Blues i jazz od zawsze były ze sobą dość blisko związane, ale odkąd blues przybrał bardziej "elektryczne" brzmienie /a stało się to w Chicago w latach 40-tych/, a następnie zaczął przekształcać się w rock`n`roll`a, te dwa gatunki muzyczne rozeszły się. Główny nurt jazzu i blues elektryczny poszły różnymi drogami, które rzadko się przecinały.

Jednakże w pewnym momencie pojawił się muzyk, który miał już doświadczenie, zarówno w blues-rocku, jak też i w jazzie. Ten muzyk...to oczywiście  nikt inny, jak sam ROBBEN  FORD ! Nie sposób obojętnie przejść obok jakiegokolwiek albumu, jakiegokolwiek nagrania tego artysty.

Tym razem cofamy się nieco wstecz o kilka lat - do nagranej w 2001 roku płyty Blue Moon.....

Na tej płycie Ford spotyka się z kilkoma starymi przyjaciółmi, takimi, jak Roscoe Beck /bass/, Jimmy Earl /bass/, perkusistami Tomem Brechtlein`em oraz Vinnie Colauita, a także Neil`em Larsenem /piano/. Tym razem sam Robben, oprócz gitary - gra także na klawiszach, w tym - na pianinie akustycznym.

Podczas, gdy większość materiału jest oryginalna, Ford "pożycza" dwa utwory z chicagowskiej sceny bluesowej, są to utwory Willie Dixona "It Don`t Make Sense" oraz Little Waltera Jacobsa "Up The Line". Płyta oferuje bardzo ciekawą mieszankę stylów i wpływów, czasami wręcz w ramach tego samego utworu !!!!  Jak zwykle, gitara Robbena Forda jest tu na najwyższym poziomie, ogromny ukłon należy mu się m.in. za świadome zagłębianie się w dość skomplikowane meandry kompozycji zarówno bluesowych, jak i jazzowych.

Pierwszy z oryginalnych utworów "Hard To Please" to klasyczny shuffle blues. "Make Me Your Only One" jest jednym z najciekawszych utworów na tej płycie, chociażby ze względu na doskonałą grę Robbena na ...pianinie akustycznym!!! "Don`t Deny Your Love" to z kolei klasyczny Memphis soul z dość ciekawym użyciem automatu perkusyjnego.

Na płycie "Blue Moon" jest tylko jeden instrumentalny utwór - jest to słynna poniekąd "Indianola"...;-), tu cały zespół ma pole do popisu !

Jednakże chyba najbardziej niezwykłym utworem tego albumu jest "Good To Love", który to ...niepokojąco wręcz przypomina ...Toma Waits`a... Słychać tu slide Forda, co w połączeniu ze wstawkami orkiestry daje niesamowity wręcz efekt.

"Blue Moon" to po prostu kolejny dowód ogromnego kunsztu gitarzysty bluesowego, jazz-rockowego, ale także wokalisty, czyli Robbena Forda. Jego gitara jest bez wątpienia wybitna, głos - być może nie typowo bluesowy, ale jego wokale są doskonałe i perfekcyjnie wkomponowane w muzykę....i chyba jednak tak delikatne i wzruszające, że chyba aż erotyczne...

Ten album to też zapewne powrót do dawnych czasów, kiedy w najlepszych studiach nagraniowych spotykali się najlepsi muzycy, żeby coś tam razem "pobrzdąkać", coś nagrać.... To niezwykle cenne, ale dzisiaj - w dobie tzw. plastiku - niestety bardzo rzadkie.

 

Robben Ford - guitar, wurlitzer electric piano, piano, vocals

Russel Ferrante - piano

Neil Larsen - organ, piano

Tom Brechtlein, Vinnie Colaiuta - drums

Roscoe Beck - bass

Jimmy Earl - electric bass

Lee Thornburg - trumpet

Dave Woodford - tenor sax, baritone sax

Julie Christensen - vocal

Louis Pardini - background vocal.