Big Daddy Wilson znów koncertuje w Polsce. Tym razem przywiózł ze sobą trio, które fantastycznie uzupełnia jego głos i ekspresję.
Big Daddy Wilson na co dzień mieszka w Niemczech. Tam ożenił się i tam zaczął grać bluesa. I robi to już ponad ćwierć wieku w genialny sposób.
Czarnoskórego muzyka w pubie 6-ścian w Białymstoku wsparło trzech znakomitych muzyków. Gitarzysta Cesare Noli nie tylko pełnił funkcję gitary rytmicznej, która wraz z sekcją rytmiczną utrzymywała groove, o jakim większość muzyków może tylko pomarzyć, to praktycznie dobre czuł się w każdej odmianie bluesa. Przed przerwą to on przejął pałeczkę wokalisty, wprawiając słuchaczy w nie mniejszy entuzjazm, niż popisy szefa.
Znakomity basista Paolo Legramandi wraz z Nikiem Takkori tworzyli bezbłędny, pulsujący, pełen dynamiki fundament kolejnych bluesów i wywodzących sie z gospel, soulu, a nawet southern rocka utworów śpiewanych przez Big Daddy Wilsona. Sam muzyk, urozmaicając show, nie tylko czarował głosem i namawiał do interakcji słuchaczy, ale miał też do dyspozycji oryginalny cigar box.
Wypełniony coverami w autorskich interpretacjach, i własnymi - stylowymi i różnorodnymi kompozycjami, program to znakomity haczyk dla słuchaczy. Dzięki znakomitemu zgraniu i zrozumieniu, na maleńkiej scenie, w niewielkim klubie, stworzyli atmosferę, o jakiej wielu chciałoby tylko marzyć.