Boz Scaggs po pięciu latach milczenia wydał „Memphis”. Flirtuje z soulem, rhythm and bluesem, popem i zdobywa w USA szczyty sprzedaży w kategorii blues.
Krążek otwiera autorska piosenka „Gone Baby Gone” z pięknymi organami B-3, lekka i łagodna i przypominająca w duchu twórczość Ala Greena. Skoro za oknem jeszcze niedawno był śnieg, organy w jakiś magiczny sposób przywołują domowe ciepło i atmosferę świąt, które wszak minęły.
Równie pięknie brzmi „So Good To Be Here”, cover wywołanego przed chwilą Ala Greena. W tle subtelnie łkają smyczki, a Scaggs wyczynia z głosem niesamowite historie punktowane przez Royal Horns & Strings.
„Mixed Up, Shook Up Girl” to bardziej korzenne granie, kojarzące się nieco z Robbie Robertsonem. Producent a zarazem perkusista zespołu Steve Jordan pulsuje na przeszkadzajkach i wprowadza do piosenki odrobinę rytmiki reggae.
Piosenka „Rainy Night in Georgia” była hitem Brooka Bentona w 1970 roku. I chyba właśnie na fali nostalgii te piosenki znów podbijają Amerykę. A Boz Scaggs ciepłym, zmysłowym głosem śpiewa przy wtórze ciepłych nut gitary. Solo na gitarze akustycznej i szczypty smyczków dodają tylko smaku tej uroczej balladzie.
Jeszcze piękniej, choć zdecydowanie w kimacie Motown brzmi stary przebój The Moments „Love on a Two-Way Street”. Fortepian i delikatne organy, pospołu z cudnie brzmiącymi żeńskim chórkami budują niemal niebiańską atmosferę. A jednocześnie, jak to w soulu bywa, serce przyśpiesza i całe ciało rwie się do zmysłowego tańca.
„Pearl of the Quarter” to piosenka Steely Dan. Nie da się jej zepsuć i jest w niej szczypta bluesa i te cudowne harmonie, jakie wciąż pielęgnuje Donald Fagen.
Wreszcie pojawia się prawdziwy przydrożny blues. To cover „Cadillac Walk” Minka Deville. Surowy i wyborny.
Bardzo ciekawie brzmi inny standard – „Corinna, Corinna”. Pełna nostalgii wersja Scaggsa po części przypomina piosenki Willie Nelsona a po części hipnotyczne bluesy Muddy Watersa.
Do pełnego brzmienia, organów B-3 i nasyconych duszą chórków Scaggs wraca w piosence „Can I Change My Mind”. W pewnym momencie ciepłym głosem przemawia Monet Owens i jesteśmy w soulowym niebie.
Ciekawostką w „Dry Spell”, porządnym korzennym bluesie, jest udział Keb’ Mo na elektrycznym dobro, które traktuje slidem. Do tego na harmonijce gra sam Charlie Musselwhite.
„You Got Me Cryin’” to następny smaczny bluesowy cover na tym krążku. I znów mamy cudowne solo Musselwhite. Porządny kawałek bluesa.
Płytę kończy druga autorska piosenka Scaggsa – „Sunny Gone”. Zaśpiewana z towarzyszeniem fortepianu ballada to popis pełnej melancholii elegancji. Takich piosenek powstało w historii amerykańskiej muzyki wiele, ale wciąż utalentowanym artystom udaje się tworzyć nie mniej wartościowe. A do takich można zaliczyć Scaggsa.
„Memphis” to po prostu płyta pełna pięknej muzyki, zaśpiewanej wyjątkowym i zmysłowym głosem, brzmiąca doskonale. A i fani bluesa znajdą dla siebie kilka zupełnie miłych chwil. Muzyka uniwersalna, ponadczasowa i jakaś taka świąteczna.