Agnieszka Łapka skutecznie ukrywała sie na Śląsku kilka lat. Bardzo wierzył w nią Mirek Rzepa. W końcu uwierzyło też Miejskie Centrum Kultury w Tychach. Na początku 2010 płyta "Januaries" była już nagrana, a na Święta Bożego Narodzenia opuściła tłocznię. Mikołaju, do dzieła!

Agnieszka Łapka płytę zaczyna z niezwykłą dozą humoru. Śpiewa o ptakach, troszkę naśladuje ich odgłosy i opowiada prawdziwie bluesowa historię. Pełna marzeń i nostalgii. Jedną z tych, o niemożności rozwinięcia skrzydeł. Oj, droczy się dziewczyna ze słuchaczami, bo całe trio świetnie współbrzmi i naprawdę słychać, że rozwija skrzydła, a Łapka nie usiądzie i nie będzie płakać, tylko śpiewać dalej.

A nastroje na tym krążku zmieniają się jak w kalejdoskopie. Mirek Rzepa chwyta gitarę akustyczną, a Łapka swoim głębokim głosem prosi o miłość prawdziwą i chyba nie tylko do końca tej akustycznej pieśni. Gorącej i pełnej nostalgii jak zimowy krajobraz za oknem i chłodne elektroniczne piano Głucha. Ascetycznej, ale pełnej perkusyjnych niespodzianek.

Trio bawi się formami, w "Cherry Pie" zaglądają na południe USA, gdzie pianiści wywieszają kartki i proszą by do nich nie strzelać, a dziewczyny wypłakują oczy za niewiernymi chłopakami. Rzepa z Głuchem prowadza instrumentalny dialog, a gorący rytm boogie dodaje animuszu piosence.

Ale podróż w muzyce i czasie trwa. Swingujące elektryczne pianino rozpoczyna "Civilization". Tu Łapka śpiewa już naprawdę zawodową melodię z pogranicza jazzu, gospel i bluesa. Gitara pełni rolę instrumentu perkusyjnego, są przeszkadzajki i pstrykanie palcami. I mnóstwo żaru. Praktycznie trio ma inny pomysł na aranżację każdej z piosenek, a Łapka naprawdę pokazuje, że nie ma problemów z przeponą, frazowaniem i intonacją.

I znów akustyczny song. To "Black Bird Cider". Pewnie niewiele osób spodziewało się, że Mirek Rzepa - autor muzyki, nosi w sobie takie pokłady wrażliwości i pomysłów muzycznych. I znów zachwyca aranżacja, w której dyskretnie pojawia się harmona Głucha. A nostalgiczny klimat pieśni wręcz nie pozwala się oderwać od głośnika.

I kolejny bluesowy tekst. To opowieść o Lucy, która pracuje w cudzym barze. I oczywiście chce odejść. I wcale nie brzmi ta opowieść jak kalka. A Głuch tym razem sięga po kolejne instrumenty klawiszowe ze swojej kolekcji. Rzepa oprócz gitary akustycznej inteligentnie dograł ścieżkę z gitarą elektryczną. I w tej pozornie beznamiętnej pieśni znów aranżacja skrzy się od pomysłów. A Agnieszka może wieść swoją opowieść.

Za to w "Patient Love" to jej głos góruje nad kompozycją. I chociaż partnerzy jakby usilnie starają się ją zagłuszyć - Łapka zwycięża tę bitwę. Kobieta górą, ale realizator chyba się nie popisał.

"Blues To Remember" to opowieść o dylematach. Bo chociaż kobieta górą, nie brak jej jednak problemów. Miłość nie jest łatwa, ale jeszcze gorzej, kiedy serce nie ma co robić śpiewa Łapka. I to chyba smutny blues. I też nagrany z pomysłem, bo tłem jest... trzeszcząca płyta.

I znów zmiana nastroju. Rzepa świetnie gra na gitarze nadając tempo piosence "Bad Romance". Jego akustyczny instrument wypełnia cały utwór, a Łapka korzystając z walorów głosu bawi się słowami i wysokością tonu. I bardzo to wciągająca zabawa.

"You Are Like A Bookmark In My Heart" to cichy lament kobiety, która wie, że miłość się skończyła, ale w jej sercu zostawiła trwały ślad. I znów panowie mieli pomysł na aranżację. A i ciekawych akordów nie brak. Łapka skowycze gdzieś w tle, kiedy główną linię wokalną prowadzi w swoim najniższym rejestrze. I wywołuje bezbrzeżny smutek słuchacza. Bo taki też może być ten jej blues.

"Januaries" to konglomerat muzycznych zainteresowań trójki artystów. Są tu echa jazzu, mnóstwo bluesowych fraz i emocji, ale i oklepane patenty na ballady akustyczne. Osobno pewnie brzmiałoby to wszystko wtórnie. Wspólnie trzy indywidualności znakomicie uzupełniły się w studiu i nawet mniej porywające kompozycje zostały zrealizowane z pomysłem na aranżację. Takiej płyty jeszcze w naszym bluesowym światku nie było, a i fani jazzowej wokalistyki znajdą tu dla siebie wiele przyjaznych nut.