Egidio Juke Ingala & The Jacknives - Tired Of Beggin'

Egidio Juke Ingala to włoski harmonijkarz, którego styl porównywany jest do Little Waltera I George Harmonica Smitha ze szczyptą Waltera Hortona. W 2013 roku wydał płytę ze standardami i własnymi utworami „Tired Of Beggin'”.

Płytę otwiera typowy chicagowski blues „Winehead Baby” zagrany w kwartecie z Marco Gisfredi na gitarze, Massimo Pitardi na basie i Enrico Soverini na bębnach. Ważne, że harmonijka Egidio brzmi potężnie i pewnie.

Tytułowa „I'm Tired Of Beggin'” to piosenka, którą Ike Turner wyprodukował w roku 1954. I rzeczywiście – Włosi oddają znakomicie ducha tamtych czasów.

W „Hey Little Lee” harmonijka brzmi o wiele jaśniej, a cały zespół przypomina zanikający świat Slima Harpo.

Bardzo energetycznie brzmi „Cool It”. Świetna instrumentalna kompozycja ze swingującą gitarą łączy świat bluesa i rodzącego się syna – rock and rolla.

Podobnie chicagowski z elementami jump i Teksasu z lekko zmutowanym głosem „Last Words”. Świetny klimat i ciemna barwa harmonijki – wszystko podane z niezwykłym wyczuciem stylu.

Genialny „Come Back Baby” to następna piosenka z 1954 roku. Paradoksalnie wydaje się, że podobnie wtedy brzmiały i włoskie zespoły, które chciały naśladować rodzącego się za oceanem rock and rolla.

Następny autorski numer to harmonijkowy lament „Fallen Teardrops” poświęcony George Smithowi. Ale jest też miejsce na solo gitary, bez obaw.

„Don't Say A Word” to porządny kawałek bluesa od Lonesome Sundowna. I pełen chicagowskiego smaku od braci Chess. No i wysokie tony harmonijki ożywiają interpretację.

Kolejna własna kompozycja zespołu to „By My Side”. Lekko funkująca, w istocie jest białym bluesem, jaki kiedyś z upodobaniem grali wcześni Stonesi czy The Yardirds. I bardzo dobrym.

Shuffle od Howlina Wolfa to „I’m Leavin’ You”. Równie stylowo nagrany i oczywiście zagrany, jakby zespół miał do dyspozycji wehikuł czasu. Wszystko gra jak 60 lat wcześniej.

Za to „She’s Hot” to kolejny swingujący flirt bluesa z rock and rollem. Lekki i stylowy. I… bez harmonijki.

Podobnie „Pocket Knife”. Chicagowski swing z wyraźnymi akcentami hillbilly to świetna i świadoma stylizacja, a i brzmienie gitary połączone z walkingiem basu ubogaca tę instrumentalną perełkę.

Ró1)nież „Too Good To Be True” to własna kompozycja Włochów. Jest swing, jest opowieść i jest wyraźne zaznaczenie, że tego bluesa śpiewają biali. A i cały zespół bawi się przednio śpiewając chórki.

Płytę kończy kompozycja Little Waltera „Back Track”. Świetna, zagrana z werwą, pełna skrzących się nut harmonijki traktowanej z wirtuozerskim zadęciem.

 

Na kontynencie europejskim czeka nas jeszcze wiele niespodzianek ze świata bluesa. Może kiedyś dotrą i do Polski. Na razie – warto je odnaleźć i zapamiętać, żeby nie przegapić miłośników starego, dobrego bluesa.