Jacek Dewódzki przez kilka lat śpiewał z zespołem Dżem, ale na swoim koncie ma dużo więcej. Białostocki pub 6-ścian gościł go z zespołem Kontraband i mnóstwem rock and rolla.
Rock and roll i blues w muzyce, jaką prezentuje Jacek Dewódzki splatają się w nierozerwalną całość. Koncert klubowy powinien być pełen energii, dać słuchaczom to, co znają, a jednocześnie pozwolić na oddech. Kontrabanda zaczęła od mocnego uderzenia. Któż z fanów muzyki nie zna „Sympathy for the Devil”? To był zaledwie początek. Bo oczywiście musiały znaleźć się i autorskie piosenki Dewódzkiego, z wyjątkowo bogatej i jednocześnie mało znanej dyskografii, i utwory Dżemu.
Jacek Dewódzki niepostrzeżenie przekroczył 50 rok życia, ale swoją energią może obdarować cały klub. To przy występach na żywo można odczuć najlepiej i ma znaczenie dla słuchaczy, którzy są niemal twarzą w twarz z muzykami. A tych artysta ma zdecydowanie niezgorszych. Niezwykle melodyjne i trzymające się w ryzach solówki gra Andrzej Paprot. Jakiś idiota w Wikipedii napisał, że zespół Sagittarius, z którym muzyk osiągał sukcesy w połowie lat 80. Był odpowiednikiem dzisiejszego „Idola”. Gitarzysta ma na swoim koncie współpracę z legendami zimnej fali – zespołami One Million Bulgarians, 1984 i Ziyo. Blues rocka gra niemal od niechcenia, ale po oszałamiającym debiucie Sagittariusa to oczywistość.
Śpiewający basista Tomasz Dzień i Tomasz Kacprzyk za bębnami dopełniają mocnego brzmienia Kontrabandy. Sam Jacek Dewódzki na scenie czuje się znakomicie i nie zapomina o swoim największym przeboju „To ja, złodziej” nagranym do filmu Jacka Bromskiego, twórcy uwielbianej trylogii „U pana Boga…”
Internetowe źródła informują, że Jacek Dewódzki i Kontrabanda mają na swoim koncie płytę ”Live in the Small Room”, o której raczej mało kto słyszał. Może inaczej będzie z kolejnym krążkiem, na który fani Dewódzkiego czekają od 2013 roku. Może.
Tu zobaczysz zdjęcia z koncertu: Jacek Dewódzki & Kontrabanda w 6-ścian pub