King King to szkocka formacja, która zdobyła The British Blues Awards w dwóch kategoriach: Best Band i Best Album za płytę „Take My Hand”. Teraz King King nagrali “Standing In The Shadows”.

Płytę rozpoczyna rockowy “More Than I Can Take” z gitarą brzmiącą trochę jak u Stevie Ray Vaughana, ale zdecydowanie z rockowym pazurem i stadionowymi chórkami. Lekko funkowy rytm też może nieco skołować fana bluesa, dopiero w solówce słychać, że lubujący się w koncertowaniu w kilcie Alan Nimmo ma w palcach coś ciekawego.

„Taken What’s Mine” brzmi znów jak hard rock z lat 80., podkreślony ociężałymi hammondami. Dopiero kiedy odzywa się solowa gitara, słychać że Nimmo zna zagrywki Snowy White.

I oto pierwsza ballada, trochę w stylu „Easy” Lionela Richie. I tu dopiero Nimmo może zaśpiewać bardziej emocjonalnie, nie udawać herosów pop metalu, tylko skupić się na bardziej bluesowym frazowaniu. A jednocześnie „A Long History of Love” to piękna melodia, okraszona świetnymi chórkami.

Tempo zwalnia jeszcze bardziej i pojawia się blues rockowa ballada z organami i fortepianem w podkładzie. „Jealousy” ozdobione oczywiście odpowiednim tekstem o zazdrosnym kochanku nie może nie porywać. Ta piosenka Frankie Millera już podbiła serce Joanne Shaw Taylor, teraz kolej na Szkotów.

Niemniej bluesowo-soulowo brzmi „What Am I Supposed to Do”. Nimmo śpiewa jakby delikatniej, a głównym instrumentem budującym brzmienie są hammondy Bennetta Hollanda. O świetnej pracy Nimmo jako gitarzysty nie ma sensu wspominać – już wiemy, że doskonale radzi sobie w każdej piosence.

„One More Time Around” to powrót do radiowego hard rocka. Trochę te wygładzone brzmienie zawadza, ale może takie są wymogi brytyjskiego rynku, a może King King marzą o podboju USA?

Od hard rocka do słonecznego popu w wypadku tych muzyków jest bliżej niż się może wydawać. Karaibsko zabarwiony „Can’t Keep From Trying” jest tego najlepszym przykładem. To ani blues ani rock tylko najprawdziwsza piosenka wakacyjna.

Na szczęście tempo zwalnia, pojawia się piano fendera i rytm, który przypomina „Driving Home For Christmas”. Zresztą i ta piosenka ma nieco podobny temat. „Coming Home (Rest Your Eyes)” to idealny przebój dla stacji AOR, tylko czy ktoś będzie umiał go odkryć? W tej dziedzinie konkurencja jest olbrzymia.

Świetny utwór „Heavy Load” Free brzmi oczywiście bardziej współcześnie, Alan panuje nad interpretacją, ale trochę brakuje w nim ducha oryginału. To zresztą zrozumiałe i wynagrodzone ciekawymi solówkami.

Płyta kończy się skoczną piosenką „Let Love In”. Funkujący blues-rock ma odpowiednią ilość zmian rytmu i co ważniejsze kończy się całkiem ciekawym, stylowym solem, zacierając nienajlepsze wrażenie. Chociaż – gospelowe zakończenie tej piosenki jest idealnym pomysłem na zakończenie koncertu.

King King to zdecydowanie bardziej komercyjne oblicze brytyjskiego nowego bluesa. Bliższe hard rockowi i klasycznym piosenkom rockowym, ale z dobrymi solówkami. Na ich koncert na pewno można pójść całą rodziną.