Wywiad bluesonline.pl Mam nadzieję, ale też i modlę się o to, aby Polacy polubili bluesa – mówi Sugaray Rayford. Po raz pierwszy przyjedzie do Polski specjalnie na XXX festiwal Jesień z Bluesem.
bluesonline.pl: Kiedy poczułeś, że chcesz śpiewać, grać? Pamiętasz ten moment?
Sugaray Rayford: Kiedy miałem 3, albo 4 lata.
A co powiesz o swojej rodzinie – czy są muzykami? No i czy wspierali Cię w Twojej karierze muzycznej?
Największą wokalistką, jaką znałem była moja matka, natomiast babcia zachęcała mnie do śpiewania gospel.
Stworzyłeś własny zespół – Sugaray Rayford Band. Jak wiadomo, w jego składzie są muzycy klasy światowej. Mógłbyś powiedzieć o nich kilka słów?
Tak, w moim zespole basistą jest Ralph Carter. Gino Mateo to z kolei wspaniały młody gitarzysta, który grał wszędzie i ze wszystkimi – począwszy od Johnny Langa do Bobbiego Rusha. Leo Dombecki – klawiszowiec otrzymał nagrodę Grammy jako członek zespołu Ike Turnera. Grał także z Ravi Shankarem i tak w ogóle to gra na 6 instrumentach ! Perkusistą jest Lavell Jones, który występował z Sealem i Lucky Petersonem. Alan Walker na saksofonie – znany ze współpracy z Four Tops i Temptations, no i Gary Givona na trąbce – grał w Temptations & CBS Orchestra.
Których muzyków podziwiasz najbardziej?
Są to niewątpliwie: Son House, Bobby Bland, BB King, Johnny Taylor, Teddy Pendergrass, Little Milton – ale to tylko niektórzy !
Słyszeliśmy, że byłeś jednym z głównych wokalistów the Mannish Boys. Śpiewałeś partie wokalne w 9 utworach na płycie „Double Dynamite”. Mógłbyś powiedzieć nam coś o tej współpracy?
Właściwie to śpiewam 11 utworów na „Double Dynamite”. Nagrywanie tej płyty to było wielkie przeżycie i wspaniała zabawa !
Co wiesz o Polsce? Czy Twoim zdaniem Polacy jakoś szczególnie czują bluesa?
Nie wiem nic, to będzie mój pierwszy występ w tym wspaniałym kraju. Mam nadzieję, ale też i modlę się o to, aby Polacy polubili bluesa, a ja dam z siebie wszystko i będę śpiewał prosto z głębi duszy.
Masz bardzo interesujący styl wokalny. Jakbyś go nazwał?
Właściwie wywodzę się z gospel, także z muzyki soulowej, ale kiedy śpiewam bluesa – jest to taki blues w starym stylu, z którego niewiele już pozostało. Wszyscy starsi bluesmani śpiewali w ten sposób jeszcze przed elektrycznością i mikrofonami…
Brałeś udział w wielu znaczących festiwalach, występach. Który z nich wspominasz najlepiej?
Lubię je wszystkie, ponieważ ludzie są tak mili i zapraszają mnie. Kocham też zwiedzanie świata i poznawanie nowych przyjaciół. Nie potrafię wybrać najlepszego , szczerze mówiąc – wszystkie były wspaniałe.
Na scenie prezentujesz ogromne emocje. Myślisz, że publiczność rozumie je i odbiera? Czy czuje Twój przekaz?
Tak myślę, ale głównie , na scenie zależy mi na tym, aby być szczerym z samym sobą, ze swoimi uczuciami. Kiedy sięgnę w głąb mojej duszy, nie ma wówczas znaczenia język, wtedy każdy czuje prawdę.
Jakieś plany na przyszłość?
Tak, pracuję nad moim nowym albumem „Southside of Town”, który powinien ukazać się w 2015 r. Poza tym – po prostu żyję, kocham, uśmiecham się i gram bluesa !
Pokój i słońce (jasność) z Wami wszystkimi!
Tu przeczytasz recenzję płyty: Sugaray Rayford - Dangerous