Gina Sicilia ma dopiero 26 lat, a już ma za sobą ukończone dziennikarstwo i nowy, świetny album. I chociaż jej ojciec przyjechał do USA ze sławnej z różnych względów Sycylii, bez pomocy mafii wspina się na bluesowy szczyt z krążkiem "Can't Control Myself".

Płyta zaczyna się od niezwykle mocnego akcentu. "Addicted" ma w sobie bluesowy ogień, a rytmem i pomysłem przypomina lekko wielki przebój Allanah Myles. Ale głos Giny jest o wiele mocniejszy i w graniu zespołu jest prawdziwy blues, wsparty o mruczące tony saksofonu barytonowego. Niesamowite.

Jeśli przyjęło się, ze drugi utwór na krążku ma być tym, który pociągnie sprzedaż, VizzTone wybrała świetnie. "Crazy 'Bout You Baby" świetnie buja, jednym przypomina "Rehab", ale nam - białym Europejczykom, przypomina się nieco wcześniejsza produkcja Roberta Palmera. Tam też były piękne dziewczyny, ale ta dziewczyna nie jest jedynie ozdobą - ona rozsadza głosem słuchawki i głośniki. I pomyśleć, że to utwór Willie Dixona.

I nagle zaczyna się robić absolutnie pięknie. "Members Only" - stary utwór Larry Addisona zawsze będzie wzbudzał podobne uczucia, co wiele sentymentalnych piosenek z czasów, kiedy radio rozbrzmiewało w wielkich cadillakach. W tle hammondy, jak zawsze gitara ze slidem i rozdzierająco szczera Gina.

"Before the Night Is Through" to autorska kompozycja Sicilii. Może jest w niej bluesa, ale jakiż ma potencjal teneczny. I znów piękna aranżacja, z mruczącym saksofonem, gitarą slidę i barowym niemal pianinem. A Gina tym razem swoim mocnym głosem śpiewa leciutko, kołysząc się na falach tej melodii. Zadziwiające.

"A Place in the Sun" to jeszcze inne pomysł na aranżację. Kołyszący się utwór otwiera grająca proste akordy gitara. Bardziej przypomina on estetykę country, niż bluesa ale znów trudno się uwolnić od melodii i nostalgii przypominającej czasy Ojca Chrzestnego. Może Włosi mają na ten temat inne zdanie, ale Gina chyba nie przejmowałaby się nim wcale.

"Can't Control Myself" - tytułowy utwór płyty - to także autorska piosenka Sicilii. I również nie jest to zwykły blues. W tym utworze zawarła o wiele więcej z amerykańskiej tradycji muzycznej. I znów zdaje się, że nad prostotę bluesowych słów artystka przedkłada opowieści rodem z amerykańskich autostrad i kowbojskich wieczorów w saloonach.

Także "As Long as You're Here" to utrzymana w spokojnym tempie opowieść. Ale tu już jest inny pomysł na aranżację, więcej jest pianina, ale nadal ma się wrażenie, że artystka bezpiecznie flirtuje z inteligentnym country. A niuansami głosu wzbogaca każdą zwrotkę swojej pieśni.

I kiedy zrobiło się już niezwykle sentymentalnie, muzyka ponownie rusza z kopyta. Lekko w klimacie pieśni gospel utrzymany jest utwór "Wish the Clock Would Stop". Do tego niemal nowoorleańska trąbka dodaje piosence animuszu. Ta płyta potrafi zaskoczyć niejeden raz.

Pod koniec krótkiego krążka Gina zwraca się w stronę bardziej bluesowo-gosppelowych klimatów. Następny taki jej autorski utwór to "Gimme a Simple Song" Ale wbrew tytułowi, piosenka ma świetną harmonię, inteligentne partie bluesowej gitary elektrycznej i po prostu jest materiałem na przebój.

"Once in a While" to już ostatni utwór na płycie. I znów ukłon w stronę country. Gina bawi się swoim głosem, śpiewa pewnie, ale z emocjami jakich niepowstydziłaby się niejedna wokalistka spod znaku kowbojskiego kapelusza. I co ważne - znów w aranżacji pojawiają się akustyczne smaczki, jest gitara hawajska, a wysunięte do przodu bębny dowodzą, że producent potraktował krążek starannie od pierwszej do ostatniej nuty.


To nie jest płyta, gdzie blues będzie rozbrzmeiwał od początku do końca w czystej postaci. Ale takich płyt są na świecie tysiące. A co się stanie z Giną Sicilią to naprawdę ciekawe. Ma potencjał, świetnie komponuje i śpiewa. Warto śledzić jej losy i wierzyć, że VizzTone nie pozwoli jej przepaść w muzycznym świecie i tym prawdziwym też.