Hard Times znów przyjechali do białostockiego pubu 6-ścian. Pełni energii, humoru i zwyczajnej miłości do publiczności i bluesa. Czyż trzeba było lepszej atmosfery w walentynki 2016?
Łukasz Wiśniewski, Piotr Grząślewicz i Marcin Hilarowicz rozkręcali się z każdym utworem. Lekko zmęczeni po koncercie w Czeremsze zakończonym spotkaniem z "duchem puszczy", na scenie zamieniali się w wulkany energii, nie tracąc przy tym nic z precyzji wykonania.
Mandolina, cajun, ukulele i oczywiście harmonijka chromatyczna i szereg diatonicznych ubarwiały każdy utwór. Były niesamowite sola w stylu flamenco i piosenki zaśpiewane po polsku. Z każdym koncertem można się przekonywać, że Łukasz Wiśniewski to wciąż niedoceniany najlepszy polski wokalista bluesowy.
Zespół zdradził, że rozpoczął pracę nad trzecią płytą, podobnie jak "Trio" nagrywaną w studiu w Czeremsze. Choć do wydania pewnie jeszcze droga daleka, już warto wypatrywać nowych koncertów Hard Times. Ich nowe piosenki, szczególnie śpiewane po polsku powinny doczekać się spisania i opublikowania wraz z chwytami na jakimś portalu gromadzącym podobną wiedzę. Bo jest co zagrać i zaśpiewać.