Cotton Wing wygrali konkurs publiczności małej sceny 34. Rawa Blues Festival. Robert Randolph (na zdjęciu) zagrał ze swoimi muzykami i z The Blind Boys of Alabama. Dzień wcześniej Eric Bibb pojawił się w gmachu NOSPR.
34. Rawa Blues Festival zakończony. Tym razem impreza została rozciągnięta do dwóch dni.
Najważniejsze dla młodej polskiej sceny bluesowej było zagranie przed południem w holu Spodka na małej scenie. Publiczność zdecydowała, że na chwilę na dużej scenie pojawi się zespół Cotton Wing. Ta sztuka nie powiodła się grupom JawRaw, The PLants czy Juicy Band, które nie pierwszy raz walczyły o możliwość wejścia na dużą scenę festiwalu.
Na główny program koncertu złożyły się występy The Fox Street All-Stars, Shawna Holta & The Teardrops, The Blind Boys Of Alabama, do których dołączył w pewnym momencie Robert Randolph i wreszcie pełen energii show Randolpha już z macierzystym The Family Band. Te dwie formacje zdecydowanie wzbudziły najwięcej emocji i pozytywnych komentarzy wśród fanów, których stać było na spędzenie wieczoru w Spodku 11 października.
„Fani mocnego bluesowego uderzenia chyba powinni być usatysfakcjonowani występem Shawn Holt'a, bo była to bardzo mocna pigułka West Side Bluesa w wersji rockowej” napisał Rocken na forum Okolice Bluesa. „Robert Randolph ze swoją familią dał show w iście amerykańskim stylu. Niestety akustyka w tym roku pozostawiała wiele do życzenia. Z polskich wykonawców widziałem tylko występ okolicznościowy śląskich muzyków w hołdzie Riedlowi. Niestety pod względem muzycznym to jakieś nieporozumienie. Brzmiało to strasznie mizernie.”
Jeszcze jednym polskim akcentem festiwalu był wspomniany przez Rockena koncert muzyków wspominających pamięć Ryszarda Riedla. Nie był to jednak zespół Dżem. Na scenie pojawił się za to Sebastian Riedel z zespołem Cree i wielu muzycznych gości.
Dzień wcześniej po raz pierwszy blues zagościł w nowej siedzibie NOSPR w Katowicach. Tam akustyczny koncert, jaki dał Eric Bibb fantastycznie skomentował na facebooku Jurek Sysak: „Eric Bibb i Knut Reisrud w pełni pozwolili docenić akustyczne zalety sali. Bibb wyposażony w aksamitny głos i znakomitą technikę gry, przypominał nieco Keb'a Mo', ale w moim odczuciu grał swoje bluesy w sposób bardziej wyrafinowany i zróżnicowany, n.p. brzmiąc w wielu utworach jakby urodził się w Mali i tam spędził całe życie. W drugiej części Irek Dudek z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach, w swoim żelaznym Rawabluesowym repertuarze. Początek może był trochę "stremowany", ale potem Krzesimir Dębski i Orkiestra wciągnęli Dudka na poziom, na jakim nigdy jeszcze nie szybował. Momentami zdawało mi się, że przyjechała do nas orkiestra Benny Goodmana z najlepszych swych lat, momentami, że batutę przejął Leonard Bernstein. Gitarzysta orkiestry - przystojny starszy pan z dostojną okoloną jak wieńcem łysiną - zaprezentował wielki talent do bluesowych i jazzowych brzmień, czasem brzmiąc jak B.B. King, a czasem jak sam John Scofield. Wspaniała zabawa do samej północy.”
Tu zobaczycie zdjęcia z festiwalu jakie pojawiły się w portalu MMSilesia: 34. Rawa Blues Festival