David Bromberg pierwszą płytę wydał w 1971 roku. W Polsce mało znany, w studiu wspierał takie tuzy jak The Eagles, Boba Dylana, Bonnie Raitt, czy Ringo Starra. Od 2011 jest znów aktywny, a „Only Slightly Mad” powala stylem.
Kiedy Blind Willie Johnson pisał „Nobody’s Fault But Mine” nie widział, że tę pieśń rozsławią Led Zeppelin. Nieco inaczej poczyna z nią David Bromberg, ale też obficie korzysta z brzmienia steel guitar. I też jest ciężko, dostojnie, ale nastrój zmienia się z taktu na takt. Niezwykła i bardzo dobra wersja – nieobca i gospel i country.
„Keep On Drinkin’” Big Bill Broonzy’ego ozdobił harmonijką sam John Sebastian. W tle mamy elektryczne banjo I mandolin. A jednak zdecydowanie to bluesowy standard i to zaśpiewany i zagrany z niezwykłą klasą.
„Drivin’ Wheel” mimo iż zaglądające w oczy kierowcom ciężarówek kochającym country, tu jawi się bardziej southern rockową balladą. Pięknie zaśpiewaną, z kontrapunktami steel guitar i świetnymi żeńskimi chórkami. Do tego w tle dęciaki robią z tego niemal brombergowskie „All You Need Is Love”.
Klasyczny wolny chicagowski blues to „I’ll Take You Back” znanego dobre w Polsce Ricka Estrina. Świetnie gada tu gitara producenta Larry Campbella, zaś sam Bromberg śpiewa niezwykle lekko, jakby od niechcenia. Prawdziwy biały blues, który mógłby pokochać twórca Blues Brothers. I te mocarne dęciaki. Klasyk.
Pijacka angielska piosenka „The Strongest Man Alive” przeradza się w mieszankę irlandzkich zaśpiewek, by wreszcie rozbrzmiała akustyczna gitara i rozpoczął się klasyczny reel. Są nawet skrzypce!
Od Irlandii znów wracamy do Nashville. „Last Date” to już najczystsze pościelowo-taneczne country. Ale jak to brzmi.
I oto zaczynają ze sobą rozmawiać gitary akustyczne. „Nobody Knows the Way I Feel This Moment” to piosenka, która łączy w sobie bluesa z Nowym Orleanem, a świetnie zaaranżowane dęciaki, przybliżają klimat zadymionego lokalu, gdzieś na bagnach.
Wyraźne dźwięki banjo i skrzypiec zwiastują, że „The Fields Have Turned Brown” to następny utwór country w repertuarze tej płyty. A później znów zaczynają się irlandzkie tańce. Nie wiadomo, czy trzeźwa publiczność festiwalowa, by to zniosła, ale nogi przy następnej wiązance folkowej chodzą same.
Płytę kończą trzy autorskie pieśni Bromberga. „I’ll Rise Again” to mieszanka gospel z rytmiką country. Jest dużo fortepianu i kołyszącej melodii. Wszystko pięknie się rozwija, a Bromberg przekornie – zamiast śpiewać, opowiada historię.
„World of Fools” może przypominać aranżacją hity Roya Orbisona, ale ma o niebo bogatszą harmonię, świetne bridge i idealnie połączone dęciaki z chórkami. A przy tym nadaje się do tańca i do radia.
Piosenki „You’ve Got To Mean It Too” nie powstydziliby się i królowie country i Tedeschi Trucks Band. Może nie ma w niej bluesa, ale ileż za to nostalgii i melancholii.
David Bromberg Band płytą „Only Slightly Mad” jakby pokazują Europejczykom, że blues jest bliski country, i że za Oceanem takie połączenia znakomicie się sprawdzają. Warto usłyszeć na własne uszy.