczyny ekstatycznie tańczyły przy dźwiękach dżez bendu. Kto widział film „W drodze”, powinien wiedzieć o co chodzi.
W „Now Or Never” znów pojawiają się dęciaki. Puls kontrabasu jest bliżej słuchacza, a Ida pewnie intonuje swingujące i bardzo bluesowe frazy. Tu już słychać, że porusza się w tej melodii z lekkością i swobodą. Aranżacja pozwala jej głosowi brzmieć solo, a jej ciepłe frazy otulają słuchaczy. Ale jest w nich też zadziorność, może nawet z dozą szaleństwa. Solo na saksofonie tenorowym gra Marek Pospieszalski, wtórują mu na trąbce Piotr Schmidt i Adam Solski na puzonie.
„For All We Know” to jeszcze bardziej świąteczne brzmienie fendera rhodesa. Chociaż w czasach Lady Day nie było takich instrumentów, oparta na bluesie melodia świetnie pasuje do dźwięków wydobywanych przez Płużka. Ale nie byłoby takiej spójności bez głosu Idy. Tu naprawdę śpiewa przekonująco, interpretując tę pieśń z głębi serca, jakby po niej świat miał już przestać istnieć.
Arek Skolik swoim bębnieniem solo rozpoczyna „I’m A Fool To Want You”. Dołącza do niego Ida Zalewska i … nie uwierzycie – tych dwoje muzyków wystarczy by stworzyć interpretacje hitu znanego także z wykonania Sinatry, jakiej nie słyszeliście nigdy wcześniej.
Krążek kończy autorska i – a jakże – bluesowa w harmonii pieśń Billie Holiday „Fine and Mellow”. Porządny blues, z wyraźnie podawaną przez fendera harmonią przeradza się w rozbuchaną część improwizowaną, by w końcówce znów wyeksponować głos Idy. Producenci widzieli, co dobre.
„As Sung By Billie Holiday” z pewnością nie jest płytą bluesową, ale też ustawienie jej na półce z jazzem byłoby nie do końca prawdziwe. Tak czy inaczej sprawi radość poszukiwaczom oryginalnych głosów śpiewających niebanalny repertuar. Zalewska ma jeszcze jedną zaletę – nie udaje – ona odkrywa dla siebie i dla słuchaczy po prostu piękno muzyki.