Nasz patronat

Blues Fama: Wanda Johnson

Nasz patronat

Koncert otwarcia SBF 2024 – ZALEWSKI, support Noa & The Hell Drinkers (ES) – 11 lipca

Nasz patronat

Marek Gąsiorowski, Robert Trusiak – Niedokończony blues. Opowieść biograficzna o Ryszardzie Skibińskim

Cynamonowa Kaczka - Zaduszki Bluesowe 2017 - kawiarnia Fama, Białystok

Białostocka wielopokoleniowa super grupa Cynamonowa Kaczka i Holendrzy z The Rhythm Chiefs wypełnili Zaduszki Bluesowe 2017. Kawiarnia Fama w Białymstoku od 1983 roku to miejsce, w którym słucha się bluesa, wspominając wielkich bluesmanów.

Koncert Cynamonowej Kaczki odbył się według schematu Alfreda Hitchcocka czyli najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie. Tym „trzęsieniem ziemi” było wykonanie utworu Tadeusza Nalepy „Dbaj o miłość”. W sumie to dość prosta bluesowa piosenka, a w interpretacji Cynamonowej Kaczki dostała kompletnie nowego blasku. Gdyby nie słowa, jakie głosem pełnym emocji wyśpiewał Krzysiek Gorczak, pewnie niewielu słuchaczy byłoby w stanie rozpoznać ten numer.

Kiedy Grzesiek Kluczyński zagrał slidem solówkę „zapachniało” ... Davidem Gilmourem. Pomyślałem sobie, że pewnie tak by tę kompozycje mógłby zagrać Pink Floyd, gdyby tylko potrafili tyle, co Cynamonowa Kaczka.

Świetnie zabrzmiały „Blues niekochanych” pełen takiego latynoskiego rozbujania, mocny i posępny „Hoochie Coochie Man”, czy też nieśmiertelny „Sweet Home Chicago”. Interpretacja „Bluesa bez pieniędzy”, czyli klasyka Kasy Chorych - z gatunku tych „ciary powodujących”. Rzecz jasna to dalej slow blues, ale „nuty” jakie kiedyś napisał Leszek Domalewski zostały umiejętnie „poprzestawiane”, a sam utwór zabrzmiał jeszcze bardziej emocjonalnie i dostojnie.

Tego wieczora zespół wykonał aż dwa utwory z repertuaru JJ Cale i przy okazji zaprezentował dwa różne podejścia do tego zagadnienia - „Cocaine” zagrali „po bożemu” ale już „Lies” zostało pięknie przearanżowane i pomysłowo rozpisane na ten duży (10 osób na scenie!) aparat wykonawczy. „The Thrill Is Gone” w wykonaniu Cynamonowej Kaczki to po prostu mistrzostwo świata! Nie da się słowami tego opisać tego trzeba posłuchać. I kiedy tak siedziałem zasłuchany w te przecudne dźwięki przyszedł mi do głowy taki obraz –Tadeusz Nalepa i BB King przechadzający się po Niebiańskich Łąkach -  obaj uśmiechnięci i z zadowoleniem kiwający głowami na to co dzieje się w Famie.

Zobacz zdjęcia:

Cynamonowa Kaczka - Zaduszki Bluesowe 2017

Holenderskie trio The Rhythm Chiefs miałem okazję słyszeć kilka lat temu podczas Suwałki Blues Festiwal i wydawało mi się, że wiem czego się mogę po nich spodziewać. Jak się szybko okazało ich koncert przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

Trójka młodych ludzi to wybitni instrumentaliści i, co najważniejsze, tworzą zgrany kolektyw. Doskonale słychać, że dużo ze sobą grają, fantastycznie się rozumieją i wzorowo współpracują na scenie.

Postacią pierwszoplanową jest bez wątpienia śpiewający gitarzysta Dusty Ciggaar. W jego grze słychać fascynację Freddiem Kingiem, ale podczas koncertu pokazał, że potrafi zagrać prawie wszystko. Nie używa żadnych elektronicznych „cudeniek” - tylko gitara (Fender Telecaster), kabel i wzmacniacz, a paleta brzmień instrumentu przebogata.

Świetne tempo koncertu, bo Holendrzy grali w zasadzie bez przerw pomiędzy poszczególnymi utworami, bez zbędnego gadulstwa. W repertuarze głównie covery i to nie tylko bluesowe (zagrali m.in. „On the road again” Williego Nelsona). Udowodnili, że są doskonale osłuchani w klasyce i to nie tylko bluesowej i lubią „bawić” się muzyką. W jednym utworze (mega szybki jump-blues) potrafili umiejętnie wymieszać i najsłynniejszy riff kosmosu czyli „Smoke on the water”, i kilka taktów reggae, i „Sweet Home Alabama”, i spory fragment „Little Wing” a wszystko razem miało sens, pasowało do siebie i po prostu się „kleiło”.

Podczas występu Holendrów był polski akcent - w jednym z bisów na harmonijce zagrał Jacek Karpowicz.

Zobacz zdjęcia:

The Rhythm Chiefs in Poland

Robert Trusiak