Beata Kossowska i Wolfgang Bernreuther specjalnie przyjechali z Niemiec do Polski, żeby zagrać koncert w kawiarni Fama w Białymstoku. Ostatni raz byli na festiwalach Suwałki Blues Festival i Jesień z Bluesem w 2011 roku.
I jak to z bluesem i okolicami bywa - im muzyk starszy i bardziej doświadczony tym koncert lepszy. Oczywiście są wyjątki, ale Beata Kossowska i Wolfgang Bernreuther do nich się nie zaliczają. Wręcz przeciwnie - Wolfgang Bernreuther ze swoimi gitarami robi co chce, a że przy tym nieźle śpiewa bluesy i umie bawić się muzyką - publiczność zabawę ma gwarantowaną. Właściwie ma do dyspozycji tylko struny gitary i te głosowe. Bez kości pamięci, jakichś perkusyjnych wspomagań - siada sam na sam z publicznością z instrumentem i panuje nad nią rytmem i bluesowymi frazami.
Beata Kossowska czyni to samo. Mimo, że publiczność czeka na wirtuozerskie sola - daje pograć i pośpiewać gitarzyście - muzycy wymieniają się rolami liderów, tworząc przy tym na scenie naprawdę zabawny duet. Bo widać, że się lubią i lubią ze sobą muzykować. Ba, są stanie jechać kilkanaście godzin, żeby zagrać tylko jeden koncert, tyle że w mieście, które do dziś pielęgnuje bluesowe tradycje.
Jest w Białymstoku Aleja Bluesa, jest płaskorzeźba poświęcona Ryszardowi Skibie Skibińskiemu, zresztą w pobliżu wejścia do kawiarni Fama, gdzie duet Beata Kossowska i Wolfgang Bernreuther właśnie grał koncert.
Czy w duecie, czy jako United Blues Experience, Beata Kossowska i Wolfgang Bernreuther są gwarancją znakomitego show i porcji bluesa z najwyższej półki. Oczywiście naznaczonego rockiem i nieco innym feelingiem niż mają Afroamerykanie, ale nie mniej porywającym.